Spotkała mnie dziwna rzecz na mojej drugiej diecie masowej. Jestem z natury ektomorfikiem dlatego też potrzebuję dużo kalorii, żeby cokolwiek ruszyło.
Dodam na początku, że trzymam się zasad utrzymywania diety, 5-6 posiłków dziennie, co 3 godziny, w ostatnim samo białko i węgle. Białko 2,5-3g, tłuszcz 1,5, i reszta z węgli.
Początkowo zaczynałem od 3000kcal- nic się nie działo. Po kilku dniach zwiększyłem do 3200- nadal wszystko stało w miejscu. I ten cykl się powtarzał i powtarzał przez kilka tygodni. W końcu po miesiącu dodałem trochę gainera, bo nie byłem już wstanie wycisnąć tyle kalorii z normalnego jedzenia. Wyszło 3800. Nadal nic- waga praktycznie stała w miejscu. Przekroczyłem barierę 4000kcal, dodając te 200 dodatkowo z gainera po treningu. I nagle waga ruszyła tak, że przez jeden dzień nastąpił przeskok o prawie 0,5 kilograma na czczo. I teraz jest śmieszna sytuacja, bo muszę zacząć odejmować stopniowo kalorie, bo za szybko zacząłem przybierać na masie.
I moje pytanie jest takie- czy też tak mieliście, że przez długi czas zastój i nagle zaczęło ruszać, jak przekroczyliście "jakąś barierę kaloryczną" i wyszło na to, że trzeba było odejmować kalorie? Czy to jest normalne, czy organizm musi się jakoś "wkręcić na obroty", przestawić zegar?
Z góry dziękuję za odpowiedzi, pozdrawiam.
P.S. Czytałem kiedyś artykuł, że przez pierwsze 3 dni na masówce należy drastycznie podnieść ilość kalorii (nawet o 1000), by zaczęło coś się dziać.
Zmieniony przez - veru900 w dniu 2012-07-14 15:06:29
Zmieniony przez - veru900 w dniu 2012-07-14 15:08:37