Oto art ze "Sportu dla Wszystkich" opisujący trening Andrzeja Jasińskiego-naszego wielkiego mistrza z lat 60-tych:
TRENING DWUKROTNEGO MISTRZA POLSKI KULTURYSTÓW ANDRZEJA JASIŃSKIEGO-
"ROK SPEŁNIONYCH MARZEŃ"
Przebrzmiały już echa konkursów Mr.Polski i Mr.Uniwersum, zbliżał się powoli okres odpoczynku i koniec starego, wysłuzonego roku. Nigdy nie lubiłem chaotycznej i bezplanowej pracy i dlatego postanowiłem przeanalizowac ostatnie starty i wytyczyć kierunek pracy na przyszłośc. Moje piekne zwyciestwo w konkursie Mr.Polski-było nieoczekiwane i może dlatego tak pięknie brzmiał dla mnie werdykt sędziego stawiający mnie na I miejscu. Pokonałem całą czołówkę naszych atletów z Czepułkowskim, Dziedzicem i Michalakiem na czele. Triumf był wspaniały, ale tydzien póxniej przeżyłem wielkie rozczarowanie. W konkursie Mr.Uniwersum zająłem ostatnie miejsce. Choć byłem na to przygotowany, to jednak dla zawodnika ambitnego rola statysty była przykrym przeżyciem.
Porażka ta zdopingowała mnie jednak do pracy. Mylili sie ci, którzy sądzili, że się załamałem. Od dnia 2 listopada 1959 roku zacząłem trenować 5 razy tygodniowo po 3-3,5 godziny. Dniami wypoczynku były tylko czwartki i niedziele.
A oto jak wygladał plan treningowy, który realizowałem do połowy lutego 1960 roku(pracowałem wtedy jako instruktor kulturystyki w Centralnym Ośrodku Kulturystycznym).
Trenowałem w godzinach 12-15
PONIEDZIAŁEK
1.Czworogłowy uda-0przysiady ze sztangą na karku (od 90 do 140 kg po 3 razy)
2.M.piersiowe i najszerszy grzbietu-wyciskanie sztangi w leżeniu(50-80 kg po 10 powtórzeń)
3.M.brzucha-w leżeniu skłony nóg z obciążeniem 5 kg
4.M.naramienne-przenoszenie sztangielki w leżeniu o prostych ramionach po 15 powtórzeń
6.M.kapturowy i naramienny-wyciskanie sztangi zza karku
(40-50 kg po 8-10 powtórzeń)
7.Triceps-ugiecie i wyprost ramion leżąc ze sztanga nachwytem-32-37 kg po 15 powtórzeń
WTOREK
1.Mięsnie łydki-wspięcia na place ze sztangą na karku-60kg po 20 powt.
2.Obręcz barkowa-unoszenie obciążonych ramion bokiem 5 kg po 20 powt.
3.M.skośne brzucha-skłony boczne z obciążeniem w obydwu rekach 20 kg po 40 powt.
4.M.najszerszy grzbietu-w skłonie wymachy ramion do góry 5 kg po 25 razy
5.M.kapturowy i naramienny-wyciskanie zza karku
6.Triceps-uginanie i wyprosty ramion z płytą wagi 20kg po 15 powtórzeń.
PIĄTEK-JAK PONIEDZIAŁEK
SOBOTA-JAK WTOREK
Ilość serii w każdym ćwiczeniu wahała się od 5-8. Były to dni cięzkich treningów. Odczuwałem duże zmęczenie, które zmniejszało sie, gdy dużo spałem (9-10 godz.). Raz w tygodniu, stojąc przed lustrem wyłapywałem wszystkie "słabe punkty" sylwetki, stwierdzając, że czynię postępy w umięsnieniu. 31 grudnia przeprowadziłem dokładne pomiary antropometryczne.Oto wyniki:
waga ciała-74kg
obw.karku-39,5cm
obw.klatki piersiowej:
a-przy wydechu-99,5cm
b-w spoczynku-109cm
c-przy wdechu-118cm
obw.ramienia-39,5cm
obw.w pasie(wdech)-72,5cm
obw.uda-59cm
obw.łydki-37cm
przysiad ze sztanga na karku-155kg
wyciskanie sztangi leżąc-110kg
wyciskanie sztangi zza karku-70kg
Sztangę wagi 80kg wyciskałem 8 razy, 90kg-6razy i 100kg-3razy.
Sylwestra spędziłem w domu i w dniu 2 stycznia 1960 roku wypoczęty należycie wycisnąłem na treningu w leżeniu 80kg-9razy oraz 115 kg jeden raz.
Przystapiłem znów do cięzkiej pracy nad soba. W tym czasie poprawiły się znacznie moje wymiary i sylwetkastała sie bardziej"dojrzała" i w pełni zasługiwała na miano atletycznej.
W klatce piersiowej uzyskałem dalsze 2 cm i przy wdechu osiągnąlem zaczarowane 120cm, a obwód lekko rozgrzanego ramienia wynosił 42 cm. Red. St.Zakrzewski był zdumiony zmianą, jaką u mnie dostrzegł i pochwalił za poczynione postępy. To mi dodało bodźca do pracy. Znów zaczęły sie dni harówki. Mała salka przy ul.Rozbrat dźwięczała hałasem sztang, a pot bez przerwy zraszał czoło. Dotychczasowy rozkład treningu już mi nie odpowiadał, ułożyłem więc nowy:
PONIEDZIAŁEK
1.Wspięcia na palce ze sztangą na karku-7serii po 20 powt.
2.Wznosy nóg do tułowia w leżeniu na m.brzucha-6serii po 25 powt.
3.Wyciskanie sztangi w leżeniu-ciężar 70 kg-8serii po 10 powt.
4.Ściąganie sztangielki zza głowy(m.grzbietu)-ciężar 30kg-6serii po 20 powt.
5.Ugięcia i wyprosty ramion na poręczach-7serii po 15 powt.
6.Unoszenie ramion bokiem do góry siedząc z ciężarkami-5-6serii po 17 powt.
WTOREK
1.Wymachy ramion w bok leżąc-obciążenie 8 kg po 15 powt.
2.Przysiady ze sztangą na karku(6-8 serii po 2-3 powt. od 100-160kg)
3.Wyciskanie sztangi zza karku-50kg po 10 powt. w 6 seriach
4.Skłony boczne z obciążeniem-10kg 5 serii po 25 powt.
5.Wyciąg-7serii po 20-25 powt. z ciężarem 25kg
6.Uginanie i wyprosty ramion ze sztangą podchwytem(biceps)8serii po 20 powt z cięzarem 35kg
ŚRODA
1."Pompki" na poręczach-7serii po 13powt.
2.Ćw.m.brzucha(5serii po 40 powt.)
3.Wspięcia na palce z obciążeniem-6seri po 15 powt. sztanga 70kg
4.Wyciskanie sztangi w leżeniu-75kg w 6 seriach po 10 powt.
5.Unoszenie ramion z obciązeniem bokiem do góry siedząc-dawkowanie jak w poniedziałek
6.W skłonie-podciąganie sztangi do piersi(m.grzbietu)-50kg 5 serii po 15 powt.
PIĄTEK-JAK PONIEDZIAŁEK
SOBOTA
1.Wyciskanie sztangi zza karku 55kg 6 serii po 6-8 powt.
2.Przysiady ze sztangą na karku-jak we wtorek
3.Skłony boczne-jak we wtorek
4.Wyciąg-jak wtorek
5.Uginanie ramion ze sztangą podchwytem (biceps)-7-8 serii po 25 powt. ze sztangą 40kg
Po każdym treni9ngu-ćwiczenia rozluźniające i uspokajające oraz automasaż. Na zakończenie prysznic gorący i zimny.
Pół roku ciężkiego treningu zaczęło mnie nużyć.Czułem potrzebę jakiegoś dopingu i sprawdzianu, że dotychczasowa praca dała wyniki. Okazja nadarzyła się wkrótce. W Płocku 13 marca 1960 roku organizowano konkurs na"Najlepiej zbudowanego". Konkurs wygrałem "na luzie". Drugi był Cieplak, trzeci Paprot. Start w tym konkursie upewnił mnie, że idę dobrą drogą.
W dalszych treningach wymieniłem niektóre ćwiczenia, w innych podniosłem wymagania siłowe. Mięsnie rozrastały się w bardzo szybkim tempie, zrezygnowałem z przysiadów, kładac cały nacisk na rozwinięcie klatki piersiowej i ramion.
W początkach kwietnia ukazał się numer "SdW" z moim zdjęciem na okładce. Podobało się. Mówiono, że nie mam w Polsce przeciwników, że mogę wziąc udział w każdym konkursie zagranicznym. Poprzysięgłem sobie, że nie spocznę na laurach. W pracy nad soba nigdy nie uznawałem kompromisów;obe mi były papierosy, alkohol, czy inne"uciechy". Głosiłem teorię, że warto popracować nad sobą, zwyciężać i być sportowcem o czystym sumieniu-to daje maksimum zadowolenia.
W tym okresie nie wiedziałem jednak o tym, że trzeba dać organizmowi troche odpoczynku. Mięsnie eksploatowane przez pół roku przestały mi się nagle rozwijać. Wszedłem na złą drogę. Myślałem, że jedyne z niej wyjście lezy w coraz cięższej pracy. Doszło do tego, że zacząłem wykonywac po 40 powtórzen na biceps sztangą o wadze 40 kg, a ramiona rozwijały się jedynie w milimetrach. Ważyłem wtedy 75 kg. W klatce piersiowej przy wdechu miałem 122 cm , a obw. uda 60cm. Obwód bicepsu 41 cm. Był to początek maja 1960 roku.
"TYTUŁ ABSOLUTNEGO MISTRZA WYBRZEŻA ZDOBYŁEM"
Powoli zbliżał się termin konkursu o tytuł "Absolutnego Mistrza Wybrzeża". Lato było już w pełni i upały mocno dawały się we znaki. Trzeba się było zmuszać do treningu. Do konkursu pozostawało jedynie 6 tygodni, a ja chciałem powiększyc obwód klatki piersiowej o 2 cm, a ramienia w skurczu o 1,5cm.
Udałem się po poradę do Red. St. Zakrzewskiego. Ustaliliśmny, że na tak oporne mięsnie najlepsza będzie metoda uderzeniowa. Miałem ją zastosować po raz pierwszy. Słyszałem, że są to bardzo cięzkie ćwiczenia, połączone w tzw. supersecie, ale wierzyłem, że pomogą i z ochotą zabrałem się do pracy. Mijały dni, w sali było duszno jak w łaźni, ręce często odmawiały posłuszeństwa...Nie ustępowałem. Razem z Mikołajewskim podtrzymywaliśmy sie na duchu. Mierzyliśmy się raz w tygodniu, w soboty przed treningiem. Centymetr pokazywał, że są postępy. Prze samym wyjazdem na konkurs obwód mojego zgiętego razmienia wynosił 43,5cm, a klatki piersiowej 120cm-w spoczynku i 124-przy wdechu.
Mój plan treningu w tym czasie wyglądał następująco:
PONIEDZIAŁEK
1.Pompki "na wynik"-i "na 30 sek."-4serie
2.Metoda Earl Maynarda na klatkę piersiową-4serie
3.Ściąganie sztangi zza głowy o prostych ramionach-40kg po 8 powt w 7 seriach
4.Podciąganie sztangi do brody w wąskim chwycie-6serii po 12 powt sztanga 50 kg.
WTOREK
1.Wyciskanie sztangi w leżeniu lub pompki na poręczach z obciążeniem-6 po 10 powt.
2.Podciąganie sztangi do piersi w skłonie-75kg 5serii po 8 powt.
3.Metoda uderzeniowa na ramiona(Charlesa Sipes`a)
CZWARTEK
1.Pompki "na szybkość" 5 serii po 15 sekund
2.Metoda Earl Maynarda
3.Przenoszenie sztangi zza głowy o prostych rękach-45kg 6 serii po 6 powt.
4.Podciąganie sztangi do brody w wąskim uchwycie-jak w poniedziałek.
SOBOTA-JAK WE WTOREK
Nad morzem zatrzymałem sie na ok.3 tygodnie, nie trenując zupełnie. Taki urlop należał mi się, ale był trochę za długi i kiedy wróciłem do Warszawy, okazało się, że straciłem 2 kg. Gdy stanąłem przed lustrem, ujrzałem odbicie mężczyzny szczupłego, o niezbyt imponującym umięśnieniu.
Do konkursu Mr.Polski(listopad 1960) pozostało dwa miesiące. Na szalę rzuciłewm całe moje doświadczenie. Z pasją zabrałem się do treningu. Dokładnie po 3 tygodniach odzyskałem dawne wymiary, a wg ocen kolegów sylwetka była nawet ładniejsza, bardziej subtelna niż kiedyś. Odżywiałem się wg wskazówek J.Delingera, z którym nawiązałem listowny kontakt. Jadłem dużo owoców, piłem około półtora litra mleka dziennie i spożywałem dużo sera; 3 razy w tygodniu zjadałem ok 20dkg "tatara"
Dokładnie 6 tyogni przed konkursem doweidziałem się o zmianie regulaminu i zmieniłem metodę treningu, przestawiając się na trening siłowy, zwracając uwage na nogi i brzuch. Wyniki szły w górę szybciej niż oczekiwałem-to dało mi pewnośc, że bedę miał sporą sznasę w walce o obronę tytułu.
Trenowałem 4 razy w tyg po około 3,5-4 godzin. Między ćwiczeniami robiłem często dość długie odpoczynki, gdy czułem duże zmęczenie i brak wytrzymałości.
Powoli mijały dni i nieuchronnie zbliżał się termin występu. Denerwowałem się, gdyż zauważyłem osłabienie(wynik w przysiadach doprowadziłem do 180 kg, a to kosztowało mnie dużo sił i energii)
Przed samym startem obliczyłem swoje szanse. Za najgroźniejszego rywala uważałem Radziwiłkę. Sprawdziło się to potem dokładnie. Próbując na treningu porzsyadu z obciążeniem 185 kg nabawiłem się kontuzji m.grzbietu i bałem się, że wiele tu nie zdziałam. Wynik 120 kg w wyciskaniu też nie był rewelacją, postawiłem więc na pokaz mięsni i na gimnastykę. Te dwie konkurencje musiałem wygrać, by laur zwycięstwa ozdobił mi czoło. Nadszedł wreszcie dzień bezpardonowej walki.Trzymałem swoje nerwy na wodzi i bacznie obserwowałem dwóch rywali, którzy po eliminacjach byli na czołowych miejscach:Michal;aka i Radziwiłkę. Pozowanie poszło mi dobrze, układ gimnastyczny-b.dobrze, a gezbiet smarowany środkami rozgrzewającymi na szczęscie nie zawiódł(chociaż ból dawał znac o sobie). W przysiadach zaliczyłem wynik 170 kg. Odetchnąłem z ulgą. Miałem za soba wszystkie konkurencje.\
Gdy usłyszałem swoje nazwisko, wymienione na zaszczytnym pierwszym miejscu, byłem-jak to niektórzy mówią-"nieprztomny ze szczęscia". Opłaciły się trufy treningów i wyrzeczeń. Jak przez mgłę słyszałem huraganowe wiwaty i chóralne "sto lat". Gośc, sędzia szwedzki pan Borje Fransen, gratulując mówił mi:Byłeś co najmniej o klasę lepszy od wszystkich;wygrałeś zdecydowanie-zwyciężaj teraz za granicą. Jak popracujesz nad soba wytrwale, będzie cię kiedyś stać i na to. Wierz mi, znam się dobrze na kulturystyce..."
Tym sukcesem zakończył się mój olimpijski rok 1960, rok bezkompromisowej pracy nad sobą, cięzkich wyrzeczeń i trudów-reok spełnionych marzeń."
PUBLIKACJA:"SPORT DLA WSZYSTKICH"
Pozdrawiam wszystkich ambitnych
"Wszystko,co Cię nie zabije czyni Cię mocniejszym"
Michail
PORADY INDYWIDUALNE - www.dobierz-trening.pl
ZAINTERESOWANY PORADĄ - PISZ GG:7426473