no dobra, wrocilam z imprezy konczacej sesje. jestem na siebie wsciekla, bo nie umiem tego rozgrywac [z tej wscieklosci az wyszlam wczesniej...]
otoz zostawilam sobie na impeze wolne 300 kcal z bilansu, w ciagu dnia bylo wszytko cacy, zdalam egzamin, odespalam, zrobilam porzadki z ksiazkami z poprzedniego semetstru , posegregowalam notatki - wszystko bosko, ubralam sie na impreze i... wlasie.
po pierwsze, alkohol. nie odmowilam, ale cholera pilam wodke z tonikiem i cola. dwa - przegryzalam jakiemis przekaskami typu chipsy/ciastka. szlag by to trafil!!! nawet w sesji trzymalam sie z dala od smieciowego zarcia, a tu taki klops. a trzy - wlasnnie wcielam olbrzymia porcje tortu [byly to urodziny...] ktory kolezanka mi wepchnela gdy wychodzilam mimo ze wzbranialam sie rekami i nogami.
PORAZKA> nie umiem sie kontrolowac podczas takich sytuacji typu impreza i dzis kompletnie zwalilam diete,
zjadlam za duzo i to jeszcze smieci
dzis jeszcze mam wyrzuty, ale jutro na pelnej kur.vie biore sie do roboty, ale nie moge sobie darowac no
co z tym zrobic, laski ? po prostu zapomniec o tym dniu ?
Zmieniony przez - parisienne w dniu 2011-02-02 01:33:00