Poniedziałek. Fajnie
Nie było rano jak zagaić, więc od razu podsumowanie. Już teraz, ponieważ pora się wziąć za niemca, zejdzie mi na tym trochę, może późnym wieczorem jeszcze zajrzę.
PODSUMOWANIE DNIA 12
Dzisiaj rano mieliśmy wracać do Poznania ode mnie. Ale ja rano się wypiąłem na wszystkich i spałem dalej chcąc w końcu porządnie odpocząć Więc Patrycja pojechała o 7 rano, bo miała zajęcia przed 10. Zła była, ale udobruchałem ją jak przyjechałem. A ja... czytajcie dalej!
TRENING:
Czasami sa takie dni, że nie mam ochoty na nic, nie chce mi się ćwiczyć, czuję się słaby i rozbity. Dziś niestety był taki dzień. Kurdę, zamiast wypocząć podczas weekendu to ja się zmęczyłem. Super
Ale trening trzeba było zrobić. A wyglądał on tak mniej więcej.
Komentarz: Nie zrobiłem przysiadów, co bystrzejsi zauważyli No nie miałem absolutnie siły na nie, poza tym dałem jeszcze tym nóżkom trochę odpocząć. Zrobię w piątek z całą sumiennością. A dziś tylko prostowanie w siadzie. Chociaż ciężar na plus.
Ogólnie siła troszku do przodu, ale wiadomo, nie o to tutaj chodzi. Toż to redukcja! Aha, dodać muszę, że jeśli nie jestem usatysfakcjonowany zmęczeniem moich mięśni, to zmniejszam wagę sztangi/hantla i po ostatniej serii bezpośrednio robię dopompowującą serię mniejszym ciężarem. A co!
A ćwiczyło mi się średnio jak już pisałem. Po treningu zrobiłem 30 minut aerobów. Na 45 min nie starczyło mi tym razem samozaparcia, choć sił o dziwo zbywało, więc pewnie dałbym radę. Ale samopoczucie ogólne wygrało. Jednak ciekawy wniosek można wyciągnąć, czyli zwiększona wytrzymałość. To dobrze. A i oczywiście lało się ze mnie. Rower był mokry prawie tak jak ja. Wytarłem go rzecz jasna na koniec...
DIETA:
Śniadanie jadłem w wielkim pośpiechu zmywając, odkurzając i podbiegając do talerza co jakiś czas. W pewnym momencie wziąłem za duży kawałek jajka do ust. Reakcja mojego organizmu była nieciekawa, ale siłą woli nie pozbyłem się wszystkiego, co do tej pory zjadłem
Potem w pociągu kurak z ryżem i warzywami. Musiałem wyjść z przedziału, żeby nie robić zapachu i smaku współpasażerom
Po przyjeździe od razu poleciałem do domu i na siłownię. A jak przyszedłem, to na stole stało to...
PEKIN znów zakrólował w naszym domu Patrycja zamówiła dla mnie kuraka w sosie sojowym z warzywami. Łoto on:
Do tego makaron sojowy:
Więc wyżera. Podzieliłem to sobie na pół i drugą część opierniczam właśnie teraz. Na wynos nie jest to takie dobre jak na miejscu. Ale znośne
Myślę, że nie chłepcąc tego sosu, to wszystko co trzeba było dostarczyłem i nic niepotrzebnego. Nie wiem jak z tym makaronem, ale oszczędnie jadłem, więc jeśli oznaczałoby to niedobór węglowodanów, to jakoś się nie przejmuję.
Czeka mnie jeszcze szejk, bo nie mam twarogu. I tyla!
SUPLEMENTACJA:
Zostawiłem w domu moje pudełeczko na tabletkiiiii....!!!! :"-( Dupa. Przywiązałem się do niego. No praktyczne kurka było. Ale kupię sobie nowe Tylko że tam zostały tabsy na cały dzień nie licząc poranka. Trudno, dwie kapsułki Tighta pozwolę zjeść ojcu - większemu nawet amatorowi spalaczy ode mnie.
A tak to wszystko w normie, dalej wciągam te wszystkie rzeczy i gra gitara. Fat leci, tyle Wam powiem!
Nano Vapor utknął chyba w urzędzie celnym. Mam nadzieję, że nie dojdą do tego, ile w końcu mi wlepić cła. Zadbałem o to, żeby mieli problem Ale już bym sobie zapodał przed treningiem, napalam się coraz bardziej.
Na dniach powinni przyjść próbki z ActivLabu, to też zdam relację. Łał, pierwsze próbki w moim życiu jakieś. ZA DARMO!
Ano, jeszcze dzisiaj otworzyłem nową puchę wheya Kaizenowego. Czekolada, daję jej drugie miejsce po truskawko-wanilii. Tak wygląda na zewnątrz i w środku (ależ odkrywcze, co? Dla tych, co nie wiedzą, jak wygląda białko )
I w szejkerze. Ręka mi trochę drgnęła, ale mam nadzieję, że coś widać, a mianowicie - 20 g czekoladki Kaizena i 20 g truskaweczki Biogenixa jako napój budulcowy po treningu. Na laptoku.
INNE:
Trochę mnie martwi to chudnięcie, bo się odsłaniają moje niedostatki mięśniowe. Mała klata, która zawsze była w miarę, a tu się okazuje, że dzięki tłuszczowi. Mało kuliste barki. No i ciężko zbić brzuch, boczki i dół brzucha. Mam nadzieję, że dam radę zrobić go chociaż tak, żeby był za, a nie przed klatą
Ale co tam Pozytywnie trzeba!
Jechałem dzisiaj w pociągu z kolegą i jego dziewczyną, trochę nabijali się z mojego kutaka z ryżem. Ale rozumiem, że mogą tego nie pojmować. Magię siłowni i wszystkiego co z nią jest związane rozumieją tylko osoby, które miały z tym trochę większa styczność. Tym się człowiek zachłystuje, łyka bakcyla i żyć bez tego później nie umie. Mam rację?
Pamiętacie, jak obiecywałem niespodziankę, zwłaszcza zachwycającą dla Pań (a może myślę tylko stereotypowo?)? Cierpliwości, jeszcze ze dwa dni i pokażę coś nowego. Mogę uchylić rąbka tajemnicy i powiem, że będzie to miało swój udział w mojej diecie i będzie bardzo prozdrowotne.
No, to się rozpisałem... Miłej lektury!
lynioo, sihaja, meraviglia: Grzechów więcej drastycznych nie popełnię w tak małym odcinku czasowym. Ale kiedyś się może jeszcze zdarzyć, wiadomo. Ale niech żywi nie tracą nadziei! I dalej pomagają swoimi wpisami utrzymać odpowiedni poziom motywacji. Za co przy okazji bardzo serdecznie dziękuję!
T-Blacha: No dawaj ten trening, zobaczymy.
Zmieniony przez - jakub.ch w dniu 2008-05-05 21:23:36