Halina Konopacka - artystka słowa, barw i ciała
Halina Konopacka wkroczyła na sportowe boisko leciutko i szczęśliwie - jak tancerka, gdy wchodzi na scenę ufna w siłę swojego talentu, urody i dojrzałej sztuki - powiedział o Halinie Konopackiej poeta, krytyk, eseista, pedagog dr Krzysztof Zuchora.
21 lipca minie 80 lat, kiedy to "Czerbieta" zdobyła w Amsterdamie pierwszy dla Polski złoty medal olimpijski, zwyciężając w konkursie rzutu dyskiem, z rekordem świata 39,62 m.
Jednak nie od lekkiej atletyki, a od narciarstwa swoją przygodę ze sportem rozpoczęła niezwykle wszechstronna 27-krotna mistrzyni Polski w różnych konkurencjach - rzut dyskiem, oszczepem, pchnięcie kulą, skok wzwyż, wielobój, sztafety.
Szybko zyskała przydomek "Czerbieta" - skrót od "czerwona kobieta", bowiem wychodząc na stok ubierała się w czerwony sweter i beret. Uwielbiała wszelkiego rodzaju nakrycia głowy, sama je dziergała i nierzadko w nich startowała.
Nie obcy był jej tenis, pływanie, gry zespołowe, ale prawdziwą miłością obdarzyła lekką atletykę;
treningi rozpoczęła wiosną 1924 roku za namową koleżanek. Talent do rzutów odkrył w niej ówczesny francuski szkoleniowiec reprezentacji Polski Maurice Bacquet.
"Wzięłam do ręki dysk, leżał wygodnie w dłoni, nie wydał mi się ciężki. Już wówczas wiedziałam, że w konkurencji tej będę odnosiła sukcesy" - można przeczytać słowa zawodniczki w książce "Halina Konopacka" pod redakcją Krzysztofa Zuchory, który we wtorkowy wieczór poprowadził spotkanie w Centrum Olimpijskim w Warszawie z okazji zbliżającej się 80. rocznicy zdobycia pierwszego złotego medalu olimpijskiego dla Polski.
Konopacka szybko stała się ulubienicą kibiców, a dziennikarze zaczęli nazywać ją "heroiną stadionów świata". Sympatię wzbudzała nie tylko wynikami sportowymi, ale przede wszystkim sposobem bycia, humorem, kulturą osobistą i promieniującą radością życia.
Na pierwsze sukcesy nie musiała długo czekać. W 1926 roku pobiła po raz pierwszy rekord świata w rzucie dyskiem (34,15), a w kolejnych latach poprawiała go na 39,18 m w 1927 roku i 39,62 m w 1928.
Rok 1928 okazał się dla niej i dla Polaków szczęśliwy. Na Stadionie Olimpijskim w Amsterdamie zagrano "Mazurka Dąbrowskiego".
"Od rana padał deszcz. To nie był dobry prognostyk. Jedynymi moimi atutami było dobre samopoczucie, gaz i szalona chęć zwycięstwa - chęć zwycięstwa tak wielka, że prawie pewność" - czytamy we wspomnieniach wybranej Miss Igrzysk Polki.
W tym samym roku, w grudniu poślubiła ówczesnego posła Rzeczypospolitej Polskiej w Budapeszcie, a późniejszego ministra skarbu płk. Ignacego Matuszewskiego. W imię miłości do niego i do ojczyzny, gdy wybuchła II Wojna Światowa towarzyszyła mężowi przy ewakuacji złota Banku Polskiego do Francji. W czerwcu 1940 roku wyemigrowała do USA.
Konopacka nie była jednak tylko wybitnym sportowcem. Przed poświęceniem się rywalizacji na arenach lekkoatletycznych zajmowała się poezją. Porzuciła swoją pasję, ale sama potem przyznała, że nie widziała wielkiej różnicy między pisaniem wierszy, a rzucaniem dyskiem - "jedno i drugie wymaga bowiem natchnienia miłości i umiłowania".
Jej wiersze ukazały się w tomiku "Któregoś dnia" w oficynie wydawniczej Ferdynanda Hoesicka.
Przebywając w Stanach Zjednoczonych odkryła w sobie talent do malarstwa i rzeźby. Tematem jej obrazów były przede wszystkim pejzaże i kwiaty.
Konopacka urodziła się 11 listopada 1900 roku w Rawie Mazowieckiej. Zmarła 28 stycznia 1989 roku w Holyhill na Florydzie. W następnym roku urna z prochami mistrzyni olimpijskiej sprowadzona została, zgodnie z wolą Zmarłej, do Warszawy i 18 października spoczęła na Cmentarzu Bródnowskim.