Partner treningowy

przez ponad rok cwiczylem z kumplem, razem bylo razniej, w ostatnich seriach sobie czasem pomagalismy, wiec bylo ok.
teraz od ponad miesiaca cwicze sam i tez jest wporzadku.
nie robi mi to jakiejs wielkiej roznicy
ale fakt, jak cwiczy sie samemu, mozna lepiej sie skoncentrowac itd. itp.

jak ćwiczy sie samemu to jest hardcor
nie raz próbowałem maxy bez asekuracji
przy np martwym nei ma roblemu, ale np przy kacie czy przysiadzie
poprostu nei ma możliwości żebyś nie wycisnął jak spoglądasz w bok i widzisz ilość żelaza na gryfie, mając świadomośc ze nikt cie nie uratuje

ja chodze do Majstera go asekurowac podczas klaty, ale cwicze sam. jakos lepiej pakuje mi sie gdy siedze samemu na silce, nie slysze zadnego gadania i motywowania, ktore tak naprawde bardziej irytuje niz pomaga. podczas treningow "w samotnosci" zanotowalem duzo wieksze przyrosty niz podczas treningow z partnerem.

Hulk, ja mialem tego pecha ze raz poczulem sie za pewnie i dolozylem o kilka kg za duzo . Bylo walkowanie

A nielepiej mieć partnerke ??

Ja chyba jednak zrezygnuje z tego pomysłu, samemu jest ok

Zmieniony przez - turok16 w dniu 2006-11-29 20:37:06

Z partnerka to brzuch i biodra mialbym za dobrze wytrenowane.

byliscie kiedys z dziewczyna na silce?
ja bylem . Po kilkunastu minutach- "kiedy idziemy do domu?"
i tak qrwa do konca treningu

zaczelem doceniac ze z kims cwicze jak rok temu walkowalem po sobie 100kg

Ja bylem ale jak mi zaczela napiepszac to nie moglem sie skupic i po prostu poszedlem do domu.