Na samym wstępie zaznaczę, że proszę o nie kasowanie tematu gdyż nie narusza regulaminu w żaden sposób, ani nie jest jakąkolwiek prowokacją.
Jestem na forum już dosyć długo, ciągle czytam przeróżne tematy/wypowiedzi także jeśli to jest wyznacznikiem to wiarygodny ze mnie użytkownik ;).
Będzie to po prostu zwyczajna dyskusja, ale o niezwyczajnym przypadku (za to bardzo poważnym i na serio).
Najbardziej zależy na wypowiedziach osób, które mają szeroką wiedzę, bo takich doradców po jednym cyklu na metce zapewne będzie wielu także z góry dzięki chłopaki ;).
Przejdźmy do sedna... Otóż od pewnego czasu mamy z kumplami „podopiecznego” (kuzyn jednego z ziomków). Chłopak ma 21 lat skończone w tym roku, a trenuje od 16go roku życia, ale można liczyć, że od 17go, bo ten rok to takie błędne ćwiczenie i dopracowywanie techniki. Oczywiście wszystko przebiega systematycznie, etc. 3x w tygodniu (poniedziałek, środa, piątek lub wtorek, czwartek, sobota) bez opuszczania i pieprzenia, że się nie chce. Ćwiczenia wykonywane prawidłowo lżejszymi ciężarami według możliwości łebka. Od 3 lat stosowana dieta żelazna i przede wszystkim zdrowa na poziomie 3000-4000 kcal, w zależności, czy DT, czy DNT.
W czym więc problem zapytacie? Ano w tym, że chłopak w ogóle nie tyje... Wysoki (niecałe 190 cm wzrostu), a startował z wagą 50(!) kg. Przyznam sam, że w życiu nie obcowałem z kimś tak suchym ;). Podgonił do 60 kg, ale nadal wygląda to źle i co najgorsze waga stoi od dłuższego czasu (około roku). Widać, jakąś taką suchą rzeźbę + żyły i że coś ćwiczy, ale to jest jakaś komedia. Warunki ma, bo kasy ma w ch*j, zapał jest jak u jakiegoś profesjonalnego zawodnika (micha trzymana, treningi regularne, cardio, zero alko/fajek/dragów).
Dieta była robiona przez dietetyka, otrzymał ją na płycie w formatach .pdf wraz z poradnikami żywieniowymi, wykresami, bilansami, duperelami różnymi.
Trening układał pewien znany kulturysta (bez nazwisk ;)) i go modyfikował razem z nami.
Co do supli to stosowana była tylko kreatyna jabłczan (poza znikomą siłą zero masy), białko w celu uzupełnienia braków w diecie i carbo po treningach...
Próbowaliśmy nawet kombinacji w stylu wpier****nie przez miesiąc ciągle tłustych rzeczy typu McDonald’s, kebaby to ino bebechy były styrane i nic więcej, nawet oponki nie wy**bało.
Obecnie od 2 miesięcy jest przerwa od michy i ciężkich treningów z bezradności i ze wkur***nia.
Co do stanu zdrowia to w 2012r. było robione wszystko co się da. Krew, mocz, kał, próby wątrobowe, teść, itd., a o dziwo wszystko w normie aż pielęgniarka powiedziała, że się dziwi, że tak wygląda typek, a takie wyniki. Nawet USG tak jak babkom w ciąży miał robione w celu wykrycia pasożytów i nic...
U genetyka babka coś nawinęła bodajże o zaniku tkanki tłuszczowej i łącznej, ale słysząc słowo Somatotropina zachowywała się jakby znana grupa antykorupcyjna/śledcza ją obserwowała.
Powiedziała, że jest podejrzenie Zespołu Marfana, ale nie może tego potwierdzić i wykluczyć, bo trzeba byłoby zrobić badania genetyczne krwi pod kątem tej choroby, a koszt tej filtracji to 7000 zł (więc wy**bane).
Z grubsza chyba opisałem mniej/więcej jak to wygląda... Poważny temat to i poważne rady mile widziane.
Tak jak w tytule – czy hormon wzrostu jest jedynym ratunkiem u tego chłopaka?
Może jakiś ponowny rozrost kończyn i powiększenie ich objętości coś da na aż tak duży niedobór masy ciała?
Jeśli pominąłem coś konkretnego to upomnijcie się, a na bank zwołam do siebie chłopaczynę i odpowiemy co i jak.
Także pytajcie, doradzajcie, ja tu będę w jego imieniu odpowiadał i też pytał o różne rzeczy.
Potraktujcie to poważnie Panowie ;)...
Z góry dzięki i oddaję forum do dyspozycji!
Serdeczne dzięki za wszelką pomoc ;)