Od marca tego roku ćwiczę na b. dobrze wyposażonej przydomowej siłowni u znajomych. Z początku ćwiczyłem bez diety, potem dopiero zacząłem spożywać więcej białka. Dzięki temu wyraźnie polepszył się mój stan mięśni, ale tłuszcz sie ni cholery nie ruszył :D
Jestem endomorfikiem, dużo tłuszczu odkłada mi się w oponce i udach. Chciałbym coś z tym zrobić.
Od tygodnia porzuciłem ćwiczenia siłowe, ograniczyłem węglowodany (ale w małym stopniu) i zacząłem aeroby. Prosiłbym o ocenę mojego prostego planu na pierwsze 4 tygodnie redukcji. Wygląda to tak:
w dni treningowe bieganie na czczo około 15 minut w plenerze, godzinę po wyjściu z łóżka, czyli w sumie około 9.
wt., czw., sob. : 20 minut biegu na bieżni około godz. 17
śr., pt. : około 20-25 km na rowerze po południu/wieczorem zależnie od pogody
niedziela wolne, poniedziałek wolne + cheat meal.
Do tego ograniczyłbym węgle tak do 70g, spożywane kalorie obciąłbym o 300-500 zależnie jak bym się czuł.
Czy coś takiego się "nada"? Moglibyście zapytać dlaczego biegam na bieżni. Dlatego że moja okolica (wieś) raczej nie sprzyja bieganiu ze względu na nawierzchnię dróg. Bieganie po ścinkach płytek (na pewno wiecie o co chodzi) albo rozgrzanym asfalcie nie jest przyjemne.
Bardzo ciągnie mnie do zastosowania IF, czy sądzicie że mógłbym spożywać wszystko tak powiedzmy w ciągu 6, a docelowo 4/3 godzin?
Pozdrawiam.