Wczoraj pojechalem na trening do siedziby klubu, ktory to byl prowadzony przez Sensei K. Habraszke, zeby sie przygotowac do pokazu, (20.01, zostalo niewiele czasu). Trening sie zaczal, biegalismy przez jakies 15 minut bez zadnych cwiczen, dodatkowo poganiani przez sensei, ktory sobie siedzial. Nastepnie przylaczyl sie do cwiczen, zeszlismy do pompki i na dziendobry 80 pompek. Potem 10 razy zejscie do pompki, przetoczenie przez bark, przysiad, brzuszek. Wszyscy bylismy juz neizle zgrzani, sensei spytal czy ktos jest chory, bierze jakies antybiotyki lub lekarstwa (nikt sie nie zglosil), po czym, otworzyl drzwi z dojo i wejsciowe dzrwi do budynku.. krzyknal: "Do garazy i spowrotem, gazem!!" (garaze sa oddalone od drzwi jakies 40 metrow prosta droga), gdy wracalismy uslyszelismy: "Jeszcze raz!!". Wrocilismy na sale, pobiegalismy troche, zeby wrocilo nam czucie w stopach. Zaczely sie przysiady ("japonskie" dla wtajemniczonych), trwalo to dobre pare minut. W miedzyczasie jeden z sempai zgasil swiatlo na dojo. Z czasem gdy oczy zdarzyly sie juz przyzwyczaic do ciemnosci, Sensei zmienil cwiczenie; zaczelisy robic brzuszki (30 zwyklych, 25 na prawym boku, 25 na lewym, 40 z podciagnietymi kolanami, 20 z nogami w gorze (90 stopni od parkietu) dotykajac rekami palcow u stup, na koniec jeszcze 20 krotkich z podciagnietymi nogami brzuszkow, kazdy sam. Po prostu umieralem, odgielismy sie. Po czym zaczelismy "pompowac", wolne dokladne pompki. Przy siodmej przeskokiem przeszlismy z seiken na dlonie. Przy 9 pompce zatrzymalismy si ei zaczelismy przeskakiwac, seiken>dlonie>lokcie, w roznych kombinacjach, zawsze przeskokiem. Czekajac na ostatnia pompke.. pomeczylismy sie jakies 5 minut z ta ostatnia pompka. Oczywiscie po 9 padla komenda mokuso (w miedzyczasie ktos oscwiecil swiatlo). Gdy skonczylismy pompowac, otwarlem oczy (n asali bylo juz jasno). Wtedy zaczal sie wlasciwy trenming, a mianowicie rozdzielono cwiczacych na 2 czesci: 1-ludzie do pokazu i 2-reszta. Zrealizowalismy polowe scenariuszu jakies 20 razy. No i nareszcie padlo slowo: "Sejza!!".
Calosc trwala ie duzo ponad 1.5 godziny,a l e zpewnosic byl to trening, ktorego dlugo nie zapomne. Bieg boso na sniegu, w mokrym kimonie, to niesamowite uczucie... zycze wzystkim zebyscnie tego doswiadczyli...
Pozdrawiam..
PeAcE \/
https://www.sfd.pl/topic.asp?topic_id=47909 <-WeJdZcIe, WaRto