kobieta,22 lata, wzrost=176cm, waga=56kg.
Moj problem polega na tym,ze chce schudnac z brzucha, pozbyc sie oponki i boczkow, nie chydnac przy tym z gory ciala! Mam bardzo szczupla twarz,rece,plecy, juz i tak jestem troche koscista,ale w normie, jakbym schudla wiecej to byloby juz za bardzo i dlatego jestem w potrzasku! Wiem,ze zeby spalac tluszcz trzeba cwiczyc aerobowo, a wiadomo,ze chudnie sie najpierw z gory. Nie chcialabym tez przybierac miesci na rekach, generalnie podiba mi sie jak jest, lubie szczupla sylwetke. problemem jest brzuch.
Odchudzanie zaczelam kilka lat temu, najpierw samodzielnie nieudolna dieta,co doprowadzilo mnie do anemii. Pozniej zaczelam chodzic na aerobik 2 razy w tyg, chodzilam prawie 2 lata z krotkimi przerwami. Nastepnie, po wielu roznych dietach, odkrylam diete South Beach na ktorej jestem (nie liczac ost 6 miesiecy) juz z 2 lata. Rok temu zaczelam chodzic na silownie, 3 razy w tygodniu. niestety co ok 2-3 mc mialam minimum miesiac przerwy bo duzo podrozowalam, takze z systematycznoscia kiepsko, ale to silownia sprawila,ze jestem teraz bardzo szczupla (oprocz brzucha!!).
Cwiczylam ogolnorozwojowo przez miesiac, po czym trener wskazal mi rozne cwiczenia.
Teraz moj trening ogranicza sie do:
1. rozgrzewki 15 min na rowerku,
2. brzuszki na skosnej lawce (25-30 powtorzen w 4 seriach, szybkie tempo).
3. podnoszenie nog do gory przy lezeniu na plecach na skosnej lawce (10 powtorzen w 4 seriach)
4. wykroki do przodu z obciazeniem w rekach 2kg (30 powtorzen w 3 seriach)
5. cwiczenia na biceps i triceps (10 powtorzen w 3 seriach na kazda reke)
6. 20-30 min na rowerku
Boje sie,ze te cwiczenia sa zle dobrane i nic mi nie dadza. KAzdy mowi mi cos innego, jestem zrezygnowana. Nie wierze,ze nic sie nie da zrobic. Bardzo prosze o rade.