Szacowany poziom tkanki tłuszczowej: … Wieczorkiem wezmę w dłonie suwmiarkę i dokonam pomiarów.
Aktywność w ciągu dnia: praca ok. 65% siedząca, ok. 35% chodząca :)
Uprawiany sport lub inne formy aktywności: Ok. 2 lata temu przez kilka m-cy siłownia bez żadnego planu + codziennie godzina aerobów. Od paru m-cy staram się ćwiczyć regularnie (początkowo bieganie, które musiałam przerwać z uwagi na kolano a naprawdę zaczęło mi to sprawiać przyjemność, basen, marsze po lesie, miesiąc - siłownia). Zawzięłam się do tego stopnia, że w końcu nauczyłam się pływać, sama, samusieńka (i jestem z siebie bardzo dumna!). No ale cóż, skończył się karnet na do Clubu, więc zostaje dom i basen. Staram się, aby była w tym wszystkim regularność.
Obecnie do dyspozycji są (i to już stosuję od tygodnia): basen, ćwiczenia w domu, rower stacjonarny (choć to ostatnie rzadko… bo dzięki uprzejmości koleżanki w jej domciu, sama takiego nie posiadam).
Ruch preferuję rano. Jest to dla mnie zastrzyk energii, endorfinki – moi sprzymierzeńcy, żeby następnego dnia mi się chciało za to wszystko zabrać :) Poza tym logistycznie, jak ćwiczę rano, to nie ma wymówek i że po południu/wieczorem muszę to, tamto... nie ma, nie ma :) ;)
Odżywianie: posiłki staram się aby były zbilansowane i spożywane o tych samych porach, … aczkolwiek ;) nie zawsze się tak dzieje, choć staram się bardzo, bardzo ;)
Ograniczenia żywieniowe: podroby - ;> nikt mnie do nich nie przekona!! ;> i nie radzę… ;D
Stan zdrowia: mmmhm… tu trochę niestety muszę napisać.
;]
pkt 1. Lewe kolano – wg dwóch ortopedów... ‘to może być początek zwyrodnienia stawu’. W każdym razie na co dzień wygląda to tak: coś jest luźne (niby nie mocno ale jednak), coś przeskakuje, :> hałasuje – strzela, były czasy, że był ból nawet podczas zwykłego chodzenia (ale do wytrzymania). Zaczęło się od wiosennego pomysłu na bieganie. Zawsze nienawidziłam biegać. Ale przemogłam się, co drugi dzień przez kilka tygodni rano przed pracą biegałam w parku, ...tak po asfalcie. W dni kiedy nie mogłam rano, robiłyśmy sobie z qmpelą wypady do lasu i tam już ‘bezpieczniej, bo ściółka’... ale... właśnie tam był atak kłucia w kolanie, bólu. Zwolniłam do spokojnego marszu – nie pomogło. Next, 2 tygodnie przerwy i znów próba w lesie... - :( identico to samo. Jazda rowerem też sprawiała lekki ból, ale upierd...wy. No i mam takie przeświadczenie, że jak organizm wysyła mi sygnał, to już coś się dzieje i tak, ot bez powodu ‘by mi nie marudził’. Ostatecznie, mimo, iż starałam się cały czas uważać, nie robić nic hop-siup, to kiedy kolano się odzywało, włączałam, tryb oszczędny... i z automatu, drugie kolano też miało ‘lżej’.
Brałam na to...
(I ortopeda) Aglan, Structum, Diosminex, Traumon żel,
(II ortopeda) Arthryl... ubolewałam przy kasie w aptece, szczególnie, że (cyt. lekarza) „potrzebne są dwa opakowania”... w końcu kupiłam jedno a drugie zamierzam. + kiedy bolało, to Traumon żel.
Jak już jesteśmy przy nogach, to jak widać po zdjęciach... obficie gdzie niegdzie ;] ... w następstwie czego jakieś pajączki, szczególnie na tej lewej nodze też są (były bóle ale odkąd już regularniej ćwiczę, minęły).
pkt 2. Wpadłam ponad rok temu, żeby pomóc w remoncie mieszkania... efektem czego wystąpiły „trzaskające palce” u prawej ręki. Uporałam się z tym za sprawą Aglanu, jakiegoś zastrzyku z kortykosteroidu (czy jakoś tak) i Butapirazol’u maści. Jednak po dłuższym ćwiczeniu z hantlami (a wiadomo, żeby były postępy to zwiększałam delikatnie obciążenie) znów palce zaczęły puchnąć, czyli jakiś stan zapalny się pojawił. Smarowałam Butapirazolem, zakładałam rękawiczki rowerowe ;) i na razie jest OK, a ostatnio nawet jak się coś dzieje, to jakoś samo szybciej przechodzi.
pkt 3. Alergia na Cladosporium – pleśnie. Efekt, tworząca się opuchlizna w nosie i zapchana na zmianę raz jedna raz druga dziurka, co jest strasznie przeszkadzające przy aerobach. Wiadomo, jaką funkcję pełni nos... a jak na dworze jest zimno, hm... muszę jakoś sobie radzić, żeby nie oddychać ustami, bo gardło coś jest wrażliwe na to i źle się to kończy. A jedną dziurką ciężko jest mi się dotlenić 
Odwiedziłam od kilku lat zapomnianego alergologa i w efekcie stosuję: Zyx, Avamys, Symbicort (ostatni o dziwo na astmę, której nie mam, ale ponoć ma mi to pomóc. Więc kilka tygodni tak będzie.)
Preferowane formy aktywności fizycznej: basen,
ćwiczenia siłowe w domu, spacery, rower stacjonarny (...tego ostatniego nie posiadam, ale mam bbbbbbardzo miłą koleżankę, którą ciepło pozdrawiam, bo na pewno czyta, a która mi go udostępnia
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty: j.w., tran.
Czy możliwe jest wprowadzenie suplementów: zdecydowanie nie chcę. Wolę jak najwięcej dostarczać z pożywienia.
Stosowane wcześniej diety: Wieki temu, kilka podejść było ale nie wytrwałam do końca. Od kwietnia br. przez 3 m-ce dietetyk. I wszystko niby dobrze, zdrowo, smacznie. Dieta (po wrzuceniu jej do Vitalmaxa) 1000 kcal. Efekt... wiele włosów się pozbyłam, oj... nawet wolę nie wspominać bo żyłka w gardle zaczyna mi vibrować + pod koniec, mogłam spać na stojąco. Ortopeda dodał swoją teorię, ‘że ta dieta zniszczyła mi stawy’... no i odstawiłam.
W końcu, co preferuje… i teraz staram się po prostu dobre, zdrowe produkty jeść.
Nie ma fast’ów, bardzo rzadko jakieś ciacho (siostra lubi piec, a mama namiętnie coś kupuje i wtedy walczę z sobą, nie zawsze z pozytywnym skutkiem).
PROBLEMY, jakie dostrzegam.
Brakuje mi aerobów i wręcz tęsknię za nimi. Jest zimna, więc możliwości dodatkowo się zmniejszają. W domu na rozgrzewkę, po kilka minut intensywnie – heheh... ‘szalenie’ tańczę + rowerek na plecach na łóżku + rozgrzewka jak z liceum i wsio. Jeśli mielibyście co do tego sugestie... z przyjemnością wysłucham.