Zacząłem znacząco mniej jeść, ale nieregularnie i głodzić się - teraz po przeczytaniu bardzo wielu topiców na tym forum wiem, że to była bzdura. Więc od jakichś dwóch trzech dni staram się jeść, mało ale regularnie i często.
Staram się nie jeść białego pieczywa, chociaż czasem zdarza mi się, jak akurat nie mam ciemnego/pełnoziarnistego pod ręką. Używam mniej masła/majonezu, nie słodzę herbaty (kiedyś bardzo dużo słodziłem). Ograniczyłem ilość wypijanego alkoholu. Jem więcej owoców/warzyw. Odstawiłem słodkie wynalazki typu Coca-Cola, chociaż z raz na tydzień zdarza mi się wypić szklankę tego, lub podobnego świństwa. Generalnie piję wodę mineralną w dość dużych ilościach (staram się pić niegazowaną, ale jak nie ma w domu niegazowanej to wypiję i gazowaną), czasem świeżo wyciśnięty sok z owoców/warzyw. Czasami zdarza mi się jakiś sok w kartoniku.
Na początku wogóle nie ćwiczyłem, bo miałem dramatyczną kondycję i każde ćwiczenie sprawiało mi dużo trudności, ale mimo wszystko lekko chudłem. Z czasem zacząłem robić pompki (tyle ile dam radę w wielu seriach - i tak dochodziło to do 30, a czasem nawet 50 pompek w seriach po 10/15 na początku i po 3/5 na końcu - z przerwami). Czasem robię przysiady. Zacząłem też (od dzisiaj) chodzić na spacery, godzina spaceru dziennie takim lekko szybszym tempem. Skaczę też na skakance - też godzina (codziennie, lub co dwa/trzy dni) z przerwami na wyregulowanie oddechu co kikadziesiąt skoków.
Schudłem jakieś 5 kilogramów i czuję się już znacząco lepiej - kondycję też mam coraz lepszą, ale zatrzymałem się na tych 92/93 kilogramach - dlaczego? I czy teraz (po zmianie z głodzenia się i nieregularnego jedzenia na częste jedzenia małych porcji) i dołożeniu tych spacerów znów waga zacznie spadać w dół?
Najbardziej otyły mam brzuch (co dziwne w pasie jestem szczupły - noszę rozmiar spodni 34 - czyli wynikałoby z tego, że mam w pasie 86 cm) - i wprawdzie zmiejsza mi się ten brzuch, ale wciąż mam na nim bardzo dużo sadła, czy powinienem dołożyć sobie jakieś ćwiczenia na brzuch? Kolejny problem to ogólnie głowa/podgardle i dupa - też są otyłe, ale trochę mniej i jakby szybciej niż z brzucha z nich spada.
Mam świadomośc, że żeby schudnąć trzeba w to włożyć mnóstwo wysiłku i dać coś z siebie - właśnie daję i jakoś mi te chudnięcie idzie, ale nie najlepiej.
Pomyślałem sobie, że może warto by to tej diety i delikatnego ćwiczenia dołożyć jakieś spalacze tłuszczu? Może Karnitynę, czy coś? Są różne wynalazki - chociaż przyznam szczerze, że wolałbym schudnąć naturalnie i bez wspomagaczy - ale jeżeli miałoby to dać naprawdę dobre efekty to jestem gotów kupić sobie jakieś wspomagacze i zażywać.
Kolejne pytania:
- czy lepiej żebym robił godzinę spaceru na raz, czy po pół godziny rano i wieczorem?
- czy skakanka jest dla mnie dobra? Z dupy tłuszcz powinienem zrzucić, bardzo poci mi się klatka, plecy i brzuch podczas skakania - ale nogi mam szczuple i nie chcialbym takiej sytuacji, ze nogi bede mial jeszcze szczuplejsze a reszta zostanie taka jaka jest - czy skakac godzine na raz, czy moze lepiej najpierw pol godziny i potem znow pol godziny?
Bieganie w moim wypadku odpada całkiem, bo zaraz łapię zadyszkę - brak kondycji i dużo palę. Czy może ewentualnie jeżeli za jakiś tydzień/dwa nie spadną mi kolejne kilogramy podczas tych spacerów, podbiegać delikatnie truchtem załóżmy sto metrów co kilka minut?
- czy podczas ćwiczenia (skakania na skakance) powinienem pić dużo wody? W ciągu godziny skakania wypijam około litra wody. Czy może powinienem pić tej wody więcej? A może wogóle nie pić?
Od razu mowie, ze nie mam jakiegos szczegolnego cisnienia na schudniecie - nie zalezy mi też żeby jakoś specjalnie szybko chudnac. Chce chudnąć w takim tempie w jakim się da, żeby było to zdrowe. Robię to dla swojego zdrowia i lepszego samopoczucia, nie na pokaz. Załóżmy te 5 kilogramów miesięcznie dla mnie kompletnie starczy, chciałbym się po prostu pozbyć jeszcze brzucha i tego nieszczęsnego podgardla.