Przeczytałem dziś w serwisie kulturystyka.pl taki o to tekst którego autorem jest Krajo odnośnie metod redukcji i jestem ciekaw Waszych opinii:
"Możecie spaść na wadze ile chcecie i nigdy nie uzyskać dobrej rzeźby, jeśli nie poddacie swoich mięśni intensywnemu treningowi. Podczas gdy wszyscy uznają to za warunek podstawowy, istnieją jednak dwie szkoły myślenia na temat, jaki rodzaj intensywności treningu jest najlepszy.
Pierwsza grupa stara się spalać nadmiar tkanki tłuszczowej przez zwiększenie zarówno objętości jak i tempa treningu, wykonując mnóstwo serii oraz powtórzeń z dużą prędkością i łącząc to z taką porcją ćwiczeń aerobowych, która mogłaby rzucić na kolana prawdziwego triathlonistę. Oczywiście przy takim treningu non stop znacznie spadają obciążenia stosowane w poszczególnych ćwiczeniach, ale – jak twierdzą zwolennicy tej metody – nie ma to istotnego znaczenia, jeśli intensywność treningu utrzymywana Jest na odpowiednio wysokim poziomie.
Druga grupa zawodników ma nieco inne zdanie. Twierdzą oni tak: trening na dużych obciążeniach sprzyja rozbudowie mięśni, a więc kontynuujmy go również w fazie obostrzonej diety. Bardziej zależy im na wykonywaniu dużej pracy treningowej poprzez stosowanie maksymalnych obciążeń w każdym ćwiczeniu. A jeśli wiąże się to z koniecznością występowania dłuższych przerw odpoczynkowych pomiędzy seriami, to po prostu dłuższe odpoczynki są potrzebne. Odpowiednia dieta i
ćwiczenia aerobowe pozwalają tym zawodnikom na pozbycie się zbytecznej tkanki tłuszczowej.
Problem powstający przy pierwszej metodzie jest dość oczywisty: adaptacja organizmu jest bardzo specyficzną cechą i wykonywanie tych wszystkich serii, powtórzeń oraz nie kończącej się pracy aerobowej sprawia, że przeciętny kulturysta przestawia się na ćwiczenia wytrzymałościowe, co przemienia niedoszłego “Mr. Ołympia” w odchudzonego, dorzeźbionego reprezentanta dyscyplin wytrzymałościowych. Sądzę, że kilku “wytrzymałościowych” kulturystów pomyliło się, co do możliwości Doriana Yatesa.
Natomiast przy drugiej metodzie problem tkwi w tym, że aby ćwiczyć z dużymi ciężarami, większość kulturystów musi odpoczywać pomiędzy seriami co najmniej przez 2-4 minuty. Pomimo tego, że wykonana praca treningowa jest duża, to łączna objętość i intensywność treningu nie jest na tyle duża, aby powodowała spalanie tkanki tłuszczowej, przynajmniej w wymaganym tempie. A ponadto, wykonywane dodatkowo ćwiczenia aerobowe mają tendencję do niwelowania przyrostów osiąganych dzięki treningom z wysokimi obciążeniami. Jaka jest więc prawidłowa odpowiedź? Trenujcie szybko i z dużymi obciążeniami, kładąc nacisk na właściwą regenerację! Skracajcie sesje treningowe do minimum, ale każdy wasz pobyt w siłowni powinien mieć swój ciężar gatunkowy. Stosujcie głównie ćwiczenia podstawowe i utrzymujcie przerwy pomiędzy seriami na poziomie l minuty. Wykonujcie 8-12 powtórzeń w serii z maksymalnym ciężarem, na jaki was stać i starajcie się zwiększać liczbę powtórzeń.
Spróbujcie trenować takim systemem: dwa dni treningu, dzień przerwy, dzień treningu, dzień przerwy (na każde trzy dni treningowe powinny przypadać dwa dni przerwy). Podczas każdej sesji treningowej ćwiczcie z taką intensywnością, aby połowa obecnych w sali przerwała swoje treningi i zaczęła wam się przyglądać.
Wykonujcie tyle serii, ile potrzeba do “wyprania” waszych mięśni z energii. Przerwijcie w momencie, gdy nie będziecie już mogli wykonywać dynamicznych, silnych ruchów. Dla większości będzie to oznaczało 6-10 serii, zależnie od grupy mięśniowej. Pamiętajcie, że budowanie masy mięśniowej zależy od ilości pracy treningowej, a nie od intensywności treningu. Dlatego, aby utrzymać masę mięśniową, nie rzadziej niż co drugi lub co trzeci trening zmniejszcie tempo treningu i zwiększcie obciążenia. Wykonujcie wtedy po 6-8 powtórzeń w serii i stosujcie 2-4 minutowe przerwy odpoczynkowe pomiędzy seriami.
W tym momencie możecie zapytać, na ile przydatne byłyby superwolno i superdokładnie wykonywane powtórzenia. Czy jest to dobra metoda na poprawianie rzeźby? Według mnie – nie. Jeśli ruch jest stosunkowo wolny, to opór nie jest na tyle duży, aby powodował nadrywanie włókien mięśniowych, stymulujące ich rozrost, niezależnie od tego, co się czuje. Ktoś mógłby jednak powiedzieć: “Ale ja mogę ćwiczyć z ciężarem 50 kg i jeśli wykonuję ruchy prawidłowo, to czuję się tak, jakbym ćwiczył z ciężarem 100 kg”. I co z tego? To nadal jest tylko 50 kg negatywnego oporu działającego na mięśnie, a nie 100 kg. Pomyślcie o tym w taki sposób: sprinterzy mogliby prawdopodobnie wykonywać każdy krok tak intensywnie, że mieliby pożądane odczucia, a pomimo to biegliby dwa razy wolniej niż normalnie. Czy doprowadziłoby to do zwiększenia ich szybkości?"
Zmieniony przez - 2pac01 w dniu 2016-03-22 22:34:34