Kobiety a SW - szczerze, co sądzicie ?

"Wszystko, cokolwiek pisze się w sprawie kształcenia cielesnego kobiety jest fantazją. Sport, w takiej postaci, jak go posiadamy obecnie. jest tylko stratą czasu a często pretekstem do flirtu. Jedynym sportem, który (...) może najlepiej rozwinąć ciało kobiety są proste prace gospodarcze, wprawiające w ruch wszystkie mięśnie. Nie ma nic pożyteczniejszego dla wzmocnienia nóg i unikania tuszy, kal zbiegać często po schodach. Najlepszym środkiem rozwinięcia piersi i krzyża jest mycie podłóg oburącz i klęcząc. Zamiatanie wzmacnia mięśnie łopatek, noszenie wiader jest wybornym ćwiczeniem lekkoatletycznym. Kobieta, która piecze chleb i rozczynia ciasto, osiągnie wspaniały rozwój kończyn górnych. Również godnym zalecenia ćwiczeniem jest pranie - godzina przy balii znaczy więcej niż popołudnie przy tenisie"
Źródło: "Ruch" 1913 wypowiedź Dudleya Sargenta znakomitego gimnastyka :)

I to przecież raptem 100 lat temu, nasi dziadkowie i pradziadkowie żyli w tych czasach, co by powiedzieli jakby zobaczyli nas Lady M na ringu hehe pewnie na stos byśmy poszły

Łoooo kurrrrrrrr...de

Nie, no, inkwizycja by nas ścigała, jak nic
a swoją drogą jakiś czas temu czytałam okrojoną wersje "Młota na czarownice" i powiem jedno - mieli fantazje ale żywcem by nas nie wzieli

Zmieniony przez - Lady M w dniu 2008-08-10 20:33:26

dobre

To ja może coś od siebie.

Salka do SW czy siłka to dla mnie tzw. "jaskinie", każdy normalny facet ma takie swoje "jaskinie" niekoniecznie dosłownie ale w przenośni bo taką jaskinią może być np. cotygodniowe zagranie z kumplem w szachy. No w każdym razie wiemy o co chodzi.
Powiem szczerze że nie lubię dziewczyn w siłowni, z jednego prostego powodu. Dekoncentruję się, wodząc wzrokiem za tymi fajnymi tyłkami i jędrnymi biustami. I koniec końców szlag trafia trening . A one jeszcze, złośliwie zapewne, podchodzą i pytają się o coś

Co do SW, nie podoba mi się dziewczyna walcząca w jakimś mocno kontaktowym SW. Judo, karate looz ale MMA, Boks, Muay Thai to już nie bardzo. Jest to jak dla mnie po części wynaturzenie kobiecości. Bo ja jestem facetem a kobieta ma być kobietą.
Nie przeszkadza mi oczywiście że trenuje sobie np. MT ale na ringu nie chciał bym jej oglądać.
Co do tego jak bym widział wspólny trening, jestem szowinistą. Najpierw chłopcy a potem dziewczynki albo na odwrót.
Powiedzmy sobie szczerze na ile mogę się przyłożyć do treningu będąc w parze z dziołszką. Muszę uważać żeby jej krzywdy nie zrobić podczas robienia np. jakiejś kombinacji na tarczę, proste jest że nie ma tyle siły że utrzymać dobrze tę tarczę. O sparingu jakimś to już nie mówię. Nawet jeśli dziewczyna była by dobra, ja nie potrafił bym się przyłożyć do tego, wolał bym dostać ostry łomot niż zrobić jej krzywdę.
Ale tak sobie teraz myślę sparing w parterze czemu nie
Poz

Z tym parterem to widze ze zgadasz sie ze mna :D

znalazłam jeszcze taki artykuł:
http://www.wudang.cis.com.pl/kobiety_1_30.html

Andrew, jak sie rostrzygnie konkurs Mastersa na temat bokserów, to mam nadzieje, że kopt mi da wkleić moją prace, bo będzie to jakiś tam kontratak na to, co piszesz...

a pozatym - ja np. chodze na siłke, od miesiąca regularnie 2-3 razy w tygodniu i jakoś potrafie sie skupić na ćwiczeniach, mimo że dookoła mnie chodzi stado fantastycznie zbudowanych, młodych i przystojnych facetów... kwestia podejścia do treningu jeden przychodzi przewalać ciężary a drugi gapić sie na tyłki czy inne atrakcyjne części ciała

od miesiąca regularnie 2-3 razy w tygodniu i jakoś potrafie sie skupić na ćwiczeniach, mimo że dookoła mnie chodzi stado fantastycznie zbudowanych, młodych i przystojnych facetów... kwestia podejścia do treningu

Kwestia natury, testosteron a estrogen - widzimy różnicę?
Pod tym względem znacznie się różnimy. Nie owijając w bawełnę i nie lawirując w poprawnych politycznie terminach. Jestem zdrowym samcem z całkiem znośnym poziomem testosteronu co za tym idzie każda urodziwa samica która pojawi się w moim otoczeniu staję się obiektem pożądania seksualnego. Innymi słowy po mózgu obija mi się jak pszczoły w butelce słowo "kopulacja" i jest ono odmieniane w moje głowie przez wszystkie przypadki, osoby i czasy oraz jeszcze w kilku językach obcych.
Wy jako kobiety oraz przyszłe matki patrzycie na samców nieco inaczej i nie zaprzeczaj, bo postrzeganie atrakcyjności samca w Waszym przypadku to zdecydowanie bardziej sprawa podświadoma.
"Coś" Wam się podoba i tyle.

jeden przychodzi przewalać ciężary a drugi gapić sie na tyłki czy inne atrakcyjne części ciała

No właśnie! Więc nie włazić mi do siłowni! A jeżeli już to zakładać na siebie worki po ziemniakach, kartoflach lub pyrach (w zależności od regionu podkreślić właściwe)

Poz

Zmieniony przez - Andrew3 w dniu 2008-08-11 02:01:40

Andrew3 fajnie piszesz. W sensie, że ze składem i ładem i fajnie się czyta. A co do tego przyznaje Ci rację, bo fajnie ująłeś temat kobiety a SW

Jestem zdrowym samcem z całkiem znośnym poziomem testosteronu co za tym idzie każda urodziwa samica która pojawi się w moim otoczeniu staję się obiektem pożądania seksualnego. Innymi słowy po mózgu obija mi się jak pszczoły w butelce słowo "kopulacja" i jest ono odmieniane w moje głowie przez wszystkie przypadki, osoby i czasy oraz jeszcze w kilku językach obcych.

Zgadzam sie w zupełności!!! dobrze mówisz/godosz

czyli fakt, że przebywając na siłce nie siedze i nie gapie sie z wywalonym jęzorem z kapiącą z niego śliną na okolicznych "samców", oznacza, że nie jestem zdrową samicą?

Zmieniony przez - Lady M w dniu 2008-08-11 09:19:47