witam;)
mam maly problem z rodzicami, głównie z mamą...
otóż od jakiegoś czasu, tak około 7 miesięcy, zaczęłam się odżywiac zgodnie ze wskazówkami ktore wyczytalam na tym forum
czyli jakies platki owsiane, twarogi, kurczaczek, kasza, ryze itp.
ja sie czuje na tej diecie swietnie i mam wszystko pod kontrolą
ale moja mama uwaza ze zdziwiam i od tego mam wszystkie choroby, które mam [tjaa... a jedyna choroba to lekka astma o.O]
prawidłowe odżywianie wg niej: rano nic nie jeść, przez 7 godzin w szkole również, przyjść do domu, zjeść miche frytek, do tego kanapkę z jakąś za&*^%$ście tłustą wędliną, na kolacje mozna np powtórkę z obiadu, a kolo 22, siedząc przed TV podjadać ciastka, paluszki i inne takie
mowie jej ze powinno się jeść co 3 godziny, co sama uskuteczniam z dużym powodzeniem, na co ona ze nie, bo żołądek nie odpoczywa wtedy wcale o.O
kłótnia z tego powodu zaczyna się średnio 3 razy na tydzien, kiedy ona zadaje jedno i to samo pytanie "moze bys dzis zjadła z nami na obiad xxxxxxx?" (w miejsce xxxxx wstaw np frytki, placki ziemniaczane ociekające tłuszczem, kiełbasa smażona na oleju itp)
staram się spokojnie odpowiadać, ale już mi nerwy (które i tak mam słabe) puszczają od tego ciągłego słuchania jej "mądrości" na temat prawidłowego odżywiania...
ma ktos z Was taki problem w domu? co mowicie wtedy rodzicom?
mam maly problem z rodzicami, głównie z mamą...
otóż od jakiegoś czasu, tak około 7 miesięcy, zaczęłam się odżywiac zgodnie ze wskazówkami ktore wyczytalam na tym forum
czyli jakies platki owsiane, twarogi, kurczaczek, kasza, ryze itp.
ja sie czuje na tej diecie swietnie i mam wszystko pod kontrolą
ale moja mama uwaza ze zdziwiam i od tego mam wszystkie choroby, które mam [tjaa... a jedyna choroba to lekka astma o.O]
prawidłowe odżywianie wg niej: rano nic nie jeść, przez 7 godzin w szkole również, przyjść do domu, zjeść miche frytek, do tego kanapkę z jakąś za&*^%$ście tłustą wędliną, na kolacje mozna np powtórkę z obiadu, a kolo 22, siedząc przed TV podjadać ciastka, paluszki i inne takie
mowie jej ze powinno się jeść co 3 godziny, co sama uskuteczniam z dużym powodzeniem, na co ona ze nie, bo żołądek nie odpoczywa wtedy wcale o.O
kłótnia z tego powodu zaczyna się średnio 3 razy na tydzien, kiedy ona zadaje jedno i to samo pytanie "moze bys dzis zjadła z nami na obiad xxxxxxx?" (w miejsce xxxxx wstaw np frytki, placki ziemniaczane ociekające tłuszczem, kiełbasa smażona na oleju itp)
staram się spokojnie odpowiadać, ale już mi nerwy (które i tak mam słabe) puszczają od tego ciągłego słuchania jej "mądrości" na temat prawidłowego odżywiania...
ma ktos z Was taki problem w domu? co mowicie wtedy rodzicom?