1) jeżeli chodzi o siłownię, jestem bardzo początkujący i HST pasuje mi o tyle, że zajmuje mało czasu i jest dosyć podobny do treningu obwodowego.
2) cel: zwiększenie masy mięśniowej + zrzucenie fatu, w tej chwili przy 174/81km nie jestem w stanie się ani razu podciągnąć, co najlepiej mnie opisuje. Pas 90 cm, Nogi na maszynie max 15x140, ściąganie drążka max 15x50 itd... Nędza. Z tym że piszę, o wolnych, dokładnych ćwiczeniach. Budowa endomorficzna.
Jeżdże sporo na rowerze (ponad 100km tygodniowo, z tendencją do wydłużenia do ok.160) i pływam, więc trening nóg raczej jest zbędny, w dodatku średnio mi się robi po nim podjazdy. Brzuch załatwiam A6W - bo szybko i konkretnie, chociaż dodatkowo w innym czasie robię dodatkowe rzeczy na dolne partie, bo głównie tam mam problemy.
Wracając do treningu:
Plecy:
ściąganie drążka tył
podciąganie sztangielki w opadzie
unoszenie tułowia z opadu
Klatka:
Wyciskanie sztangielek na ławce skośnej głową w górę
Rozpiętki ze sztangielkami na ławce
Barki:
Wyciskanie sztangielek
unoszenie sztangielek w opadzie.
Głównym celem są plecy, potem klatka/barki. Bicepsy/tricepsy na razie i tak pracują, jak mi będzie brakować to dorzuce jakieś uginania/prostowania. Nie chcę robić martwego ciągu (bo plecy mam słabe, trochę się garbię).
Problem jest z żarciem, tu gdzie jestem nie mam na nie wpływu, ale jest w miarę rozsądne, wywaliłem dżemy i soki owocowe, żeby się pozbyć prostych cukrów, trzy większe posiłki (7:00, 11:00, 17:30) i jeden mniejszy 15:30. Łącznie ok. 2700 kcal przy zapotrzebowaniu rzędu 3000. Siłownia 3x wieczorem (20:00 - 21:00), w dni w które nie jeżdżę na rowerze.
Jakieś podpowiedzi/korekty?
Pozdrawiam