Zacznę od tego, że ok. pół roku temu w zasadzie nie uprawiałem żadnego sportu. Ważyłem 77kg przy wzroście 175cm. W zasadzie bez tragedii, ale tłuszczu się trochę uzbierało. Następnie kupiłem rower i regularnie jeżdżąc, po przejechaniu łącznie ok. 800km (raczej ciężkich, bo większość z tego w zimę po grubym śniegu) schudłem do 67kg. Ewidentnie widać, że zszedł tłuszcz, zwłaszcza na brzuchu i trochę się ze mnie chudzielec zrobił. Przez ten cały czas w zasadzie nie zmieniałem diety, więc było średnio zdrowo (czasami chinol, kebab itp. ale bez przesady, sporo mrożonego żarcia typu pizza, jakieś warzywa na patelnię, słodycze też były). Musiał być zatem ujemny bilans. Mam masywne nogi, co powoduje, że góra biednie wygląda, a na rowerze klatki raczej nie zrobię. W związku z tym zacząłem chodzić na siłownię i basen. Przy okazji stwierdziłem, że pasowałoby się lepiej odżywiać żeby miało to sens. Nie mam żadnego doświadczenia w dietach oraz w ćwiczeniu i stąd ten temat.
Obecnie wygląda to tak: 2x w tygodniu siłownia (ćwiczę po ok. 1h na maszynach wszystko od bioder w górę), 1x basen (45min, co przy ciągłym pływaniu daje mi ok. 1400m), 1-2x rower 20-40km.
Tak to wygląda od trzech tygodni i do tego jeśli chodzi o jedzenie to przeszedłem na:
1. Śniadanie: 3 ugotowane jajka + 4 kromki chleba razowego z ziarnami itp. posmarowane cienko margaryną + musztarda + szczypior itp. na zmianę z twarogiem 250g ze szczypiorem/cebulą i dwoma łyżkami jogurtu naturalnego.
2. Drugie śniadanie: banan lub inny owoc.
2. Obiad: pierś z kurczaka 200-300g (smażona na znikomej ilości oleju, a od dziś robię też na parze) + 100g ryżu + jakiś sosik na bazie jogurtu naturalnego + brokuły czy jakaś inna zielenina
3. Kolacja: 3-4 kromki chleba z szynką/żółtym serem.
Do tego dochodzi posiłek po treningu w postaci: dwa kabanosy (chyba trochę mniej niż 100g wychodzi), kefir 400g i banan.
Staram się czegoś takiego trzymać. Oczywiście trafiają się zmiany, czasem też coś słodkiego wpadnie typu kawałek ciasta, ale to raczej znikome ilości i jeśli już to po tym jak się ostro zmacham np. na rowerze.
Czy stosując taką dietę jest szansa na to, że trochę mi się góra rozbuduje? Może powinienem więcej jeść albo coś zmienić? Generalnie w porównaniu z tym co jadłem wcześniej, to wydaje mi się, że jest bardzo zdrowo, ale może tylko mi się wydaje?