Święta przebiegły prawie po mojej myśli. Prawie, bo zjadłam w sumie 2 kawałeczki sernika, kuleczkę rafaello i jajko niespodziankę. Ale na śniadanko, obiad i kolację wybierałam takie rzeczy ze stołu, żeby pod dietkę pasowały. Nawet wymusiłam nadziewane pieczone piersi od kury, bo seniorka rodu chciała robić na obiad mięcho smażone po swojemu, czyli w pływające w tłuszczu... Trochę negocjacji, że kurze cycki to smaczniejsze będą i że mniej roboty, bo ja to zrobię i udało się Ach i kurczę dwie szklanki coca coli wypiłam, ale o dziwo chyba zadziałała bo nie dość, że odechciało mi się na trochę spać to i lekki ból głowy minął.
Więcej grzechów nie pamiętam, postanawiam się poprawić. Proszę o rozgrzeszenie i pokutę... Chociaż nie, już ja się postaram aby jutrzejszy trening był odpowiednio srogą pokutą.
Co Wy mi zrobiłyście. Chciałam nic nie pisać o moich dzisiejszych występkach, ale nagle poczułam się jakbym okłamywała całe forum i musiałam się do wszystkiego przyznać, co dzisiaj uczyniłam.
Ach no i poza tym, że na trochę słodkiego się dzisiaj skusiłam, to od kilku dni koszmarnie mi spadł apetyt, najchętniej ciągle bym piła, do jedzenia się zmuszam. Ochotę to mam tylko na owoce :'-( Zastanawiam się czy to może mieć jakiś związek z tym, że dzień zaczynam od soku z cytryny, bo własnie w tym samym czasie apetyt mi zmalał.