Od czasu zawodów w wyciskaniu w połowie listopada nie byłem na siłowni ani nie trzymałem diety + chlanie alko tak mniej więcej do 10 stycznia - więc generalnie 2 miesiące wolnego i powrót do starych nawyków. Oczywiście doszło parę kilogramów, ale w pełni świadomie i w granicach mojej wewnętrznej tolerancji.
Na zawodach miałem 90kg, a po tym 2-miesięcznym folgowaniu waga pokazała ~93-94kg. Przynajmniej będzie co robić przed latem.
Po świętach kupiłem sobie kettlebell 20kg do ćwiczenia w domu i jestem po 4 takich treningach. Nowe doznania, jest czasami podobnie jak ze zwykłymi ciężarami, a czasami zupełnie inaczej. "Całe" ciało jakoś więcej pracuje, brzuch więcej dostaje po dupie, niby 20kg wydaje się mało, ale nawet nogi dostają nieźle. Trening obwodowy, więc również i kondycyjnie ciężko.
Dzień się robi coraz dłuższy, więc wróci za niedługo również ochota do zostawania w pracy na siłce po pracy.
No i musze przyznać, że podczas funkcjonowania "w starym stylu" czegoś brakowało, jakiejś systematyczności, samopoczucie też jakieś takie gorsze, że się je co popadnie. Jednak jakoś mi lepiej, gdy w głowie +/- kalkuluję poszczególne posiłki i dodaję je w ramach dnia, żeby jako tako mieścić się w swoim bilansie. Jedzenie byle czego, tłustego, słodkiego jest fajne, ale przez jakiś czas. Na stałe już bym tak nie mógł. Mózg się przełączył na inne myślenie.
Damian - http://www.sfd.pl/-t817447.html | s.19 | s.52
SIŁA!