Dobra, dzisiejszy dzień:
Śniadanie:
-
płatki owsiane
- jajka
- odrobina mleka
- orzechy
- pomidor
- ogórek
Przedtreningowy:
- kasza
- grillowany schab bez kości
- ketchup
Potreningowy:
- kasza
- grillowany schab bez kości
- ketchup
Podwieczorek:
- ser twarogowy
- jogurt naturalny
- siemię lniane
- papryka
- pomidor
Kolacja
Będzie podobna jak posiłek poprzedni. Ewentualnie zrobię sobie jajecznicę albo tunę
Nie wiem dokładnie ile tego schabu tak naprawdę jadłem, więc nie jestem pewien wyliczeń. Wg przyjętej wagi 'na oko' mam w zasadzie idealnie wszystkiego. Białko, węgle i tłuszcze w bliskich okolicach 100%.
Trening:
5 minut rozgrzewki, 2-3 minuty rozciągania, 5 interwałów 10x(15+45). Fatalnie wybrałem porę, bo biegałem w największym słońcu. Później w sklepie, w kolejce (musiałem wodę kupić) ciekło ze mnie niesamowicie.
Byłem dziś na zakupach w dwóch większych sklepach spożywczych. W każdym spędziłem tak z 20 minut, przechodziłem obok owoców, słodyczy, ciepłych i pachnących bułek, alkoholu... i nic, nie miałem najmniejszej ochoty po to sięgnąć.
Już większe problemy miałem przy półce z gorącymi kubkami
Zaczyna mi doskwierać brak cappuccino. Zwykle pijałem 1-2 wieczorem. Ale to sporo złych węgli i złych tłuszczy. Dlatego od dobrych trzech tygodni zrezygnowałem zupełnie.
Dzis miałem się skusić na piwo oglądając mecz, ćwierćfinał LM. Stoi jedno w lodówce od dłuższego czasu. Ale tak podszedłem i stwierdziłem, że jednak zostawię sobie na lepsze okazje.
Może na finał? Gdzieś pod koniec maja