Damian -10kg & -16kg (s. 52)

a ta miniaturka to co hehehe najlepsze na chorobe to się wypocić :P

Dalej się do dupy czuję, kataru się pozbyć nie mogę, smaku potraw dalej nie czuję. Miałem jechać dziś normalnie do roboty, ale wstałem o 7 i stwierdziłem, że nie ma się co męczyć i popracuję jeszcze zdalnie dziś i/lub jutro. Wczoraj micha na jakieś 70%, dziś powinna być na 100%. "Zaleta" taka, że mogę nie używać przypraw, bo i tak nie czuję co jem.

@body_rock - w piątek tak w pracy większość dnia spędziłem w przebraniu, mieliśmy mini flash moba, w którym brałem udział. No i później wracałem tak do domu - miny kierowców wyprzedzających mnie na autostradzie - bezcenne.

Trochę żarcia, dawno nie wrzucałem.

Pstrąg pieczony, szpinak z fetą.
Makaron pełnoziarnisty smażony po chińsku z kurczakiem.
Zapas orzechów z allegro.
Sernik jagodowy. (BTW 110/40/50)

Katar wciąż wkurza, ale dziś już poszedłem normalnie na siłkę. Jako że nie chciałem od razu wracać do progresji albo choć tych samych ciężarów co w zeszłym tygodniu przed chorobą, i nie umiałem się zdecydować czy pyknąć trening A czy B, to zrobiłem wszystkiego po trochu w formie pseudo obwodów. Pseudo, bo wykonałem tylko 2 obwody, a z przerwą między nimi zajęło mi to prawie pół godziny

60x8, następnie 55x10 takiej kombinacji:

Drążek podchwyt x5
Przysiad przedni
Push Press
Wiosło podchwyt
Klata płasko
Zarzut
MCNPN
MC dynamicznie ze szrugsem (chyba clean pull się to nazywa)

Jak na stały ciężar dla wszystkich ćwiczeń, to w miarę dobrze mi się dobrało obciążenie. Na drążku mogłem więcej powtórzeń machnąć, ale nie wiedziałem jakby się to odbiło na reszcie ćwiczeń angażujących te męśnie.

Nie obyło się bez przerw między samymi ćwiczeniami w obrębie obwodu. Przed pierwszym obwodem teoretycznie planowałem jeszcze trzeci obwód 50x12, ale w połowie drugiego wiedziałem już, że to głupi pomysł

Generalnie tyle wystarczyło, żeby wyjść do szatni wymęczonym z kapiącym z nosa potem.

Micha tak na 95%, bo trochę WW złożonych zamieniłem na banana od razu po siłce, dawali dziś w jadalni na deser, to żal było nie skorzystać.

Hm, praktycznie wszystkie mięśnie wczoraj i dziś czuję po piątkowym treningu, ale najbardziej po dupie z tego co czuję, dostały kaptury i dwugłowe, jutro już raczej normalny trening pójdzie.
Wczoraj resztek starego mięsa pozbywałem się z zamrażarki i wyszło prawie 1kg różnego rodzaju mięsa na obiad. Można na nowo zapełniać lodówkę.

Luźna niedziela. Smaku w pełni wciąż nie czuję, więc nie było sensu dziś pożerać w całości cheat meala i zjadłem tylko 1/4 RITTER SPORT Marzipan.

Sniadanie: jajka
Cheat meal: 25g RITTER SPORT Marzipan
Obiad: poledwiczki wieprzowe
Kolacja: pewnie jakis nabial + owoc + orzechy

Kanapeczki do jajecznicy

I wczorajsze wygłupy po treningu

275kg / 2 to i tak ładny wynik

Oddzielnie jakby zsumować maxy, to by ponad 350 wyszło, no ale jeszcze problem koordynacji dochodzi i dominującej pozycji sumo u kumpla. Tak czy siak brakło obciążenia i miejsca na gryfie :D

ja nic nie mówię, ale któremuś krzywda mogła się stać.