Jestem tu pierwszy raz gdyż mam solidny problem w trenowaniu.
Już piszę o co chodzi dokładnie.
Mam 30 lat, 178cm wzrostu, 78kg wagi. Od kilku lat trenowałem sztuki walki (jj, judo, karate) oraz lekkoatletykę (biegi, siłownia). Przed tym kilka lat piłka nożna. Nie jestem nie wiadomo jakim zawodowym sportowcem, trenowałem samodzielnie dla siebie.
Jakieś 2,5 roku temu po jednym z wieczornych treningów (1godz siłownia - wyciskanie, przysiady, brzuszki, pompki itp. + 45 minut ładowania w worek treningowy na 75-80% mocy) straciłem prawie całkowicie energię. Usiadłem na kanapie, zaczęła mi odruchowo drgać większość mięśni (bez skojarzeń proszę), serce ładowało całkiem nieźle ok. 200 lub ponad przy moim standardzie 110/70-120/80. Zrobiłem się blady, wystraszony, bałem się że padnę. Rodzina zawiozła mnie do szpitala. Tam zrobili mi badania (m.in. potas był na poziomie ok. 3 - nie wiem co to znaczy ale podobno było mało więc podłączyli mnie pod kroplówkę - sole + potas - szczypało i bolało jak się za szybko wlewało). Spędziłem noc w szpitalu.
Potem przerwa i chodzenie przez ok. 1-2 miesięcy jak otłumaniony, po czym w jednej nocy zaczęło mi się robić mdło, niedobrze i miałem utratę równowagi trochę, uczucie jakby braku powietrza i szybkiego bicia serca. Po tym akcji trafiłem na tydzień do szpitala. Praktycznie cały tydzień spałem jedynie z przerwami na posiłek. W szpitalu badania też nic nie pokazały. Po tygodniu wyszedłem. I przez następne 2 lata łaziłem bez jakiegokolwiek zacięcia treningowego, z uczuciem rozpadania się częstym.
Ganiałem po lekarzach, robiłem różne badania (krew, mocz, kardiolog, badanie wysiłkowe, ekg, echo, hormony, okulista, laryngolog, neurolog) i praktycznie nic. Nawet trudno było mi sprecyzować przed lekarzami co konkretnie mi się dzieje bo nie miałem jakiś typowych objawów stricte "bólowych" (jak np. rozbicie głowy na treningu przy rzutach, wybity palec czy coś w tym stylu).
Natomiast jakikolwiek nawet umiarkowany wysiłek fizyczny i od razu totalny opad sił i morale do podłogi. Do tego strach i uczucie "padania".
Do tego tak jakby przewrażliwiły mi się "zmysły". Drażniło mnie mocne światło, głośne dźwięki czy nawet... jak większa mucha chodziła w nocy po szybie w oknie (dosłownie nie ściemniam - byłem w stanie to usłyszeć choć nie wiem jakim cudem). Nawet w nocy odgłos lodówki mnie drażnił choć stała za ścianą w kuchni.
Próby oglądania dłuższego tv czy słuchania muzyki kończyły się po kilku czy kilkunastu minutach tym, że albo robiło mi się niedobrze, albo kręciło mi się w głowie, albo zacząłem po prostu czuć jakby przyspieszone bicie serca i uczucie ogólnego opadania z sił.
W końcu już się bałem iść do jakiegoś lekarza bo niektórzy zaczęli myśleć, że albo jestem chory psychicznie i dawali mi środki na uspokojenie ??? albo twierdzili że symuluję bo chcę iść na rentę ?????? (tu normalnie człowiekowi bym coś powiedział, ale byłem w takim stanie że nawet nie mogłem się unieść i zdenerwować ).
Obecnie ok. 2,5 roku po tamtych wydarzeniach staram się wrócić powoli i ostrożnie do trenowania. Zamierzam kupić też pulsometr z holterem abym mógł na bieżąco podczas treningu monitorować co się dzieje ogólnie z moim sercem/tętnem/pulsem.
Na razie ćwiczenia bez obciążenia dodatkowego po jednej serii zwiększając ilość (przysiady, pompki, podciąganie, ugięcia ramion na poręczach, brzuszki, unoszenie kolan i nóg wyprostowanych na poręczach, zwis na drążku). Zamierzam powoli dodać biegi i basen.
Ale też nie mogę za dużo i za szybko bo zdarza mi się po serii czy skończonych ćwiczeniach że czuję jak serce ładuje mi jak młot (nie to że samo szybko ale tak jakby mi od środka ktoś młotkiem stukał - przepraszam za określenie ale tak to odczuwam). Od razu w takiej sytuacji spada mi morale i zaangażowanie oraz motywacja do treningu którą kiedyś miałem. (przed opisanymi sytuacjami mogłem na przykład przyjść na 3 treningi ju-jitsu pod rząd 45min-1h z przerwami 15 minut i po nich wyjść czując siłę i energię). Obecnie na razie jestem w stanie tak poćwiczyć z 20-30 minut z przerwami ok. 1-2 minut między serią danego ćwiczenia. Jednak jest i tak dużo lepiej niż wtedy bo mogę ogólnie normalnie funkcjonować.
Boję się jednak aby nie ponowiła się sytuacja.
Czy spotkał się ktoś może z podobnym problemem ?
Czy można coś na to poradzić ?
Czy są jakieś naturalne witaminy (apteka czy pożywienie) poprawiające morale i psychikę oraz nastrój - jednymi słowy zaangażowanie i energię do treningu ?
(słyszałem że preparaty z magnezem pomagają na psychikę).
Co do jedzenia to staram się w miarę racjonalnie - chyba -odżywiać.
Kurczak, kasza, banany, inne owoce i warzywa, tuńczyk, ryby, herbatki owocowe, soki, ser biały itp.
Mało jem jajek - jakoś nie mam ochoty od jakiegoś dłuższego czasu.
Nie piję alkoholu wogóle, nie palę, nie ćpam jednymi słowy w miarę zdrowo moim zdaniem.
Kiedyś brałem trochę odżywek Nutrend i Hi-Tec (węglowodany i białko głównie) ale potem odstawiłem na wszelki wypadek. Poza tym nawet pytałem lekarza czy ich skład może być szkodliwy, ale jak przejrzał skład to stwierdził że nie widzi tam nic co mogło by jakoś zaszkodzić - żadnych sterydów itp.
O co może/mogło chodzić ?
Pozdrawiam wszystkich
wojo_pl