Zacznę przedstawienia sytuacji w której się znajduję. Na dzień dzisiejszy maksymalna ilość podciągnięć jaką osiągnąłem to 16. Ćwiczyłem jakieś 4-5 miesięcy regularnie, 3 razy w tygodniu-o ile pamiętam to był jakiś know-how na drążku. W czasie treningu miało być zrobione ok. 52 podciągnięć, ilość serii nie była istotna, za to ilość powtórzeń miała być tą maksymalną ilością. Potem już podciągałem się tak jak mi się zachciało-jak wychodziłem z i wchodziłem do pokoju...
Przejdę do sedna sprawy, chciałbym ćwiczyć dalej na drążku, moim celem jest osiągnięcie pułapu 40 powtórzeń. Proszę się wstrzymać od zbędnych komentarzy na temat mojej zachcianki ;)
Jednak ćwicząc tak jak ćwiczyłem wcześniej strasznie rozrosły mi się plecy, szczególnie motylki. Niektórym bycie wielkim sprawia frajdę, mi osobiście nie. I tu nasuwa się moje pytanie. W jaki sposób powinienem ćwiczyć, żeby dojść do tych 40 powtórzeń i nie rozrastać się we wszystkie strony jak ciasto drożdżowe?
pozdrowienia
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 19
Waga: 72
Wzrost: 174
Cel treningowy: 40 podciągnięć bez nabrania masy mięśniowej
Staż treningowy na słowni: właściwie to brak
Uprawiane inne sporty: karate, kickboxing, bieganie
Dostęp do sprzętu (np. full osprzęt siłownia, sztanga/sztangielki): drążek
Dieta: bezglutenowa. Nie jadam ziemniaków, ryżu, mięsa wieprzowego i wołowego. Duże ilości warzyw, drobiu, ryb i wszelkiego rodzaju kasz. Jeśli jem chleb to razowy/żytni na zakwasie
Przeciwskaznania medyczne: brak
Zażywane suplementy: brak