
"GEN SZYBKICH SUKCESÓW
Dotychczas znane były dwa rodzaje włókien mięśniowych: wolnokurczliwe i szybkokurczliwe. Przewaga jednego gatunku włókien miała decydować o przydatności zawodnika do uprawiania konkretnej dyscypliny sportowej. Przywykło się więc uważać, że włókna wolnokurczliwe predestynują do odnoszenia sukcesów w sportach wytrzymałościowych, wymagających długotrwałego wysiłku, jak na przykład biegi długie lub gry sportowe. Włókna szybkokurczliwe natomiast dają gwarancję dobrego sprawdzenia się w bardzo dużym
wysiłku, ale w krótkim czasie (sprinty, rzuty, podnoszenie ciężarów].
Teraz naukowcy amerykańscy odkryli trzeci rodzaj włókien, które jednak spotyka się raczej rzadko. Noszą one umowną nazwę ?włókien IIX" i mają właściwości obydwu dotychczas poznanych rodzajów, co sprawia, że zawodnik wyposażony w tę odmianę włókien ma przepustkę na wszechstronność.
Przy okazji uczeni odkryli gen, dzięki któremu powinno się udać bardzo wydajne narastanie tych włókien w układzie
mięśniowym. A stąd już tylko krok do produkcji supermenów. W praktyce takie odkrycie pozwoli na regenerację zniedołężniałych już grup mięśniowych u osób w podeszłym wieku, a przy okazji pojawiła się szansa na ?produkcję supermenów". Skutecznym pośrednikiem - jak na razie tylko u myszy - okazał się insulinopodobny czynnik wzrostu IGF-1. Na skutek zadziałania tego czynnika, tkanki wzbogacają się aż o 25-28% nowej masy mięśniowej, czyli o tyle, ile człowiek dojrzały traci w fizjologicznym procesie przechodzenia z wieku produkcyjnego do starości. Krótko mówiąc, jeżeli test ?zdany" na myszach potwierdzi się u człowieka, dojdzie wtedy do kompletnego odmłodzenia sylwetki.
Sukces genetyków z Harvardu nie powinien jednak przysłaniać Czytelnikom skali problemów towarzyszących ulepszaniu natury. Wciąż bowiem otwarta będzie kwestia, w jakim stopniu nowoodkryty gen sprawi, że zdobyta w ten sposób (zastrzyk, pigułka?] masa mięśniowa znajdzie praktyczne zastosowanie w sporcie. Sprawa nie jest bowiem taka prosta. Aby osiągnąć rekordowe wyniki w jakiejkolwiek dyscyplinie sportowej, nie wystarczy dysponować włóknami mięśniowymi najlepszego gatunku. Ciężarowiec, który podrzuca 200 kg i więcej, nie używa do tego wyczynu samych mięśni. Ba, w wielu przypadkach uważny obserwator będzie w stanie nawet zdziwić się, ?czym" ten człowiek podnosi tak duży ciężar, skoro jego masa mięśniowa wydaje się być zbyt mała w stosunku do zasięgu wyczynu.
Najlepszym przykładem takiej ?dysproporcji" między naszymi wyobrażeniami o możliwościach a samymi możliwościami jest wicemistrz świata w podnoszeniu ciężarów, Szymon Kołecki, którego nawet sam Waldemar Baszanowski zaliczył w poczet fenomenów natury. 25-letni reprezentant Polski ma bowiem budowę wręcz koszykarza, a nie sztangisty, a mimo to podnosi ogromne ciężary. I znowu nasuwa się pytanie: ?Czym on to podnosi?", skoro jego masa mięśniowa wydaje się być znacznie uboższa niż masa mięśniowa tych zawodników, którzy podnoszą znacznie mniej. Dużo mówi się wprawdzie o technice, ale doświadczeni trenerzy wiedzą, że to mit. Technika ma znaczenie do momentu, gdy zawodnik nauczy się prawidłowo ciągnąć ciężar w górę. Później decyduje tylko siła. Jak ustalić, skąd ona się bierze? Czy muskulatura Szymona składa się w przeważającej mierze z ?włókien IIX"? Nie jest to wykluczone, ale na tym nie kończy się problem.
Zasadniczą rolę w wyposażeniu anatomicznym zawodnika odgrywają wcale nie mięśnie, ale składniki niedostrzegalne gołym okiem - ścięgna, więzadła, przyczepy i stawy. Niebagatelną rolę pełni też grubość kośćca. Im potężniejsza jest ta anatomiczna baza, tym większa jest jej ?chłonność mięśniowa", co oznacza, że bez szkody dla zdrowia człowiek może przyjąć na siebie większą masę mięśniową. Im większe ścięgna, więzadła i cała reszta, tym większa też jest trwałość masy mięśniowej, a to z kolei oznacza, że objętość ?bazy" decyduje o tym, w jakim stopniu masa mięśniowa jest odporna na niekorzystne czynniki zewnętrzne - słabe nawodnienie, dłuższe przerwy w treningach, długotrwałe zmęczenie itp. Jeżeli ?baza" odznacza się słabszym rozwojem (drobne kości, małe stawy, cienkie ścięgna], wówczas dla utrzymania dużej masy mięśniowej niezbędna jest stała jej kontrola, a więc regularne posiłki, suplementacja, nieprzerwany okres treningów, niewielkie wydatki energetyczne poza treningami. Przy mocniejszym rozwoju ?bazy" o wiele łatwiej jest utrzymać, a także odzyskać dużą masę znacznie mniejszym wysiłkiem. Są to zresztą kwestie dość oczywiste dla doświadczonych zawodników.
Rozległość ?bazy" ma też istotne znaczenie dla unikania kontuzji lub dla podatności na kontuzje. Wiąże się to z dysproporcją między masą mięśniową a jej bazą, która, niestety, w przeciwieństwie do mięśni nie ma ?skłonności wzrostowych". Jeżeli zatem mięśnie, na skutek silnych bodźców treningowych lub sztucznych, stają się silniejsze od ścięgien, wówczas każda nieostrożność grozi nadwerężeniem, naderwaniem albo zerwaniem ścięgna, więzadła lub przyczepu, a także stanem zapalnym stawów. W zasadzie hamulcem bezpieczeństwa jest sama natura, która z reguły nie dopuszcza do nadmiernych przerostów mięśniowych, jeżeli te mięśnie ?nie mają już czego się trzymać". Jednak w wypadku sztucznego pobudzania wzrostu mięśni (środki hormonalne], na dodatek w szybkim tempie - baza nie wytrzymuje obciążenia i wtedy najczęściej dochodzi do kontuzji.
Jak z tego krótkiego przeglądu możliwości wynika, gen mięśniowy nie każdemu przyniesie upragniony sukces w sporcie. Póki co, należy więc poczekać na gen ?ścięgnisty", jeżeli tylko coś takiego zostanie w przyszłości odkryte z możliwością skutecznego zastosowania. Przyczepianie dużej masy do cienkiej podpory może wyglądać efektownie, ale w praktyce tylko osłabi samą podporę.
Nie ulega wątpliwości, że gen zwiększający liczbę włókien mięśniowych ma szansę okazać się dobroczynny w procesie rehabilitacji wszelkich dystrofii mięśniowych, a także w ?sztuce" odmładzania osób starszych. Natomiast czy ten sam gen odegra skuteczną rolę jako niewykrywalny środek, maskujący nasze braki fizyczne - czas pokaże. Pewne jest tylko to, że za jakiś czas o epoce czystego sportu będzie można poczytać jedynie w zapiskach historyków.
Michał Warecki"
Co mnie nie zabije to mnie wzmocni