zdaje sobie sprawę, że moja obecna "dieta" to żadna cud-dieta
ani w ogóle nie można mówić o jakimś większym całościowym zamyśle tutaj i wyliczeniach dziennych..
także pewnie masz racje z tym rozpedzeniem
i faktycznie
chodziło mi właśnie o to, co będzie potem
za czas jakiś, kiedy metabolizm się ustabilizuje nieco
czy nie zacznie się jazda w drugą stronę i nie zaczne tyć?
do tego co wyżej przed kilkoma kwadransami doszła "kolacja" i deser w postaci: puszki orzeszkow i KitKat...czyli czyli cuś bliżej 4000 niz dalej
jak sobie tak zdać sprawe z faktycznej ilości kalorii to groza jest
ale z drugiej strony, tak jak mówisz, pociagne to pewnie ile sie da i zobacze co dalej..
tak czy inaczej, chciałam naswietlic problem póki co, żeby wiadomo było co i jak w razie czego w przyszłości
od przyszłego tyg. planuje wdrożyc jeszcze 1 trening dodatkowo, bo myśle że 3 x tydzien to minimum
jak dojde do 5000kcal/dobe to zamieszcze tu swój numer konta na dary od Was
ps. Dzieki wszystkim za odpowiedzi, staram się cos sobie z tego poukładac w głowie mniej więcej
pozdro
Right into the danger zone.. :>