Sporo bałaganu w niektórych dyskusjach na forum wynika z faktu, że ciężko jest często odróżnić od siebie sztuki i sporty walki. Pojęcia te znaczą co innego dla różnych osób.
Po co zatem w ogóle je odróżniać???
Tradycjonaliści (niektórzy) lubią walić kwiatki w stylu: "prawdziwa sztuka walki to nie sport; to się nawzajem wyklucza; sztuka walki - cacy, sport walki - be itp."
Sportowcy (też niektórzy) lubią z kolei zasunąć np. coś w stylu: "bjj (judo, boks, zapasy... - wstaw dowolne) to sport walki, a nie sztuka walki i dlatego jest lepszejsze niż te całe sztuki walki, itd."
Jak dla mnie te podziały są w 99% procentach sztuczne, mylące i szkodliwe.
Czym różni się na dobrą sprawę sztuka walki od sportu walki?
Weźmy za przykład dyscyplinę (na razie tylko podwórkową, ale - kto to wie - w przyszłości może i olimpijską): plucie na odległość.
Jeśli ktoś ćwiczy plucie coby w zawodach podwórkowych wystartować z zamiarem sięgnięcia po mistrzowski laur - uprawia sport. Jeśli z kolei doskonali się w pluciu na odległość po to, żeby pluć coraz dalej i dalej, ale ani mu w głowie zawody i rywalizacja z kolegami - to uprawia on tę zaszczytną dyscyplinę jedynie jako sztukę. (Kto wie, może nawet w celach samoobrony, wszak w burzliwych czasach przedszkola i pojedynki na plucie się zdarzają).
Podobnie rzecz ma się z jakimkolwiek sportem walki, czy też sztką walki.
Może być ona/on uprawiana jako sport, lub jako sztuka właśnie. (Chodzi tu oczywiście o sztukę w rozumieniu dalekowschodnim - czyli dążenie w danej dziedzinie do perfekcji i ciągłe samodoskonalenie się w niej).
Np. adept taj-chi, który trenuje po to, żeby pokazać piękną formę na zawodach kung-fu i zdobyć tam pierwsze miejsce w konkurencji form jest sportowcem. Dla niego taj-chi jest sportem. Zatem nawet ono sportem być może.
A weźmy np. taki typowy "sport walki" jak boks. Człowiek, który uprawia boks nie mając najmniejszego zamiaru startować w zawodach (nawet klubowych), mając w nosie rywalizację sportową, za to czerpiąc maks satysfakcji z tego, że doskonali swoje bokserskie umiejętności i traktując sparingi jedynie jako formę sprawdzenia swojego aktualnego poziomu, uprawia boks jako sztukę walki, a nie jako sport. Zatem nawet boks może być sztuką walki.
Skoro zatem tylko od naszego indywidualnego podejścia zależy, czy to co trenujemy jest sztuką walki, czy sportem walki, czy jednym i drugim jednocześnie - to po co te sztuczne rozróżnienia i toczenie z pianą na ustach dyskusji o wyższości sportów walki nad sztukami walki i odwrotnie??? To się mija z celem.
A co Wy o tym sądzicie?