Mulambo:
"Poza tym zgadzam sie rowniez z Twoim stwierdzeniem, ze teoria, badania i praktyka to "nieco" inne bajki. Nie ma co licytowac sie teoriami, bo tylu ilu jest psychologow tyle moze byc teorii (i kontrteorii). Ja jednak mysle, ze razem z Jodanem przedstawilismy juz wystarczajaco duzo argumentow na to, ze psychika jednak ma duze znaczenie w sporcie."
Ja nie twierdzę, że psychologia nie ma w sporcie znaczenia (broń Boże!), nawet pisałem wcześniej, że nie mogę się doczekać wniosków z pracy mgr. naszej kolezanki z forum, ktora rozwija to zagadnienie. Ale uważam, że rozliczanie kogos o zmianę kontraktu (tak jak CC w tym przypadku) - podając jako argument jego obawy o walkę z Fedem i "kompleks Fedora" nie ima się kupy.
"Reprezentacja w siatkowce i w pilce - zawodnicy Ci sami, nowy trener i co? Nagle sie okazuje, ze Ci pierwsi moga byc wicemistrzami swiata, a Ci drudzy potrafia rozjechac Portugalie, ktora jeszcze nie dawno doszla bardzo daleko na MS. Cud? Przypadek? Bo ja nie wierze, ze Lozano czy Beenhakker posiadaja tajemna wiedze nauczania odbijania/kopania pilki. Jesli 30-letni Zurawski jest chu..y to taki pozostanie do konca kariery, nikt nagle nie olsni go na czym polega gra w pilke."
No i myslisz, że to tylko psychika? O tym co myśle na ten temat pisałem wcześniej, nie będę się powtarzał.
"A i jeszcze jedno - z tym eksperymentem to akurat nie trafiles. Bo tak sie sklada, ze ja tez za bardzo nie interesuje sie siatkowka i nie ogladalem nic poza meczami, a te byly o takich porach, ze najczesciej w tym czasie zbieralem sie do roboty, wiec mialem wazniejsze rzeczy na glowie niz sluchanie kometatorow. I patrzylem glownie przez pryzmat osiaganych wynikow, a byly one takie, ze chyba 5 czy 6 meczow z rzedu nasi wygrywali po 3-0, w tym samym czasie Brazylia miala problemy ze srednia Francja z ktora przegrala, a skoro my bylismy o tyle slabsi technicznie i taktycznie w porownaniu z Brazylia, to jakim cudem wygralismy z innymi potegami - z Rosja np. z ktora przegrywalismy juz 2-0, a wygralismy 2-3. Czyzby nasi uczyli sie tak szybko, ze w ciagu 2 przegranych setow podniesli swoje umiejetnosci na tyle, aby w nastepnych 3 pokonac Rosjan?"
Mecz meczowi i walka walce nierówna. NA forum było wałkowane mnóstwo razy zresztą Silva def Saku, Saku def Belfort, Belfort def Silva i koło się zamyka. Jaką masz pewność, że Francja by wygrała z Polską, a jakby przegrała z Polską 3:0, to do meczu Polska - Brazylia miałoy się to nijak IMO.
"I widzisz Marian od tego wlasnie jest trener, poza tym, ze nauczy poszczegolnych zawodnikow kiwac, strzelac itd. to musi popracowac nad ich glowami, zeby robili to co przyniesie korzysyc zespolowi, a w tym wieku dzieciaki raczej nie maja altruistycznych zapedow. Jednak jakbys pogral jeszcze kilka lat, to zobaczylbys jak sie to zmienia."
Na psychikę każdego człowieka ma wpływ mnostwo czynnikow (cechy wrodzone i nabyte). Życie zawodnika (nawet zawodowca) obraca się wokoł różnych sfer. Nie tylko gry/walki. I trener tutaj ma tak naprawdę niewielkie pole do popisu (choc nie twierdzę, że nei ma go wogole). Bo:
1. Trener to nie psycholog i jego metody mogą przynosic odwrotny skutek od zamierzonego! Nie na kazdego skuteczne będą te same metody, ktore dały efekt u innych.
2. Trener nie kontroluje całego życia swoich podopiecznych (a ich życie, to nie tylko boisko, ring, mata), mają problemy, radości związane z innymi rzeczami (miłośc, smutek).
Co do grania w nogę jeszcze kilka lat: mój kumpel (i rowieśnik) gra do dzis. Nigdy nie słyszałem żeby mówił poważnie o nastawieniu psychicznym jego drużyny przez trenera (gra w którejs tam lidze, ale są tam osoby podchodzący bardzo poważnie do tego co robią - min. trener "psycholog", który o psychologii nie ma pojęcia
). Zawsze jest tak, że w czasie meczu jednemu się bedzie chciało, inny bedzie stał i sie drapał po jajach, jeszcze inny myslał o niebieskich migdałach, kolejny bedzie chciał sfaulowac przeciwnika, którego morda go denerwuje itp.