Po niemal 4 latach od całej "afery" widać o wiele więcej niż wtedy.
Niemal wszyscy uczestnicy sprawy żałują że w nią w ogóle wdepnęli.
Wiadomo kto całą sprawą sterował i nie będę się tu na ten temat szerzej rozwodził, należy tylko zauważyć że złamane zostały kariery wyczynowe co najmniej 5 zawodników, 4 wybitnych i 1 przeciętnego.
Wszyscy oni dali się wkręcić w temat i od tego czasu praktycznie nie startują. Głuchowski startował chyba 2x w Nabba, Strzeliński, Olborski i Jaśkiewicz 1 raz a Brzózka już w ogóle.
Czyjaś dziwna ambicja zakończyła ich kariery i jakiś tam sens życia bo dla kulturystów tej klasy możliwość pokazania się raz w roku na FIBO i generalnie ostracyzm ze strony tzw. środowiska to jak wyrok śmierci.
Natomiast co do samego zjawiska dopingu to Fraxinus, wybacz, ale gadasz głupoty.
Oczywiście, że świat powinien być idealny, nikt nie powinien kłamać, oszukiwać iść "na skróty" do celu itp.
Ale wszyscy wiemy że tak nie jest, nie było i nie będzie.
Doping jest zarówno w kulturystyce jak i w innych sportach zjawiskiem normalnym i nie ma co z tego powodu rozdzierać szat, bo nie jest tak, że biorą ci co wygrywają a ci co zajmują dalsze miejsca to nie biorą bo gdyby brali to by wygrali.
Tu i tak w dużej mierze o zwycięstwie decyduje genetyka, ciężka praca i wszystkie inne warunki. Koksy i żarcie czołówka ma praktycznie takie samo Nawiasem mówiąc, z tego co wiem, dwóch Polaków którzy w przeszłości zdobywali tytuły Mistrza Świata bierze naprawdę małe ilości towaru nawet w porównaniu w przeciętnym "karkiem" z siłowni.
No więc, jak napisałem, koks jest wszędzie, natomiast kulturystyka jest na cenzurowanym dlatego, że to chyba jedyny sport gdzie doping jest tak obecny wśród osób które nigdy na żadnych zawodach nie wystąpią.
Jak ktoś idzie sobie amatorsko pobiegać lub pojeździć na rowerze to nie łyka koksu, natomiast jak ktoś trochę poćwiczy na siłowni to zaraz po niego sięga. A tak na marginesie to kulturystyka jest też dziwolągiem pod innym kątem. To chyba jedyny sport w którym na treningu wykonuje się zupełnie inne czynności niż na zawodach Ciekawe, nie?
Ale wracając do tematu, Fraxinus, mylisz się posądzając Filleborna o hipokryzję.
Pomijam sprawę z zawodnikami, bo każdy kto siedzi w temacie wie, ze sprawa dopingu i rozpisek była tylko pretekstem do usunięcia go ze stołka co się na szczęście nie udało. Wiadome jest że praktycznie nie ma nikogo z kilkudziesięcioosobowej grupy czołowych wyczynowych kulturystów w Polsce (pewnie na świecie też), który by nigdy nikomu nie rozpisał jakiegoś cyklu.
Szczerze mówiąc, jeden z pokrzywdzonych kulturystów, nawet mi kilka lat temu coś tam rozpisał
Ale nigdy nie było tak, żeby ktoś taką rozpiskę wciskał komuś szantażem czy na siłę.
Do czołowych zawodników ustawiały się zawsze kolejki chętnych do "konsultacji". Po prostu starsi przekazują swoją wiedzę młodszym, oczywiście tym którzy są nią zainteresowani.
Natomiast jeśli chodzi o Filona to nie jest tak że jest hipokrytą bo toleruje doping, sam brał gdy startował, czy czasami doradza(ł) w tej kwestii a publicznie opowiada się przeciw dopingowi.
Każdy kto pamięta jego wypowiedzi z różnych gazet czy z TVN "Rozmowy w toku" wie, że Filon zawsze mówił uczciwie, że doping istnieje w każdym sporcie, w kulturystyce także, że na wyczynowym poziomie nie da się go wyplenić, że jego zdaniem powinien zostać zalegalizowany żeby wszystko mogło się odbywać pod kontrolą lekarza, natomiast nieszczęściem kulturystyki są właśnie biorący "na dziko" towar amatorzy którzy o instrukcjach dowiadują się od ćwiczących już pół roku na siłowni kumpli lub z netu.
Nawet gdy ktoś wprost pytał Filona czy on sam w czasie swojej kariery brał koks, ten odpowiadał zwyczajową formułką: " powiem tak: startowłem przez kilkaście lat, w wielu zawodach, byłem wielokrotnie badany i nigdy nikt nic u mnie nie wykrył".
Nie trzeba być Einsteinem żeby widzieć że taka wypowiedź ma drugie dno, za co Filon nieraz zbierał cięgi od swoich oponentów w dyskusji.
Podobnie postępuje Pudzian. Też często go pytają czy bierze. Zwróćcie uwagę, nigdy nie mówi że nie. Zazwyczaj odpowiada że jak ktoś trenuje ciężko to wie o co chodzi. Też taka zwyczajowa formułka i ok.
I na pewno nie można go nazwać z tego powodu hipokrytą.
Ci ludzie są przeciwko dopinogowi, szczególnie amatorów, wiedzą że nie jest to nic dobrego, natomiast zdają sobie sprawę że na chwilę obecną nie ma innej drogi jeśli się chce zaistnieć w sporcie i taki stan rzeczy akceptują. Ale to nie znaczy że go pochwalają.
Fraxinus, a jak nazwałbyś w takiej sytuacji zawodników, którzy najpierw przez lata jeżdżą do trenera po całe rozpiski kulturystyczne (nie tylko koksu, ale także, treningi, diety, inne wskazówki itp), niektórzy z nich nawet rzucają całe swoje dotychczasowe życie, przeprowadzają się do Warszawy, w wywiadach opowiadają że dlatego to zrobili żeby być bliżej najlepszego trenera na świecie Pawła Filleborna, ten daje im pracę u siebie w siłowni, robią kariery, zdobywają tytuły w kulturystyce, pokazują się z show biznessie (reklamy, epizody w filmach, udział w programach TV), łapią sponsorów, jeżdżą po świecie na zawody, żyją na niezłym poziomie z tego co kochają (z kulturystyki), do tego w reklamach opowiadają że oczywiście wszystko zawdzięczają odżywkom, a później sprzedają się i jak ktoś ma porachunki z Filonem to nagle stają po drugiej stronie, mówią że byli do wszystkiego zmuszani, że tytuły i cała reszta to wina koksu który im kazał brać pod groźbą szantażu Prezes, opowiadają publicznie jak wsadzali sobie balonik w odbyt itp.
Przecież już pomijając zwykłą bezczelność takiego zachowania to się po prostu nie trzyma kupy. Kto uwierzy że paru silnych facetów po 30-ce było tak uzależnionych od Prezesa? Przecież nikt im nie kazał startować w zawodach i być w kadrze Polski.
A teraz, jak już się uniezależnili od Filona to pewnie w ogóle nie mają styczności z koksem?
A już chyba najśmieszniejszy w całej "aferze" był wątek Pana Mirochy, który był zastępcą Filona w Związku, jeździł na zawody a jak się z Filonem pokłócił to przeszedł na drugą stronę i jako argument w sprawie wyciągnął fakt, że jak był 5 lat wcześniej na Mistrzostwach Świata w Malezji to Filon przyszedł do niego do pokoju hotelowego i kazał mu nasikać do 5 kubków z moczem a on, bidula, dopiero po 5 latach doszedł do tego że sikał po to żeby oszukać kontrolę antydopingową.
Wyobrażacie sobie absurdalność sytuacji:
siedzi sobie w pokoju w Malezji Pan Mirocha, ponad 50-letni facet, który na sportach siłowych "zjadł zęby" a tu wchodzi Filon i mówi "siknij mi tu Staszek do 5 pojemników". A Staszek nie zastanawiając się w ogóle sika do tych pojemników, przez 5 lat nawet się nie zastanawia czy Filon to kolekcjoner moczu, zboczeniec, czy potrzebował jego siki w innych celach, a po 5 latach doznaje olśnienia i biegnie się podzielić swoimi spostrzeżeniami do prokuratury :)
Naprawdę nie wiadomo czy się śmiac czy płakać z tych faktów.
I właśnie dlatego w sprawie "nic się nie dzieje" a Filon jest dalej prezesem a nawet awansował w strukturach IFBB.
Jest tak bo jest kompetentnym w swojej robocie facetem który wprowadził polską kulturystykę do światowej czołówki a w prokuraturze nic nie będzie bo oprócz tych świadków którzy się sprzedali (jedni taniej, inni drożej a niektórzy nawet za darmo) było też paru porządnych chłopaków którzy wiedzą że nie sra się do własnego gniazda i nawet jeśli nie przepadają za Filonem (bo wśród zawodników jest on średnio lubiany) to mieli jaja i charakter żeby powiedzieć, jak jeden z kadrowiczów "może i cel słuszny, ale to nie po mojemu".
Szkoda tylko, że jak napisałem na początku, złamanych zostało parę świetnych karier bo pewnie z Mistrzostw Świata przywozilibyśmy nie 2 ale 5-6 medali a poza tym wyobrażacie sobie Puchar Polski i na jednej scenie Głuchowskiego, Strzelińskiego, Brzózkę, Olborskiego, Maszewskiego, Szyderskiego, Piotrkowicza, Jabłońskiego, Słodkiewicza, Adamskiego?
Ktoś nas tej frajdy pozbawił i na pewno nie był to Filon.
sonbaty http://www.atleta.pl
członek mafia.suple.hardcor.pl