analizując wiele kwestii, filozofujac na temat wielu zagadnien anatomiczno biochemicznych, oraz zaglebiajac sie w tajniki dietetyki i kwesti metabolicznych organizmów żywych wpadłem na ciekawy pomysł
Aeroby rano, rzecz prosta i sensowna, mozna przy krotszym czasie osiagnac szybsze spalanie tluszczu, wszystko ok, ale KATABOLIZM - glikogen sie szybko wyczerpuje i organzim rozkłada miesnie, OK
A jakby tak o odpowiedniej porze ( w nocy) wypijac shake z twarogu i wody ? Twaróg (ten którym sie żywie w 200 gramach ma razem b/t/w/ ~44/~4,5/0), jako ze jest to kazeina jest wolno wchłanialna, wiec jej okres "aktywnego współtrwania" rozciąga się po paru godzinach tez na kilka godzin (po 4 godzinach na 3 godziny, jakoś tak ? )zakładając że przez te 3 godziny podnosi poziom aminokwasów we krwi na dośc podobnym, w przybliżeniu stałym poziomie (gdzie maksymalna roznica najmniejszej i najwiekszej wartosci amin uwalniancyh do krwi jest wyraznie nizsza od roznicy poziomow miedzy najnizszym stanem powodowanym przez ten twaróg a zerowym), daje to ciekawy bodziec antykataboliczny.4,5 gr WW to nie az takie morderstwo biorac pod uwage ze przy aerobach to doslownie kilka minut jako "paliwo"(2-3?), a taka ilość osobie która nie jest ekstremlanym endo nie zaszkodzi (w perspektywie aerobów rano nikomu zaszkodzic nie powinno ale staram sie badać sytuacje na podstawie skrajnych przypadków)
Dodatkowa suplementacja BCAA z rana jako dodatkowy antykatabolik
Czy taki zestaw ma sens ? Czy rzeczywiscie moze to zmniejszyc obszernosc katabolizmu ?
Druga kwestia to jaka jest właściwa metaboliczna wartość odżywcza białka, bo przyjmowane wszedzie 4kcal sa przy spalaniu w jakims tam piecu prozniowym, a faktyczna kalorycznosc (przeczytałem gdzies, bedzie trzeba to poszukam) wacha sie w okolicach 1-1,5 kcal ?
Moja rozkmina ma na celu pogodzenia porannych aerobów ze strachem przed katabolizmem