Mam akurat wolną chwilę więc może opowiem swoją sytuację, która spotkała mnie kilka miesięcy temu.
Szedłem z moimi dwoma kolegami do sklepu w słoneczne, sobotnie po południe przez osiedle, które odwiedzałem wiele razy. Szkoła do której uczęszczałem się tam znajduje, a sam mieszkam jakieś 10 min drogi od tego miejsca. Co więcej, jeden z moich kolegów mieszka w bloku obok, którego to wszystko się stało...
...A więc szliśmy sobie spokojnie do sklepu, żeby kupić sobie coś do picia i jak zwykle pogadać. Nagle zobaczyłem, że na stole do ping-ponga, który mijalismy w odległości kilkunastu metrów siedzi grupka dresów i kilka dziewczyn. Po ich zachowaniu wnioskuje, że byli zjarani albo brali coś mocniejszego i gdy wszyscy się odwrócili i zaczeli się na nas gapić wiedziałem, że będziemy mieli z nimi problemy. Jesteśmy zwykłymi chłopakami ubranami z zwykłe ciuchy, jeansy więc dla takiego marginesu automatycznie jesteśmy "łochami", które powinny się ich bać...
...Nagle jeden z nich podbiegł do nas i zapytał się czy mamy papierosa. Kolega odpowiedział mu, że nie mamy bo nie palimy. Niestety nie zadowoliła go ta odpowiedź i gdy odpowiedział " A ty czego robisz jakieś dziwne miny" do mojego drugiego kolegi wiedziałem, że to był tylko pretekst do zaczepki. Wtedy ja się wtrąciłem i powiedziałem, że nie szukamy problemów i nikt z nas go nie przegrzeźnial i lekko popchąłem kolege, żeby zaczeli iść. Dres wrócił do grupy a my zaczeliśmy iść przed siebie. Kilka sekund później przechodziliśmy przez jakiś prześwit i nagle usłyszałem, że z tyłu ktoś biegnie w naszą stronę ( na pewno kilka osób). Kiedy się odwróciłem okazało się, że się nie myliłem i podbiegło do nas 5 dresów nastawionych i czekających na to aż ktoś zacznie bójkę...
...Nagle jeden z nich podszedl do kolegi, uderzył go barkiem, powiedział "dawaj na solo" noi zaczeli się bić. Wiedziałem, że mój kolega sobie z nim poradzi ( trenuje muay thai od ponad 2 lat ) więc się nie wtrącałem z bójkę( wiedziałem, że jak mu pomoge to wtedy będzie 5 vs 3 i nie będziemy mieli szans ) i próbowałem rozmawiać z ich tzw. liderem, że to nie ma sensu. Oczywiście mój kumpel ostro okładał tego drugiego i kolo z którym rozmawiałem zaczął wyjmować z kieszeni klucze, portfel, telefon itp i dawać jakiejś dziewczynie. Już wiedziałem że zaraz rzuci się do mojego kolegi i przez głowe przeszła mi tylko myśl, że jeśli wskoczy do walki to będzie trzeba pomóc i ch*j w to co będzie później. Oczywiście zaczą biec w ich kierunku, a ja zanim i zanim zdążył zadać choć jeden cios mi włączył się berseker, a że był niższy odemnie to wyłapał czystego h. kicka na szczęke a potem kombinache pięściami i kolanami...
...Padł na ziemie, zalała go krew a jego dziewczyna piszcząc trzymala go na ziemi. W tym samym momencie jego koledzy także włączyli się do walki z tym, że jednego trzymała dziewczyna i pamiętam, że krzyczała coś w stylu "jak znowu będziesz miał przypał z policją to z tobą zrywam" więc było już tylko 3 vs 3...
...Niestety dresiarze, źle trafili, bo wszyscy byliśmy trenujący ( koledzy tak jak pisałem myau thai, a ja sam trenuje MMA od ponad 2 lat ) i łatwo sobie z nimi poradziliśmy. Cali zakrwawieni cały czas za nami szli, a my nie chcieliśmy zrobić im jeszcze większej krzywdy więc po prostu odeszlismy, a oni coś tam do nas krzyczeli, że jesteśmy p*zdy bo uciekami itp. U nas praktycznie żadnych strat nie było poza kilkoma obiciami.
Szczerze mówiąc była to moja pierwsza od kąd trenuje styuacja, w której musiał użyć siły. Nie mam doświadczenia w walkach ulicznych i musze powiedzieć, że kiedy usłuyszałem jak do nas biegną, to nogi mi zmiękły, a adrenalina uderzyła i sparaliżowała ręce. Jednak kieruje sie zasadą, którą wpoił mi mój trener, którego uważam za bardzo mądrego człowieka. Zasada ta to unikać
walki na ulicy jak ognia. Nie ważne czy dresy mi cisną, czy się ze mnie śmieją. Jednak kiedy już wiem, że walka jest nie unikniona mam bić się na 100% i nikogo nie oszczędzać. Niestety z tym mam jeszcze problem bo nie wiem czy byłbym w stanie złamać komuś ręke na ulicy. Jednak ta sytuacja dała mi bardzo dużo pewności siebie, i mimo, że nie chce żeby takie coś spotkało mnie jeszcze raz to jestem na to lepiej przygotowany niż za pierwszym razem.
Sorry za taką długą historie ale pomyślałem, że może ona komuś w jakiś sposób pomóc. Sam jestem dosyć nieśmiałym chłopakiem, i sam mam lekką fobie, którą wyniosłem z podstawówki ( byłem dosyć gnębionym dzieckiem ) i przez lata ciężko było u mnie z pewnością siebie. Kiedy zapisałem się na siłownie i MMA poczułem, że to jest to. Zacząłem być bardziej pewny siebie nie tylko na macie ale także w życiu codziennym. Na przykład teraz za każdym razem jak się witam z kimś kogo słabo znam albo dopiero się poznajemy i podajemy sobie ręce to przez chwilę przytrzymuje jego rękę patrząc mu prosto w oczy. Mi to pomaga.
Jeszcze raz sorry za długą historię i obiecuje że jest ona w 100% prawdziwa. Sam lubie czytać takie historie z ulicy :)
Pozdrawiam.
Zmieniony przez - Evaxus w dniu 2012-10-04 11:36:12