SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Srocze krok po kroku/ 3m. str. 18

temat działu:

Ladies SFD

słowa kluczowe: , ,

Ilość wyświetleń tematu: 43827

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 1023 Wiek 41 lat Na forum 10 lat Przeczytanych tematów 26862
Wiek : 30
Waga : 50 - wiem przypadkiem, ale ogólnie nie ważę się z zasady
Wzrost : 159
Obwód w biuście : 82
Obwód pod biustem : 70.5
Obwód talii w najwęższym miejscu: 59
Obwód na wysokości pępka : 64
Najszersze miejsce w okolicach tyłka: 90
Obwód uda w najszerszym miejscu: 52 lewe, 53.5 prawe
Obwód łydki : 35.2

W którym miejscu najszybciej tyjesz : uda - "bryczesy"
W którym miejscu najszybciej chudniesz : w miarę równomiernie - po prostu się "skaluję" nie zmieniając kształtu .

Uprawiany sport lub inne formy aktywnośc:
-> Marszobiegi, 3 razy w tygodniu.
-> Trening dla zielonych - 3 razy w tygodniu, od poniedziałku .
-> Góry - kocham góry. Nie jestem takim hardcorem jak Ventura (pozdrawiam, podziwiam i zazdroszczę tego, że góry tak blisko ), ale jestem w górach jak tylko mogę.
-> z rzeczy, które były, a nie są - ponad 10 lat tańczyłam balet klasyczny (5-16)
Ogólnie jestem "wstana" z kanapy po wielu latach totalnego bezruchu - te marszobiegi itd. to bardzo świeża rzecz. Tak to były tylko góry i różne formy tańca od okazji do okazji.
Zmiany w zwyczajach żywieniowych też są nowe - jeszcze niedawno temu była tona słodyczy, słodkie serki, słodkie płatki, zupki chińskie itd.

Co lubisz jeść na śniadanie: płatki owsiane/musli (dobre musli) plus orzechy (moja miłość) plus kefir itd., czasami do tego owoce. Albo omlet kakaowy z owsianymi, plus jakiś owoc. Ogólnie śniadanie to mój ulubiony posiłek, zwykle naprawdę duży i przyznam, że lubię sobie w nim dogadzać.
Co lubisz jeść na obiad : Ryby i indyk to moje ulubione mięso, ale jadam też gęś, wieprzowinę, wołowinę, dziczyznę... Do tego w zasadzie prawie codziennie jem strączki i "lżejsze" warzywa.
Co jako przekąskę : Orzechy, migdały, marchew, rzodkiewka - wszystko co chrupie.
Co jako deser : Mam niestety ogromną słabość do słodyczy i co gorsza kiedy już zacznę, ciężko przestać, więc nie kończy się na kostce czekolady, a raczej całej tabliczce, paczce ciastek i kacu moralnym na koniec (cóż, klasyczne uzależnienie). Staram się więc nie jeść słodyczy w ogóle, ale w zasadzie wraz ze zmianą diety ochota nie kompletnie zanikła.
Ograniczenia żywieniowe : O żadnych mi nie wiadomo - mam żołądek jak kaczka.

Stan zdrowia:
czy regularnie miesiączkujesz: Tak - wszystko jak w zegarku.
czy bierzesz tabletki hormonalne: nie - przestałam brać ok rok temu, po ok. 10 latach brania z przerwami - nie miałam żadnych problemów z powrotem okresu i natychmiast poczułam się o niebo lepiej.
czy przyjmujesz leki z przepisu lekarza: nie
czy rodziłaś: nie

Preferowane formy aktywności fizycznej: marszobiegi, łażenie po górach, ale ćwiczyć z ciężarem też chcę - dlatego tu jestem. Wygląda na to, że kręcą mnie też wytrzymki - trochę popróbowałam. Już widzę siebie oczyma wyobraźni jako G.I. Jane, czy coś w tym klimacie .

Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty : magnez - niestety często mam arytmię, ale nic strasznego się nie dzieje - czuję dyskomfort i tyle (zbadana na 10-tą stronę). Piję pokrzywę i biorę Venescin (profilaktyka żylaków, pajączków itd. - mam skłonność).

Stosowane wcześniej diety :
1) Odkąd pamiętam byłam lekko "przy kości", ale w normie, jednak ze względu na balet miałam zawsze w głowie ten "eteryczny ideał". Pierwszy raz na poważnie odchudzałam się mając 16 lat i wtedy mocno przegięłam, bo ważyłam 40 kg. Dieta masakrująca - jogurcik owocowy light rano (po który biegłam do najdalszego sklepu ), surówka na obiad i 2 godziny aerobów plus taniec. Schudłam wtedy jakieś 16 kg. Oczywiście zatrzymał mi się okres, trzęsłam się ciągle z zimna, miałam problemy z krążeniem w dłoniach itd. Po ok. pół roku utrzymywania takiej wagi organizm mi się zbuntował i zaliczyłam efektowny wzlot do 70 kg i to był mój życiowy maks. Niestety z tego okresu mam nauczkę na całe życie - mnóstwo rozstępów. Potem w zasadzie "samo spadło" i całe życie utrzymywałam się w widełkach 50-60 kg.

2) Drugie moje odchudzanie w życiu odbyło się w tym roku. Odchudzałam się, mniej lub bardziej intencjonalnie, od lutego do końca czerwca, nie wiem ile schudłam w kilogramach, ale straciłam 8 cm w pasie i 12 w najszerszym miejscu mego szanownego ciała. Dieta znowu była nieszczególna - bazowałam po prostu na ujemnym bilansie kalorycznym, bez zwracania uwagi na to co jadłam. 1200-1500 kcal. Chciałam to po prostu zrobić bezstresowo, bez spinania się, pomna złych doświadczeń z "nastolactwa".
No i historia jakich tu macie na forum na pęczki - schudłam bez ćwiczenia, z badziewną dietą, wyglądam ok w ubraniu, ale jak się rozbiorę to ręce (i d*pa ;) ) opadają. Bardzo żałuję, że na Ladies natknęłam się tak późno ( w lipcu), bo rozegrałabym to zupełnie inaczej. W każdym razie - od lipca staram się trzymać dietę wg Ladies i "coś tam" ćwiczyć, dwa miesiące były git - TAKA byłam z siebie dumna- a potem we wrześniu i październiku miałam non stop wyjazdy firmowe i nie podołałam ani z miską ani z ruchem. No i dlatego tu jestem, bo ciężko wrócić na dobre tory, więc w końcu zdecydowałam się "ujawnić":

Cele:
-> nauczyć się zdrowo jeść
-> zrobić z treningów nawyk
-> wzmocnić ręce i mięśnie korpusu, bo tu u mnie jest żen
-> zbudować żelazną kondycję i kapitał zdrowotny na przyszłość (przyda się, bo geny fatalne)

I z marzeń estetycznych - marzy mi się nadanie nogom jakiegoś sensownego kształtu, podniesienie tyłka oraz umięśniony brzuch. No i jasne, że super byłoby nie mieć MEGA cellulitu .

Na pewno nie chcę się dalej redukować, bo i tak górą wyglądam jak zagłodzone dziecko. Nigdzie się też nie spieszę. Chodzę po świecie z taką sylwetką większość życia, więc pośpiech nie jest mi do niczego potrzebny. Bardziej niż na oszałamiającym wyglądzie na sezon bikini zależy mi na zbudowaniu trwałych, zdrowych przyzwyczajeń.

Z informacji dodatkowych:
-> Spojrzałam na zdjęcia i krzywa jestem :( - pewnie trzeba się wybrać do fizjoterapeuty. W sumie dostałam już namiar na jednego od LadyM. A może mam zwidy? W każdym razie coś jest na rzeczy, bo prawe udo jest o 1.5 cm grubsze i jest na nim o wiele większy cellulit, plus widzę różnicę w kątach talii i łopatka jedna wyżej niż druga...
-> Kilka dni temu kupiłam na początek zestaw hantle, sztanga plus obciążenie, w sumie 30 kg.
-> Nie czuję się dobrze na rozkładzie dużo powyżej 100 g białka. Wiadomo, że to tylko odczucia, ale z testowanych na razie najlepiej czułam się na B100-110, T70-80, W170-180. Co innego też oczywiście przyjmę , bo powiem szczerze, że zwyczajnie nie wiem co powinnam teraz zrobić.

Ogólnie z wdzięcznością przyjmę wszelkie rady na temat diety i treningu, krytykę celów (nie wiem co jest realne przy moim typie sylwetki) oraz każde motywujące słowo (opieprzu również) .

Zdjęcia sylwetki: miski zaraz




Tu się upgraduję -> http://www.sfd.pl/Srocze_krok_po_kroku-t988368-s18.html
"It's not going to be easy. It's going to be worth it."

Ekspert SFD
Pochwały Postów 686 Wiek 32 Na forum 11 Płeć Mężczyzna Przeczytanych tematów 13120
...
Najnowsza odpowiedź. Aktualizacja:
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 3 Napisanych postów 1458 Wiek 45 lat Na forum 10 lat Przeczytanych tematów 15567
Sroka dobrze Cię widzieć, Plecyki miodzio No i kuruj się, cobyś tu wróciła i pozamiatała jakiś wypaśnym podsumowaniem
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 1023 Wiek 41 lat Na forum 10 lat Przeczytanych tematów 26862
I wypiski z miski (ale poetka ze mnie )

Uwagi do misek, zanim ktoś napisze "Ladies xyz nie jedzą":
1. Tak, jem miód. W sumie ze 2 łyżki tygodniowo, jak nie mniej. Nie kąpię się w nim i nie polewam nim każdej porcji kurczaka .
2. Tak, jem musli (jak nudzą mi się wariacje na temat owsianych i omlety) - w moim musli znajdują się: płatki zbożowe 74,5 % (owies, żyto, pszenica - i są to rozjechane ziarna, a nie płatki a la "fitness"), rodzynki 15%, orzechy (laskowe 3,5 %, migdały 0,5% oraz ziemne 0,5%, które raczej powinny się znaleźć w kategorii "fasola" ), wiórki kokosowe 1,5%, siemię lniane 1,5%, nasiona słonecznika 1,5 %, oraz uwaga, przestępstwo - płatki kukurydziane 1,5 %. Mogłabym wydłubywać z mego musli to 1,5% płatków kukurydzianych, ale szczerze mówiąc - jeszcze nie upadłam na głowę.
3. Tak wliczam warzywa. Jeśli mam tego nie robić, to oczywiście przestanę.

Więcej grzechów nie pamiętam . A tak na poważnie, to ogólnie staram się jeść naprawdę zdrowo zgodnie z moim aktualnym stanem wiedzy, co nie znaczy, że nie popełniam błędów.








Tu się upgraduję -> http://www.sfd.pl/Srocze_krok_po_kroku-t988368-s18.html
"It's not going to be easy. It's going to be worth it."

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
obliques Zasłużona dla SFD
Ekspert
Szacuny 188 Napisanych postów 65575 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 188925
warzyw nie wliczaj za chuda jesteś na to.
I jedz je w duzych ilosciach , mówię o zielonych

No i wiesz jednak bym ci siłowe polecała, trzeba cos na górze zbudować bo słabo to wygląda od tej strony
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 249 Napisanych postów 2097 Wiek 41 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 206876
Witam koleżankę mamy podobny wzrost i prawie te same wymiary będę kibicować
P.S. Fajny tytuł dziennika

Zmieniony przez - dorotkastokrotka w dniu 2013-12-04 17:00:38
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 1023 Wiek 41 lat Na forum 10 lat Przeczytanych tematów 26862
Obliques, dziękuję za zaglądnięcie!
I tak właśnie zamierzam zrobić - tzn. ćwiczyć także siłowo. Jak pisałam, zaczęłam od poniedziałku "Trening dla zielonych" z regulaminu, wersja domowa (od kilku dni mam hantle, sztangę, plus obciążenie, w sumie 30 kg na początek). Ręce i korpus mam żałośnie słabe , tak więc z wielką chęcią nad nimi popracuję.

Warzyw od jutra nie wliczam.

Dodam jeszcze tylko dla porządku trzy wypiski z ćwiczeń od poniedziałku, bo to moja pierwsza styczność z treningiem z obciążeniem i te wrażenia są dla mnie wartościowe, w sensie edukacyjnym . Od jutra trening będzie szedł w wypiskach razem z miską. No i przepraszam za ilość tekstu, ale jak wspomniałam, to moje pierwsze lamerskie podejścia do treningu z obciążeniem, więc wrażeń mnóstwo - dalej będzie bardziej zwięźle .

2.12
Trening dla zielonych, wersja w domu, A
Wszystkie ćwiczenia z obciążeniem zrobiłam z dwoma hantlami, 4 kg każda - tak zapoznawczo - większość nazw brzmiała obco i sporo było szperania i wspierania się filmikami. Pierwsze odczucia - JESTEM ZEREM . 8 kg mnie sponiewierało . Tak wiem, że 10latki są lepsze. Będzie do przodu.

Szczegółowo: Jak w planie - 2 obwody wszystkiego
1) Wznosy nóg z leżenia 15x. Ciężko. Zakombinowałam i dociążyłam się w rękach hantlami - dzięki temu nie odrywa mi się od podłogi odcinek lędźwiowy - można tak, czy to zmniejsza skuteczność ćwiczenia? Jeśli chodzi o odczucia to mam wrażenie, że z dociążeniem brzuch pracuje ciężej, bo nie "majtam" plecami . Mocno czuję też mięsień czworogłowy.
2) Wspięcia na palce obunóż 15x - to jedyne ćwiczenie, którego w ogóle nie czuję - zrobię z większym obciążeniem następnym razem.
3) Przysiady klasyczne z hantlami 15x - czuję mocno, zwłaszcza tyłek, ale następnym razem z większym obciążeniem, bo czuję, że mam bardzo duży zapas - skręcę sobie sztangę, bo hantlami zahaczam o podłogę.
4) Wejścia na ławkę z hantlami 15x (jak rozumiem, na nogę, bo inaczej jest nierówna ilość powtórzeń) - z "ławek" mam tylko stabilny taboret, więc trochę wysoko, czuję mocno jak tyłek, uda i dolna część brzucha pracują. Ogólnie ok - zrobię z większym obciążeniem następnym razem.
5) Wznosy z opadu x15 - czułam mocno prostowniki, ale nie ma tragedii.
6) Pompki klasyczne max powtórzeń - żen, żen, żen . 3 koślawe męskie, 10 damskich i padłam - dosłownie. Druga seria 1 męska, 7 damskich plus trzęsące się ręce...
7) Podciąganie obciążenia wzdłuż tułowia oburącz. Ciężko - robiłam z jedną hantelką 4 kg trzymaną oboma rękami, bo z dwoma nie daję rady podnieść ich wystarczająco wysoko... Możliwe też, że to kwestia techniczna i ze sztangą będzie łatwiej.
8) Pompki w podporze tyłem - w obu seriach miałam wrażenie, że już wszystkie mięśnie mam zmęczone i zasadniczo wszystko mi się trzęsło.

3.12
Aero - marszobieg ok 8 km, pod hasłem łapania słoneczka . Mam szczęście mieć taką pracę, że mogę wyskoczyć o każdej porze dnia i nocy, więc zaczynam wreszcie z tego korzystać. Przeczytałam jakiś czas temu raport WHO o epidemii siedzącego trybu życia i stwierdziłam, że zdecydowanie zaliczam się do grupy dotkniętej tą plagą na co dzień. Tak więc siłowy swoją drogą, ale ruszać się trzeba .


4.12
Trening dla zielonych, wersja w domu, B
Właśnie skończyłam pierwsze podejście jakieś pół godziny temu - ogólnie dla mnie dużo ciężej niż "A". Znowu "zapoznawczo" z hantlami po 4 kg i mnóstwo rozkmin technicznych.

1) plank max czas - 40 s - brzuch czułam na maksa, starałam się nie wisieć na rękach ani nogach, ale długa droga przede mną, drugi obwód 30 s, ale przyznam szczerze, że tu czułam, że nie robię go technicznie poprawnie i za nic nie mogłam się skorygować.
2) Martwy ciąg z hantlami - no zgodnie z przewidywaniami z 8 kg prawie nic nie czuć, ale chyba złapałam o co chodzi, więc następnym razem będę eksperymentować z ciężarem.
3) Wykroki z hantlami - ŁO KURNA! Te 4 kg na rękę to chyba mój ciężar roboczy tutaj. Tętno jak przy szybkim biegu, miękkie nogi itd.
4) wiosłowanie hantelką - było ok, a to znaczy, że pewnie spokojnie mogę więcej. Pewnie dlatego, że tu nie tylko łapa pracuje ale i bark i plecy.
5) wyciskanie hantli leżąc - pierwsza seria - ciężko, druga - łapy telegrafowały mi od początku - już sobie wyobrażałam co będzie jak upuszczę sobie hantel na gębę . Czyli te 4 kg na łapę tu to dla moich gałązkowatych rączek w sam raz...
6) Wyciskanie hantli stojąc na barki - masakra - ledwo dałam radę te 15 w pierwszym obwodzie, a w drugim dałam radę tylko 10, zrobiłam chwilkę przerwy i dobiłam do tych 15. Inaczej nie dało rady.
7) uginanie przedramion - tak samo jak w poprzednim ćwiczeniu. Czułam nie tylko łapy, ale i dolną część mięśni brzucha.
8) wyciskanie francuskie stojąc - ogólnie trochę porażka - musiałam robić tylko z jednym hantlem 4 kg - więcej nie dałam rady, ale 15 powtórzeń w obu obwodach było.

Dorotka - Ciebie to ja podglądam już od dawna! W ogóle podglądactwo to do tej pory było moje hobby . Teraz trzeba się za siebie zabrać .

Zmieniony przez - PicaPica w dniu 2013-12-04 17:13:51

Tu się upgraduję -> http://www.sfd.pl/Srocze_krok_po_kroku-t988368-s18.html
"It's not going to be easy. It's going to be worth it."

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51567 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Od siebie dodam, że masz boską linię bioder. Wykorzystaj to, bo niewiele kobiet rodzi się z tak dopieszczonym atrybutem kobiecości
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 1023 Wiek 41 lat Na forum 10 lat Przeczytanych tematów 26862
Hahaha, o rany, wszystkiego się spodziewałam, ale nie komplementu . Z wrażenia rozgotowałam sobie soczewicę, ale taka papka też jest niezła . Trzeba tylko porządnie dopieprzyć .
A tak poważniej, to moja motywacja poszybowała w tym momencie jakieś 100% w górę, a i tak była na niezłym poziomie . Bo może coś się jeszcze da ze mnie zrobić - tak więc Martucca, gigantyczne dzięki!

Tu się upgraduję -> http://www.sfd.pl/Srocze_krok_po_kroku-t988368-s18.html
"It's not going to be easy. It's going to be worth it."

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51567 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
No to do roboty, bo do tych bioder musisz dorobić godną resztę
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 1023 Wiek 41 lat Na forum 10 lat Przeczytanych tematów 26862
Aktywność: Dziś dzień aero.
-> Przed południem intensywny marsz po pagórkach, ok. 7-8 km. Tyłek spięty, krok wydłużony - w tych warunkach pogodowych łatwo się kontrolować, bo jak tyłek dobrze nie pracuje to mi marznie . Trochę słońca, świeże (krakowskie ) powietrze i w ogóle cudnie .
-> Po południu, w ramach przerwy w robocie (gimnastyka śródlekcyjna ) krótka hopsasanka z Fitness Blenderem: http://www.fitnessblender.com/v/workout-detail/17-Minute-At-Home-Cardio-High-Intensity-Interval-Training-Workout/8l/
Szatańskie burpees!
Trochę dotlenienia i od razu jakoś bardziej kreatywnie człowiek myśli .

Poza miską: rzodkiewki, kalafior, cebula, dziwna mieszanka sałat - zasadniczo trawa jakaś. Miało być zielone, to kupiłam zielone .
Napoje: pokrzywa, czarna kawa, herbata, woda.
Tabsy: magnez, Venescin.



A, właśnie - a propos masła kokosowego. Kupiłam je przez pomyłkę zamiast oleju kokosowego... Zorientowałam się po jakimś miesiącu i myśleniu "Poważnie dziewczyny? Wy na tym smażycie? Przecież to się kurna przypala!" Opakowanie dokładnie takie samo jak oleju kokoswego tej firmy, różniło się tylko jednym słowem. A reszta po niemiecku, a ja w tym języku akurat nie mówię. W każdym razie olej kokosowy normalny już mam, a to masło też dobra rzecz - żadnych dodatków, nierafinowane, tłoczone na zimno, tylko że z całego orzecha - olej, miąższ plus mleczko. Pycha, no ale do smażenia się nie nadaje.

Zmieniony przez - PicaPica w dniu 2013-12-05 16:52:13

Tu się upgraduję -> http://www.sfd.pl/Srocze_krok_po_kroku-t988368-s18.html
"It's not going to be easy. It's going to be worth it."

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 1023 Wiek 41 lat Na forum 10 lat Przeczytanych tematów 26862
6.12
Aktywność:

-> Rozgrzewka, o ta:

z Zuzką Light, czy jak jej tam. Podpatrzyłam tutaj u kogoś, ale raczej nie będę jej robić więcej, bo jakoś mnie nie przekonuje. Znajdę coś innego.

-> Trening dla zielonych, zestaw A, 2 obwody:

1) Wznosy nóg z leżenia - x15 lepiej niż ostatnio. Starałam się wolniej opuszczać nogi. Oba obwody ok, drugi ciężej.
2) Wspięcia na palce obunóż - ostatnio nic nie czułam, więc skręciłam sobie wreszcie sztangę i było z 13,5 kg x 15. Czułam, ale nadal jest zapas. Następnym razem więcej.
3) Przysiady klasyczne ze sztangą - zamieniłam hantle na sztangę i było z 13,5 kg x15. Fajnie . Drugi obwód ciężko. Chyba polubię przysiady - tętno w uszach, galopujące serce - mocno czuję tyłek i trochę czworogłowe. Tu mam problem techniczny do rozkminienia - nie wiem jak sobie wkładać sztangę na plecy. Ciężko mi się ją przekłada nad głową i boję się, że kiedyś sobie coś zrobię.
4) wejście na taboret z hantlami x15, zwiększyłam ciężar do 6,5 kg na rękę i zaczęło to mieć sens. Czuję tyłek, uda, dół brzucha i, nowość - przedramiona. W drugim obwodzie, po przysiadach było naprawdę ciężko z tymi wejściami.
5) wznosy z opadu - x15, stykło. Czuję prostowniki i tyłek. W drugim obwodzie na sam koniec paliło i złapał mnie skurcz.
6) Pompki klasyczne max powtórzeń - pierwszy obwód 3,5 męskiej. Pół, bo ładnie zeszłam w dół i więcej się nie podniosłam . Dorobiłam 13 damskich. Drugi obwód 1 męska, 11 damskich. Nadal mega żen, ale lepiej niż ostatnio . Tego się trzymam .
7) Podciąganie obciążenia wzdłuż tułowia, oburącz - x15 zwiększyłam obciążenie do 6,5 kg i czuję - najbardziej mięśnie na klatce piersiowej. W obu obwodach ok. Spokojnie da radę więcej, zwiększę następnym razem.
8) Pompki w podporze tyłem - x15. To mnie zabija . Pierwszy obwód ledwo dociągnęłam do 15 - mocno czuję tricepsy i cały brzuch. Drugi obwód - 3 ostatnie dociągnęłam chyba kurna siłą perswazji, czy coś .

-> krótki streching.
Trochę się zajawiłam i chyba zacznę robić dłuższe barre au sol w dni aerobowe. Marzy mi się znowu robić wszystkie szpagaty. Może nie jestem na to za stara .
Jak się przestanę tak podniecać pierwszym kontaktem z tego typu ćwiczeniami to zacznę robić wypiski w formie jakiejś tabelki .

No i dzisiejsza miska.
Poza miską: kalafior, mieszanka sałat, rzodkiewki, cebula
Tabsy: magnez, Venescin





Zmieniony przez - PicaPica w dniu 2013-12-06 15:17:28

Tu się upgraduję -> http://www.sfd.pl/Srocze_krok_po_kroku-t988368-s18.html
"It's not going to be easy. It's going to be worth it."

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 1023 Wiek 41 lat Na forum 10 lat Przeczytanych tematów 26862
7.12
Aktywność: Dziś dzień aero.
-> 1:15 h intensywnego marszu plus trochę biegu w zróżnicowanym terenie (mała górka, dolinka, górka, strumyczek i tak na zmianę), wszystko pod znakiem "Po kija poszłam do tego lasu, zaraz mnie jakieś drzewo walnie" . Mocno wiało, paszcza mi zmarzła niemożebnie, ale pięknie było .
-> Ok. 30 minut solidnego rozciągania - bardzo pomogło mi na zakwasy, bo coś mnie po wczoraj dopadły - w zasadzie wszędzie poza brzuchem. Wspomagałam się tą uroczą dziewuszką :



Tak więc uruchomiłam swoją małą Akcję Szpagat . Ciekawa jestem czy się uda i jak długo mi to zajmie.

I dzisiejsza miska.
Poza miską: rzodkiewka, kalafior, mieszanka sałat
Tabsy: Venescin, magnez
Napoje: pokrzywa, czarna kawa, czarna herbata, herbata owocowa, woda

Tu się upgraduję -> http://www.sfd.pl/Srocze_krok_po_kroku-t988368-s18.html
"It's not going to be easy. It's going to be worth it."

Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

CO ROBIĘ ŹLE..?

Następny temat

brak okresu

WHEY premium