Musisz uświadomić sobie jedno - praktycznie każdy człowiek potrzebuje nieco innego programu treningowego. Do tego jaki jest najlepszy dochodzi się latami, co więcej, w różnych fazach ten trening powinien być inny. Nie ma innej drogi jak eksperymenty i korzystanie z wiedzy poprzedników, ale nie bezkrytyczne. Problem z kulturystyką jest taki, że znaczna ilość metod treningowych nie ma naukowego potwierdzenia a jedynie potwierdzenie oparte na anegdocie ("pan X tak trenował i zobacz jakie ma efekty") - z tym że nie każdy jest panem X. Wystarczy spojrzeć żeby to dostrzec - nie jesteśmy Arnoldami, prawda? A więc programy Arnolda, i to z lat jego świetności niekoniecznie są najlepsze dla nas. Może gdyby poznać jego program z pierwszego czy drugiego roku ćwiczeń byłoby to przydatne.... Zobacz ile sprzecznych nurtów jest we współczesnej kulturystyce, ile różnych treningów. Jeden z mistrzów robi jedną serię plus dropsety, drugi 6 serii w tym samym ćwiczeniu, jeden ćwiczy 2 a inny 7 razy w tygodniu. Ciężko się w tym połapać. Jedno jednak jest pewne - nie maminnej metody na zmuszenie mięśni do wzrostu niż zwiększanie obciążeń - tego chyba nikt nie neguje. To samo ma zastosowanie do treningu w trakcie rzeźby - nic tak nie chroni mięśni jak dawanie im do zrozumienia że sa potrzebne, a co lepiej to czyni niż duże ciężary ? Taka jest moja filozofia, nie wiem czy słuszna czy nie. Oczywiście mozna robić serie z dużą liczbą powtórzeń, małymi ciężarami, szczególnie w ćwiczeniach izolowanych, niemniej jednak wszystko to zda się na niewiele gdy na długi czas (a redukcja wagi, odchudzanie, rzeźba to nie są sprawy na parę dni) zaprzestajesz stosowania większych ciężarów. Dlatego też myślę że co najmniej w podstawowych, wielostawowych ćwiczeniach z wolnymi ciężarami trzeba odpuścić sobie mnogość serii i powtórzeń a skupić się na zmuszeniu mięśni do pracy z ciężarami na poziomie powyżej 70% maksimum. W moim rozumieniu w treningu amatorskim odchudzanie robi się dieta i aerobami, a ćwiczeniami siłowymi dba się o to aby mięsnie nie zanikały - zabawy małymi obciążeniami na rzeźbę, gęstość, definicję i inne bzdety są dla zawodników, dla których każdy detal ma wielkie znaczenie. Ja jestem święcie przekonany że amator może dojść do wymarzonej sylwetki na amatorskim poziomie robiąc praktycznie kilka ćwiczeń - przysiad, martwy ciąg na prostych nogach, podciąganie na drążku, wyciskanie na płaskiej, wyciskanie stojąc, coś na łydki i coś na brzuch - jeśli sukcesywnie będzie z treningu na trening podnosił coraz większe ciężary i dobrze się odżywiał, to nie ma siły - urośnie. Nie oznacza to że inne ćwiczenia są złe czy zbędne, przeciwnie, urozmaicaja trening, wnoszą coś nowego, mają zastosowanie w specyficznych programach treningowych itp. itd. Nie zmienia to jednak faktu że jeśli w podstawowych, wyżej wymienionych ćwiczeniach (lub ich odpowiednikach) nie będziesz robił postępu pod względem progresji ciężaru, nie pomoże Ci i 200 serii najbardziej wyrafinowanych i niezwykle wyizolowanych ćwiczeń na najdroższej nawet maszynie.
Uff rozpisałem się hehe - jeśli mogę coś doradzić to daj szansę podstawowym ćwiczeniom, wielostawowym z wolnymi ciężarami, z dużym obciążeniem, mniejszą liczbą powtórzeń i mniejszą liczbą serii. Postaraj się dodawać minimalnie wagi co trening, choćby i pół kilo. Daj szansę takiemu treningowi przez miesiąc, a jeśli nie poskutkuje zawsze możesz wrócić do poprzedniego ...