Kobitki, zastanawiałam się nad suplementacją. Jakieś witaminki czy coś. Nigdy nie miałam w zwyczaju ich jeść z prostego powodu - mam ogromny problem z połykaniem tabletek
, a część tych, które mój mąż łyka to kapsułki, których wolałabym nie rozwalać tylko po to, by wyjeść proszek.
Poza tym od jakiegoś czasu rozdwajają mi się paznokcie i dobrze byłoby coś z tym zrobić.
Macie jakąś radę na to? Są jakieś porządne witaminy w płynie albo takich tabletkach, które mogłabym pokruszyć?
No i anegdotka z wczoraj. Rozmowa z lubym, po treningu wieczornym:
Luby: Ale bym sobie piwko strzelił, tak długo nie piłem.
Ja: Nie szkoda Ci? Tyle czasu na siłce i piwko pić będziesz? Ja na przykład jak wyjdę w piątek na imprezę to pić nie będę.
Luby: Co, na dragi się przerzucasz? W sumie racja, mniej tuczące... - rzekł zamyślony.
I weź tu nie zdziel łopatą!
P.S. Zakwasy jak cholera! Dwugłowe uda bolą paskudnie, siadanie staje się sportem ekstremalnym.
EDIT
Redukcja, dzień 3
Miska czysta, ze wszystkim się wyrobiłam, choć miałam pewne obawy, bo dzień z masą różnych zajęć - najpierw praca, potem pies do wyprowadzenia, obiad do zrobienia i to wszystko trzeba było przed 17 załatwić, bo potem miałam 3 h wykładów na uczelni i trening w planach o ile sił by starczyło. Starczyło :) Wzięłam ze sobą część obiadu, by zjeść przed siłownią, a trochę ryżu i kawałek mięcha zostawiłam jako potreningowy, by wszamać po zejściu z bieżni. W domu byłam o 22.30 i miałam takiego powera, że zrobiłam jeszcze parę innych nadprogramowych rzeczy :) A trzeba wiedzieć, że to niepodobne dla osoby z Hashimoto i tendencją do niedoczynności tarczycy (zazwyczaj straszne z nas śpiochy
)
Trening
Jestem z niego bardzo zadowolona. Wiadomo, jeszcze cały czas się przyzwyczajam, dopasowuję, ale jest OK
Zmieniony przez - cascada w dniu 2012-04-13 09:17:30
Zmieniony przez - cascada w dniu 2012-04-13 09:18:09