OBWODOWO:
1. Zarzut ze zwisu + Push Press + Przysiad przedni 15x/10x/5x
27,5/30/35x3
25/27,5/32,5
Poszarżowałam, pierwszy nie poszedł źle, drugi też nawet-nawet, a potem to... krążki mi się pomyliły.
2. Drążek wyciągu górnego 15x/10x/5x
25/34,3/45
-54/-50/-45 (podciąganie ze wsparciem)
Było spoko.
3. Renegade Row 15x/10x/5x
8/10/14
8/10/12
Dobrze, że to przedostatni trening, bo czuję, że kaleczę.
4. Wyciskanie sztangi wąsko 15x/10x/5x 90s
30/35/40x3
30/32,5/37,5x7
Chaos, ale coś tam powalczyłam.
+20min bieżnia: nie pamiętam, ale było nieco szybciej niż poprzednio i na maxa
Super, wstaje człowiek z rana w niedzielę i ma nadzieję, że na siłce będzie w miarę pusto, żeby sobie obwody zrobić. Na normalnej siłce możliwe, ale nie na tej. W drugim obwodzie grupki sobie zajęły 2 jedyne stojaki (obydwa jednocześnie do wyciskania i do przysiadów...) i nie miałam jak zrobić wyciskania- popróbowałam hantlami, ale se ne dao, polazłam na górę- ktoś robił skos, no to co robić, przerwa już dawno minęła, trudno, przeszłam do pierwszego ćwiczenia. Wyciskanie 2 serie zrobiłam na końcu, ale do dvpy, jak zwykle się rozpraszam jak coś mnie wkurza
.
Dzisiaj znowu na mojej drodze stanął przemiły człowiek, który chciał pomóc. Ja nie jestem znawczynią, jestem na samym początku mojej drogi i moje doświadczenie jest zerowe więc każdą radę doceniam, szczególnie od osób, które mogą potencjalnie być choć ociupinkę mądrzejsze ode mnie. Niektóre porady przepuszczam jednak przez filtr lejdisowski, który tutaj nabywam. Porozmawialiśmy sobie trochę, ja nie podejmowałam jakiejś agresywnej polemiki, bo po co, ale to, co zapamiętałam najzabawniejszego wypiszę w ramach ubarwiania dziennika anegdotami treningowymi: najlepiej w ogóle nie ćwiczyć siłowo, bo będę mieć szerokie bary; jak już chcę, to nie powinnam robić progresu z ciężarem, chyba że się przygotowuję do zawodów; nie robić przysiadów, bo mogą się uda rozrosnąć (a nie biceps?
) i też nie ATG, bo dupa urośnie; lepiej biegać, wolno i długo albo jeździć na rowerku.
Tych rozsądnych rad też nie zabrakło, głównie odnośnie pilnowania kręgosłupa i tak dalej. Rozmawiało się miło, odpoczęłam po treningu i bieżnia weszła lepiej. A następnym razem kolejna sesja poszerzania ud i dupy, które tydzień po tygodniu tracą na obwodach
.
Właśnie, co do planowania (bo ja sobie lubię planować)- to od piątku robię ostatnie treningi z tego planu. Zrzucę trochę ciężary na nich (mam takie d****ne parcie, żeby nakładać więcej i więcej) i uważniej poobserwuję technikę (rychło w czas
). Koło 20/21 września przeprowadzka- akurat 3 miesiące tego treningu, chcę zrobić jakiś tydzień przerwy od siłowego, aeroby porobię. Może zrobię sobie jeden dzień bez liczenia z jakimś cheat mealem (ale nie cheat day), a resztę postaram się trzymać rozkładowo dowolnie, czysto, około 2000-2300 kcal. Dlaczego liczyć? Bo u mnie niestety jest tak, że głód nie jest tylko fizjologiczny, niestety występuje też ten psychiczny, nie potrafię jeszcze słuchać organizmu i mam skłonność do obżerania się i jak mam przerwę od treningu to bardzo łatwo mi odejść od racjonalnego żywienia. A tak to będę się trzymać w ryzach i wrzucać tu chociaż miski. Pod koniec tygodnia rege obczaję nową siłownię i zrobię spokojne wprowadzenie do treningu nr 3 obliques- przede wszystkim dla sprawdzenia techniki i obmacania ciężarów. Poza tym to muszę się rozeznać w kimś, kto jest rozeznany i jest z Warszawy, żeby kupić jeden personalny i skorygować technikę. A potem? Potem zapierdziel
.