DZIEŃ 26, Sobota, 6.08
Dieta:
1. 3 jajka, majonez 20g, cebula, pomidor, chleb razowy własny 42g, 20g oscypka
2. odżywka białkowa 20g, truskawki mrożone 76g,
brzoskwinie mrożone 60g
3. 75g makaronu razowego, 75g łososia wędzonego, fasolka szparagowa, papryka; mizeria: ogórek, cebula, 70g jogurtu naturalnego
4. masło orzechowe SANTE 25g
5. twaróg półtłusty 125g, jogurt naturalny 30g, oliwa z oliwek 15g
Owocowo mi: jabłko 70g, melon 391g
Ogółem: 108B / 90T / 129W , 1758kcal plus warzywka plus suple
Łosoś z makaronem:
Trening:
18min rowerem na siłownię
10min bieżnia 9.6km/h
32min TRENING SIŁOWY
19min rowerem z siłowni
Wymiary:
(zmiany od ostatniej niedzieli i bonusowo zmiany od początku redukcji)
Wrażenia:
Siłowy: znowu prawie wszędzie progress. MC bardzo ładnie, był mały zapas sił ale chciałam wywalczyć progresy w innych ćwiczeniach więc nie szarpałam więcej. Muszę pamietać żeby na następnym treningu spróbować chwytu naprzemiennego. Nogi w leżeniu to mój maks, długo już nie będzie progresu. Po tym ćwiczeniu musiałam robić dłuższe przerwy niż po czymkolwiek innym.
Po siłowym padłam na twarz. Godzinę leżałam na podłodze zanim byłam w stanie cokolwiek sobie ugotować. Do końca dnia chodziłam jakaś zamotana, mózg mi słabo działał. Ale żarełko było pycha
W końcu są spadki w talii. Podejrzewam że to przez koniec miesiączki. No i dodatkowy wytrzymałościowy w tym tygodniu. Szkoda tylko że w udzie przybrało. No ale jest jeszcze miesiąc redukcji, może pójdzie znowu w dół...
Jak na miesiąc redukcji z czitami małymi (typu chleb biały zamiast razowego) i jednym dużym (dzień w Międzyzdrojach z gofrem i lodami) to spadki są naprawdę niezłe. A i psychika nie siada – owszem, mam czasem ochotę na jakieś ciacho z kremem ale też się potrafię powstrzymać bez trudu.