Czytałam wszystkie tematy polecane przez forumowiczów, ułożyłam sobie dietę redukcyjną. Przykładowy dzień wygląda tak:
1) jajko na twardo, kromka ciemnego chleba z pomidorem plus kawa (ogólnie bardzo nie lubię jeść po przebudzeniu, źle się po tym czuję dlatego śniadanie raczej skromne ale pożywne)
2) W szkole - kanapki z ciemnego chleba z chudą wędliną, jakieś owoce
3) Brązowy ryż, ryba/kurczak, warzywa
4) Jogurt, owoc, czasami malutka porcja tego samego co na obiad
5) Twaróg, jajka itp
Piję sporo wody mineralnej. Jem regularnie, co 2-3 godziny. Oczywiście zero słodyczy, niepotrzebnych cukrów i fast foodów.
Z ćwiczeniami bywa różnie - wstaję o 6 rano, wracam często o 17 zmęczona tak że padam do łóżka w ubraniu. Do tego niestety jestem w klasie maturalnej i mam sporo nauki. W wolne dni staram się biegać (robię to od sierpnia, zwykle biegnę jakieś 30 minut), czasami jeżdżę na rowerze, od listopada aerobic ale tylko raz w tygodniu bo na więcej nie mam czasu.
Zastanawiam się co idzie źle? Od 1 sierpnia schudłam dokładnie 2 kilogramy, a wymiarów nie zeszło NIC, TOTALNE ZERO. Mam wielką ochotę się już poddać a do zrzucenia mam 10 kilogramów. Bardzo proszę o pomoc w poprawieniu diety i przede wszystkim - co z ćwiczeniami? Jakie mogę wykonywać w domu, tak codziennie przez godzinę żeby się porządnie zmęczyć? I ŻEBY W KOŃCU BYŁY JAKIEŚ EFEKTY.
Oczywiście zauważyłam fakt że spodnie mam troszeczkę luźniejsze, czuję się lepiej, ale waga i miara mówią same za siebie.
Proszę o pomoc, bo chcę w końcu schudnąć, a nie starać się przez miesiąc po to żeby nie było efektów.