Miał być dziś normalny trening, ale do południa się fatalnie czułem i zacząłem rozmyślać nad ominięciem siłki dziś lub jakimś luźniejszym treningu. Wyszedł luźniejszy trening tak połowicznie, bo przy okazji pyknąłem rekord na klatę.
No i zrobiłem próbę w podciąganiu podchwytem.
Podciąganie podchwytem:
8xMC
Klata, podejście na planowane 95kg jako 1RM:
30x5
30x5
47,5x3
60x2
70x1
80x1
87,5x1
95x1 - f*ck yea, poszła dziwka, nawet w miarę płynnie. Filmiku nie mam, bo tylko jednego koksa udało mi się od kompa odciągnąć do asekuracji
Zadowolony (bo zupełnie nie wierzyłem, że wejdzie te 95) pyknąłem jeszcze lekko klatę na dynamikę.
Klata wąsko dynamicznie z łańcuchami (6x3@50%):
47,5+łańcuchy x3
47,5+łańcuchy x3
47,5+łańcuchy x3
47,5+łańcuchy x3
47,5+łańcuchy x3
47,5+łańcuchy x3
Pompki z klaśnięciem:
5
5
5
5
Pompki na poręczach:
5
5
5
5
Zjadłem po treningu zaległe mięso z weekendu (gulasz 1kg szynki ze świni, kasza), zagryzłem migdałami i serem żółtym, pojechałem do domu i w domu pyknąłem znowu dzień 1. z podciągania dla 6-8 powtórzeń, czyli:
2/3/2/2/5
Dopcham się jeszcze warzywami i spadam spać