Zważywszy, że dla ogromnej części paleolitycznej populacji dysponujemy zaledwie szczątkowymi szkieletami, wysuwanie wniosków o ich nienagannym zdrowiu jest dość ryzykowne.
"Nasze oceny stanu zdrowia w oparciu o szczątki kostne mogą być zniekształcone, w materiałach takich jesteśmy bowiem w stanie odnotować jedynie fakt śmierci osoby w danym wieku ze zmianami patologicznymi na kościach i na tej podstawie dociekać przyczyny zgonu. Nie uprawnia nas to jednak do wypowiadania się o chorobowości w badanej populacji.
Niezmiernie trudno jest nam określić, jakie było ryzyko zetknięcia się danego członka społeczności z chorobą. Ile osób uniknęło choroby, a ile zachorowało i jednocześnie przeżyło? Nie da się odpowiedzieć na te pytania jednoznacznie.
Brak na kościach śladów chorobowych może oznaczać, iż dana populacja była słaba immunologicznie i organizm nie dożył nawet powstania zmian.
To skrajne sytuacje, ale prawdopodobne. Omówione przeze mnie zjawiska zwane są paradoksem osteologicznym i opisane zostały wcześniej przez amerykańskich naukowców - Jamesa W. Wooda, George'a R. Milnera, Henrego C. Harpendinga i Kennetha M. Weissa.
Zastosowanie jednej metody, Np. analizy zmian kostnych, nie zawsze jest wystarczające, aby poznać stan zdrowia dawnych społeczności.
Prof. Alicja Budnik z Instytutu Antropologii Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu."
Rzadko zdążysz umrzeć na raka, cukrzycę, miażdżycę jeśli ogólnie żyjesz średnio nawet 30 lat..
Na te choroby, mogli zdążyć zachorować, ale nie dożywali wieku, kiedy te choroby rozwinęły się, wywołały zmiany w
organizmie i były przyczyną śmierci. To trochę tak, jak kiedy współcześnie człowiek chory na początkowe stadium którejś z tych chorób ginie w wypadku. Podobnie mogli chorować i nawet umierać na serce czy wrzody żołądka itd., ale na podstawie zachowanych szczątków nie jesteśmy w stanie tego stwierdzić. Żeby choroba zostawiła ślad musi mieć charakter przewlekły.
Żyli za krótko żeby ich wykończyły choroby dietozależne.