zastrzelcie mnie, ale nie mogę się ogarnąć.
na początku lipca zamieszanie z przeprowadzka, później zamieszanie związane z życiem towarzyskim, a teraz z pracą sprawił, że wieczorami musiałam pomijać kolację, a dla mnie to dosyć duży posiłek. w efekcie mój organizm się zbuntował i w poprzednim tyg miałam takie 2 dni, że po prostu...ciągnęło mnie do tłuszczy, a ja nie mogłam się powstrzymać...
a co do treningów to się rozciągałam i robiłam hiity. męczyłam się na hiitach, ale szybko wracałam "do normy", więc sama nie wiem, czy jest już dobrze, czy jeszcze nie potrafię się docisnąć
nie wiem, czy ze zdzisiejszym dniem uda mi się regularnie proawdzić dziennik, bo po prostu nie ogarniam tego wszystkiego, ale SIĘ POSTARAM.
a dziś wybrałam się po raz pierwszy na siłownię, ale to było bardziej takie "rozeznanie". było chaotycznie (jak to u mnie bywa za pierwszym razem) i z pewnymi przygodami, ale...i tak mam pytania^^:
robię trening by Obliques i tam są
wznosy z opadu. niestety, nie ma ławeczki i czy zastąpić ławeczkę piłką czy nie kombinować i robić supermeny?
a, i dwa. na tej siłowni NIE MA stojaka do sztangi i jak ja mam ją założyć na plecy, jak będę miała ciężar (bo dziś chciałam z samym gryfem)?
Zmieniony przez - kebula w dniu 2013-07-16 17:11:06