Cichy morderca
Mit o białku jest podtrzymywany także przez producentów mleka i nabiału. Mało kto zdaje sobie sprawę, że na świecie jest około 4300 ssaków. Wszystkie spożywają mleko tylko swego gatunku, tylko w okresie po narodzeniu. Bóg tak skonstruował ssaki, w tym także człowieka, że matka produkuje mleko tylko w okresie młodości potomka. Kiedy mija rok, mleko przestaje być podstawowym pokarmem dziecka, a kiedy mijają 2-3 lata mleko u matki zanika. Skład mleka jest uzależniony od cech i potrzeb osobniczych. Różnice są ilościowe, jak i jakościowe. Niemowlę krowy waży po narodzeniu 40 kg, a po dwu latach 900. U człowieka 3-4 kg, a po 18 latach 50-90 kg. Mleko ludzkie ma 1,2% białka (średnio, w tym kazeina, laktoalbumina, laktoglobulina) a krowy 3.5% (6 razy więcej kazeiny). W związku z tym w żołądku to mleko się ścina, powstaje ser i serwatka. Prowadzi to do niestrawności, gdyż jest za dużo kazeiny. Pijąc mleko matki dziecko zużywa całe białko, a pijąc mleko krowie, tylko połowę. Drugą połowę muszą wydalić nerki, co tworzy podstawy przyszłych dolegliwości i chorób. Kilka pierwszych dni po porodzie kobieta produkuje siarę, czyli związki uodparniające na choroby. W mleku krowy tego nie ma. W mleku matki te przeciwciała są także tylko, że w mniejszych ilościach. Przeciwciała chronią organizm przed bakteriami i wirusami (tężec, koklusz, błonica, zapalenie płuc, żołądka, jelit, czerwonka, grypa, dur, Heinemedina i inne). Przeciwciała IgA osiadają na ściankach jelit, chroniąc organizm przed infekcjami. Krowie mleko także zawiera przeciwciała, ale skierowane przeciwko chorobom typowym dla krów. Ponadto są one niszczone podczas obróbki cieplnej. Co więcej, niektóre aminokwasy w zbyt wielkim stężeniu mogą powodować uszkodzenia układu nerwowego u dzieci. (Na przykład w mleku krowim mentioniny jest znacznie więcej.)
Osobna historia to tłuszcz w mleku. W mleku ludzkim przeważają tłuszcze nienasycone, a w zwierzęcym nasycone. W wyniku działania lipazy, enzymu trawiącego tłuszcze, powstaje kwas wiążący wapń i wydalający go ze stolcem (palmitynowy). Nic dziwnego, że im więcej pijemy mleka, tym więcej cierpimy na osteoporozę, gdyż wapń jest wykradany z tkanki kostnej u osób pijących mleko. Potwierdzeniem są Amerykanie. Spożywają najwięcej mleka, mają też największy procent zachorowań na osteoporozę. Kwasy tłuszczowe w mleku ludzkim dostosowane są do zapotrzebowania szybko rozwijającego się układu nerwowego, w tym mózgu. Rozwija się on znacznie szybciej u ludzi, niż u zwierząt. Stosunek wapnia do fosforu w mleku ludzkim jest korzystny i dlatego jest dobrze przyswajany. Gdy spożywamy mleko krowie dochodzi do niekorzystnych procesów w naszym organizmie, następuje zmiana kwasowości, mówiąc prosto organizm ulega zakwaszeniu. Duża zawartość węglowodanów w mleku kobiety, powoduje, że jest słodkie i dzieci je chętnie piją, natomiast mleko krowie jest często odrzucane. Dosładza się je wtedy, dodając do jednej trucizny, drugą- cukier. Konieczność modyfikacji mleka krowiego wyraźnie pokazuje, że jest ono nienaturalne dla małego i dużego człowieka. Mleko ludzkie zawiera ponadto glukozę i bifidus, węglowodan chroniący jelita przed infekcjami. Nadmiar minerałów w krowim mleku powoduje, że organizm je usuwa, co dodatkowo obciąża młode nerki i tak już przeciążone obcym pokarmem. Nadmierna podaż sodu prowadzi do zachwiania gospodarki wodnej, wypracowując drogę do wielu chorób a nawet śmierci. Nadmiar soli to skurcze mięśni i złe formowanie się emalii nazębnej (próchnica).
Mleko kobiety ma za to więcej żelaza, wit.C i E, miedzi, co ogólnie poprawia absorpcję żelaza. Niemowlęta karmione piersią nie cierpią na anemię, co się zdarza niemowlakom na sztucznym pokarmie. Co więcej, mleko krowie to jeden z najbardziej śluzowatych pokarmów. Gęsty śluz podrażnia i czopuje układ oddechowy, wyściela wnętrze jelit, utrudniając wchłanianie pokarmu. Jest także dużym obciążeniem dla układu wydalniczego i źródłem ognisk chorobotwórczych. Kazeina w mleku krowim to główny czynnik chorób tarczycy.
Nawet, jeśli dziecko jest kilka razy karmione sztucznie, ulega zmianie stan jelit, czyniąc organizm bardziej podatnym na infekcje. Przeciwciało IgA chroni małego człowieka przed alergiami i zawarte jest tylko w mleku surowym. Takie mleko spożywa dziecko od matki. Natomiast mleko krowie zawsze jest poddane obróbce, przez co to przeciwciało ginie bezpowrotnie. Karmienie piersią w dużym stopniu chroni dziecko przed alergią. Jeśli niemowlęta są podatne na alergie, np. genetycznie, może je uczulić nawet białko spożywane przez matkę, a przekazane w mleku. Dlatego wskazane jest, aby zdrową dietę stosowały nie tylko maluchy, lecz i ich matki, i to na długo przed poczęciem. W naszych jelitach żyją tysiące mikroorganizmów wspomagających trawienie i zwalczających infekcje. Inna jest mikroflora dzieci karmionych sztucznie, inna u dzieci karmionych naturalnie. Te drugie są bardziej chronione od szkód. Laktoferyna występująca w mleku matki, hamuje rozwój gronkowca czy drożdzyc. Nadmiar żelaza będący pożywką dla tych mikroorganizmów jest usuwany. Podawanie więc dzieciom karmionym naturalnie żelaza mija się z celem i może prowadzić do infekcji. Człowiek żyjący w zgodzie z naturą nie potrzebuje sztucznych sztuczek. Bóg z natury chroni go od jego wrogów.
Warto wspomnieć także o wit.C, komórkach limfoidalnych (podobnych do białych ciałek krwi), itp. Mleko ludzkie to żywy pokarm a mleko krowie to martwa ciecz. Komórki limfoidalne produkują wspomnianą IgA oraz inną substancję antywirusową, interferon. Makrofagi produkują substancje antyinfekcyjne, oraz substancje niebędące przeciwciałami, ale mające właściwości antybakteryjne. Z całej tej wyliczanki wynika, iż Bóg dobrze wiedział co robi, dając małemu człowiekowi mleko jego mamusi. Niestety my ludzie poprawiamy Boga, ku naszej wielkiej szkodzie.
Badania wykazują, że laktaza, enzym trawiący laktozę (cukier w mleku) zmniejsza swój poziom w miarę upływu czasu. Im człowiek starszy, tym mniej przyswaja laktozę, tym więcej zaburzeń trawiennych. Nietolerancja laktozy dotyczy 90% populacji świata. Skandynawowie są trochę uprzywilejowani, ale generalnie 90% ludzi nie trawi laktozy i ma z tego powodu problemy. Brak laktazy często wywołuje ostre skurcze, wzdęcia jelitowe, rozwolnienia. Po odstawieniu od piersi organizm przestaje produkować laktazę, jej poziom zmniejsza się w wieku 2-4 lata. W tym okresie zanika też renina - enzym trawiący kazeinę.
Dla niemowląt mleko to biała krew- życiodajny płyn, jeśli pochodzi od własnej mamy. Ale przychodzi pora by go odstawić. Jest to wtedy, gdy pojawiają się zęby. Pora, aby płyn zamienić na zdrowe, twarde pożywienie, powoli, ale systematycznie przechodząc ma pokarm stały. Inna jest rola narządów wewnętrznych malucha, inna u dorosłego. Stan jelit, wątroby zmienia się bezpowrotnie, pora dojrzeć i zacząć jeść pokarm twardy. Mleko podawane dziecku ponad trzyletniemu, osłabia układ trawienny i zęby (brak błonnika). Mleko nie zawiera żelaza i wielu cennych witamin oraz minerałów niezbędnych do prawidłowego rozwoju. Mleko krowie zawiera 3% białka, a kobiece ok.1% Oznacza to, że na pokarmie krowim człowiek spożywa, co najmniej 4 razy za dużo białka. Kolki, wzdęcia, zaparcia, powiększona wątroba (nadmiar tłuszczu i białka), ujemny metabolizm, zakwaszenie organizmu, wzrost stężenia amoniaku we krwi (uszkodzenia mózgu), naruszenie równowagi elektrolitycznej, itp. Nie bez kozery, dr Sharma nazwał mleko ,,cichym mordercą”. Jako efekt uboczny mamy wydalanie z organizmu witaminę D, magnezu, co sprzyja bardzo niebezpiecznym dolegliwościom.
Zawartość białka w mleku ludzkim:
1 tydzień - 2%
8 tydzień - 1,2%
od 9 tyg. - 1%
od 1roku - 0,8%
Widzimy ile rzeczywiście dziecko potrzebuje białka. W okresie największego rozwoju ok.1%. Tyle mają właśnie owoce, najlepszy pokarm dla człowieka. Dorosły człowiek potrzebuje jeszcze mniej białka, tymczasem spożywa go jeszcze więcej.
Mleko matki zawiera nie tylko antyciała, ale i stosowne enzymy i hormony wzrostu. Człowiek w porównaniu ze zwierzętami ma szybciej rozwijający się mózg, w proporcji do innych części ciała. U zwierząt mózg wolniej się rozwija, stosownie do zawartych w mleku składników, w tym hormonów wzrostu. Hormony różnych gatunków różnią się od siebie. Duża konsumpcja mleka w USA powoduje, że Amerykanie są wysocy, otyli, ale zdrowiem się nie cieszą. Jednym z winowajców jest obficie konsumowane mleko krowie. Obce hormony w mleku dodane do hormonów dziecka, powodują nierównowagę i zaburzenia rozwoju. Dziecko szybciej się rozwija, ale to nie znaczy, że jest zdrowsze. Wytworzył się kult dużego, grubego dziecka, a potem dorosłego. Ale takie dzieci i tacy dorośli mają więcej problemów ze zdrowiem od ludzi szczupłych, czy też chudych. To jest tylko kwestia nieprawidłowej umowy (za wyjątkiem skrajnego wychudzenia) Mały człowiek z natury rozwija się powoli. Krowa osiąga dojrzałość w wieku 2 lat, człowiek ok.20 lat. Im szybszy rozwój tym więcej problemów natury zdrowotnej, psychicznych, jak i fizycznych. Coś jak z szybkim tuczem gęsi czy trzody. Robienie z człowieka krowy nie sprzyja sprawności intelektualnej, dlatego między innymi nasza rasa ulega szybkiej degeneracji. Młody organizm radzi sobie z mlekiem krowim, ale z powodu nieadekwatności tego pokarmu, szybko następuje rozwój chorób, które w wieku późniejszym dają o sobie znać. Przeciążony organizm w końcu odmawia posłuszeństwa. Od narodzin rozpoczyna się proces degeneracji, szczególnie widoczny w wieku średnim (30-50), a u niektórych już wcześniej. Gdy dziecko zbyt szybko przybiera na wadze, organizm reaguje infekcjami (grypa, kaszel, zapalenia, przeziębienia). Sto lat temu dzieci w Anglii osiągały szczyt wzrostu w wieku 25 lat, dziś w wieku 16 lat, a w Afryce ok.20 lat. Dla dorosłego hormony w mleku są jeszcze większym problemem. Stymulują przysadkę mózgową i inne gruczoły, powodują burzę hormonalną w organizmie.
W codziennej sprzedaży człowiek otrzymuje mleko o wysokim stopniu przetworzenia. Najczęściej jest to mleko pasteryzowane czy też UHT. Staje się martwym płynem degenerującym nasz organizm. Mleka nie można podgrzewać powyżej temp. krwi (ok.37 st.) Enzymy tracą życie w temp. 54 st. Mleko od krowy jeszcze jest żywe, ale te sprzedawane jest już martwe. Pasteryzacja to obróbka w ok. 80-90 st. a proces UHT to ok.130 st. W procesie pasteryzacji ginie 99% bakterii, dobrych i złych. Są niewidoczne, ale stają się pożywką dla innych bakterii lawinowo się rozrastających. Następuje też produkcja substancji toksycznych przez nie. Pasteryzacja nie niszczy zarazków niektórych chorób, np. gruźlicy, rozwijają się lawinowo paciorkowce. Mleko naturalne po pewnym czasie kwaśnieje, i to jest lepsze. A pasteryzowane gnije a nie kwaśnieje. To poważna różnica.
Pod wpływem obróbki cieplnej zmienia się struktura mleka. Giną witaminy, wapń traci przyswajalność, laktoza ulega rozbiciu, pokarm staje się ciężej strawny, białko ulega degeneracji, albumina i globulina są niszczone. Enzymy ulegają dezaktywacji. Kompleks soli wapniowo-magnezowo-weglanono-fosforanowych, służący budowie kości, ulega rozbiciu. Sole stają się nierozpuszczalne i ich użyteczność staje się bliska zeru. Następuje ogromna utrata wapnia, a także witamin C,A,B (ok. 38%).
Cukier i owoce w połączeniu z mlekiem dają poważną fermentację. Połączenie z innymi produktami powoduje, że wątroba w obliczu różnorodności składników zaczyna mieć problemy z produkcją soków. Dochodzi do wzdęć, gazów, powstają toksyczne substancje (fenol, skatol, kwas moczowy, itd.), które poprzez dyfuzję mogą przedostawać się do płynu rdzeniowo- kręgowego.
Nabiał jako pochodne z mleka, dziedziczy wady prasurowca. Sery to silnie skoncentrowane produkty, wybitnie kwasotwórcze, wysokobiałkowe, tłuste (40-50%). Sery i masło to produkty silnie zdenaturyzowane. Zaparcia, nadwaga, nowotwory, udary serca, choroby układu krążenia, to główne niebezpieczeństwa wynikające z konsumpcji tych produktów. Jedyny w miarę strawny produkt mleczny to kefir czy kwaśne mleko z surowego, świeżego mleka, ale czegoś takiego się nie produkuje. Mleko takie staje się lekkostrawne, ale pozostałe wady mleka pozostają.
Reklamowane obecnie zalety jogurtów i kefirów to tylko chwyty producentów. Organizm sam modyfikuje skład flory bakteryjnej, lepiej więc mu w tym nie przeszkadzać. Sugerowanie, że kefir to długowieczność, to wyrywanie z kontekstu pewnych zjawisk. Długowieczność mieszkańców Kaukazu, to efekt ciężkiej pracy, świeże wiejskie powietrze, bezstresowe życie, a nie zbawienny wpływ jogurtu czy kumysu.
Odmienna historia to lody. Zabójcza mieszanina mleka, cukru, sztucznych dodatków. W lodach znajdziemy cały chemiczny arsenał. Substancje barwiące, smakowe, bakteriobójcze, owadobójcze, rozpuszczalniki, stabilizatory, emulgatory, przeciw - utleniacze. Lody czekoladowe mają aldehyd c-18, octan amylofenylowy, inne lody mają aldehyd masłowy, octan amylu, octan benzylu, itp. Już same nazwy brzmią obco i złowrogo. Zimne smakołyki to straszliwe trucizny. Im szybciej zapomnimy o nich, tym lepiej.
70% wszystkich alergii powstaje z powodu konsumpcji mleka. Już ta dana wyraźnie pokazuje nam szkodliwość mleka. Alergie obecnie są powszechne, występują u ponad 50% populacji. Podstawowe alergeny to Laktoglobulina (ok.70%) i kazeina (ok. 30%). Do tego dochodzą choroby nerek, skóry, pleśniawki, cały kompleks dolegliwości trawiennych i jelitowych, pokrzywka, przeziębienia, kaszel, koklusz, egzemy, płonica, odra, rumień, świnka, bezsenność, zapalenia oskrzeli, płuc, migdałów, angina, to także solidne fundamenty pod otyłość, artretyzm, nadciśnienie, nowotwory, alergie, choroby układu nerwowego, zaburzenia emocjonalne, migreny, agresja, zachowania patologiczne, przemoc. (Zwłaszcza przy nietolerancji mleka). Wystarczy tej wyliczanki?
Mleko należy skreślić z naszej diety. Czy są potrzebne substytuty? Nie, trucizny nie potrzebują substytutów. Każde inne mleko nie jest dla nas dobre, gdyż człowiek powinien jeść pokarmy stałe. Czy to mleko roślinne, orzechowe, sojowe, nie jest wskazane. Możemy jeść orzechy, soję, rośliny w postaci stałej, wtedy to jest dobre. A dzieci? Najlepsze jest dla nich mleko matki. W zasadzie każda matka może karmić piersią. Wszystko zależy od jej wiedzy i mądrości. W nielicznych wyjątkach, należy podawać wtedy dziecku inne mleko, ale najlepiej roślinne. Jest najlepiej tolerowane.
Mleko ludzkie - 1,4% białka, 9% węglowodanów, 4% tłuszczu, 87% wody.
Mleko krowie - 3,5% białka, 5% węglowodanów, 3,5% tłuszczu, 87% wody.
Mleko sojowe – 40% białka, 33% węglowodanów, 20% tłuszczu, 10% wody.
Widać wyraźnie dysproporcje. Soja jest pokarmem tak bogatym w białko, że jej spożycie powinno być bardzo oszczędne. Ponadto soja, jest także alergotwórcza (mleko krowie 70%, jaja 20%, pszenica 5%, soja 3%, reszta 2%). Nic nie jest w stanie zastąpić mleka matki. Jeśli już trzeba, to najlepsze jest mleko orzechowe (migdałowe i kokosowe).
Nie wspomnieliśmy o chorobach serca jako konsekwencji spożywania mleka. O kamieniach nerkowych i żółciowych, o nowotworach. O nadkwasocie, toksemii. O sterydach i hormonach dodawanych do mleka. O antybiotykach i innych lekarstwach podawanych chorym krowom. O licznych chorobach zwierząt, w tym gruźlicy i białaczce, tak powszechnych obecnie. O chorobie BSE i jej odmianach. Wtedy ta książka przyjęłaby znacznie większe rozmiary. Nie jest naszym celem by straszyć czytelnika. Niech każdy sam rozważa to, co robi i to, co mógłby czynić lepiej w swym życiu.
Mit o białku jest podtrzymywany także przez producentów mleka i nabiału. Mało kto zdaje sobie sprawę, że na świecie jest około 4300 ssaków. Wszystkie spożywają mleko tylko swego gatunku, tylko w okresie po narodzeniu. Bóg tak skonstruował ssaki, w tym także człowieka, że matka produkuje mleko tylko w okresie młodości potomka. Kiedy mija rok, mleko przestaje być podstawowym pokarmem dziecka, a kiedy mijają 2-3 lata mleko u matki zanika. Skład mleka jest uzależniony od cech i potrzeb osobniczych. Różnice są ilościowe, jak i jakościowe. Niemowlę krowy waży po narodzeniu 40 kg, a po dwu latach 900. U człowieka 3-4 kg, a po 18 latach 50-90 kg. Mleko ludzkie ma 1,2% białka (średnio, w tym kazeina, laktoalbumina, laktoglobulina) a krowy 3.5% (6 razy więcej kazeiny). W związku z tym w żołądku to mleko się ścina, powstaje ser i serwatka. Prowadzi to do niestrawności, gdyż jest za dużo kazeiny. Pijąc mleko matki dziecko zużywa całe białko, a pijąc mleko krowie, tylko połowę. Drugą połowę muszą wydalić nerki, co tworzy podstawy przyszłych dolegliwości i chorób. Kilka pierwszych dni po porodzie kobieta produkuje siarę, czyli związki uodparniające na choroby. W mleku krowy tego nie ma. W mleku matki te przeciwciała są także tylko, że w mniejszych ilościach. Przeciwciała chronią organizm przed bakteriami i wirusami (tężec, koklusz, błonica, zapalenie płuc, żołądka, jelit, czerwonka, grypa, dur, Heinemedina i inne). Przeciwciała IgA osiadają na ściankach jelit, chroniąc organizm przed infekcjami. Krowie mleko także zawiera przeciwciała, ale skierowane przeciwko chorobom typowym dla krów. Ponadto są one niszczone podczas obróbki cieplnej. Co więcej, niektóre aminokwasy w zbyt wielkim stężeniu mogą powodować uszkodzenia układu nerwowego u dzieci. (Na przykład w mleku krowim mentioniny jest znacznie więcej.)
Osobna historia to tłuszcz w mleku. W mleku ludzkim przeważają tłuszcze nienasycone, a w zwierzęcym nasycone. W wyniku działania lipazy, enzymu trawiącego tłuszcze, powstaje kwas wiążący wapń i wydalający go ze stolcem (palmitynowy). Nic dziwnego, że im więcej pijemy mleka, tym więcej cierpimy na osteoporozę, gdyż wapń jest wykradany z tkanki kostnej u osób pijących mleko. Potwierdzeniem są Amerykanie. Spożywają najwięcej mleka, mają też największy procent zachorowań na osteoporozę. Kwasy tłuszczowe w mleku ludzkim dostosowane są do zapotrzebowania szybko rozwijającego się układu nerwowego, w tym mózgu. Rozwija się on znacznie szybciej u ludzi, niż u zwierząt. Stosunek wapnia do fosforu w mleku ludzkim jest korzystny i dlatego jest dobrze przyswajany. Gdy spożywamy mleko krowie dochodzi do niekorzystnych procesów w naszym organizmie, następuje zmiana kwasowości, mówiąc prosto organizm ulega zakwaszeniu. Duża zawartość węglowodanów w mleku kobiety, powoduje, że jest słodkie i dzieci je chętnie piją, natomiast mleko krowie jest często odrzucane. Dosładza się je wtedy, dodając do jednej trucizny, drugą- cukier. Konieczność modyfikacji mleka krowiego wyraźnie pokazuje, że jest ono nienaturalne dla małego i dużego człowieka. Mleko ludzkie zawiera ponadto glukozę i bifidus, węglowodan chroniący jelita przed infekcjami. Nadmiar minerałów w krowim mleku powoduje, że organizm je usuwa, co dodatkowo obciąża młode nerki i tak już przeciążone obcym pokarmem. Nadmierna podaż sodu prowadzi do zachwiania gospodarki wodnej, wypracowując drogę do wielu chorób a nawet śmierci. Nadmiar soli to skurcze mięśni i złe formowanie się emalii nazębnej (próchnica).
Mleko kobiety ma za to więcej żelaza, wit.C i E, miedzi, co ogólnie poprawia absorpcję żelaza. Niemowlęta karmione piersią nie cierpią na anemię, co się zdarza niemowlakom na sztucznym pokarmie. Co więcej, mleko krowie to jeden z najbardziej śluzowatych pokarmów. Gęsty śluz podrażnia i czopuje układ oddechowy, wyściela wnętrze jelit, utrudniając wchłanianie pokarmu. Jest także dużym obciążeniem dla układu wydalniczego i źródłem ognisk chorobotwórczych. Kazeina w mleku krowim to główny czynnik chorób tarczycy.
Nawet, jeśli dziecko jest kilka razy karmione sztucznie, ulega zmianie stan jelit, czyniąc organizm bardziej podatnym na infekcje. Przeciwciało IgA chroni małego człowieka przed alergiami i zawarte jest tylko w mleku surowym. Takie mleko spożywa dziecko od matki. Natomiast mleko krowie zawsze jest poddane obróbce, przez co to przeciwciało ginie bezpowrotnie. Karmienie piersią w dużym stopniu chroni dziecko przed alergią. Jeśli niemowlęta są podatne na alergie, np. genetycznie, może je uczulić nawet białko spożywane przez matkę, a przekazane w mleku. Dlatego wskazane jest, aby zdrową dietę stosowały nie tylko maluchy, lecz i ich matki, i to na długo przed poczęciem. W naszych jelitach żyją tysiące mikroorganizmów wspomagających trawienie i zwalczających infekcje. Inna jest mikroflora dzieci karmionych sztucznie, inna u dzieci karmionych naturalnie. Te drugie są bardziej chronione od szkód. Laktoferyna występująca w mleku matki, hamuje rozwój gronkowca czy drożdzyc. Nadmiar żelaza będący pożywką dla tych mikroorganizmów jest usuwany. Podawanie więc dzieciom karmionym naturalnie żelaza mija się z celem i może prowadzić do infekcji. Człowiek żyjący w zgodzie z naturą nie potrzebuje sztucznych sztuczek. Bóg z natury chroni go od jego wrogów.
Warto wspomnieć także o wit.C, komórkach limfoidalnych (podobnych do białych ciałek krwi), itp. Mleko ludzkie to żywy pokarm a mleko krowie to martwa ciecz. Komórki limfoidalne produkują wspomnianą IgA oraz inną substancję antywirusową, interferon. Makrofagi produkują substancje antyinfekcyjne, oraz substancje niebędące przeciwciałami, ale mające właściwości antybakteryjne. Z całej tej wyliczanki wynika, iż Bóg dobrze wiedział co robi, dając małemu człowiekowi mleko jego mamusi. Niestety my ludzie poprawiamy Boga, ku naszej wielkiej szkodzie.
Badania wykazują, że laktaza, enzym trawiący laktozę (cukier w mleku) zmniejsza swój poziom w miarę upływu czasu. Im człowiek starszy, tym mniej przyswaja laktozę, tym więcej zaburzeń trawiennych. Nietolerancja laktozy dotyczy 90% populacji świata. Skandynawowie są trochę uprzywilejowani, ale generalnie 90% ludzi nie trawi laktozy i ma z tego powodu problemy. Brak laktazy często wywołuje ostre skurcze, wzdęcia jelitowe, rozwolnienia. Po odstawieniu od piersi organizm przestaje produkować laktazę, jej poziom zmniejsza się w wieku 2-4 lata. W tym okresie zanika też renina - enzym trawiący kazeinę.
Dla niemowląt mleko to biała krew- życiodajny płyn, jeśli pochodzi od własnej mamy. Ale przychodzi pora by go odstawić. Jest to wtedy, gdy pojawiają się zęby. Pora, aby płyn zamienić na zdrowe, twarde pożywienie, powoli, ale systematycznie przechodząc ma pokarm stały. Inna jest rola narządów wewnętrznych malucha, inna u dorosłego. Stan jelit, wątroby zmienia się bezpowrotnie, pora dojrzeć i zacząć jeść pokarm twardy. Mleko podawane dziecku ponad trzyletniemu, osłabia układ trawienny i zęby (brak błonnika). Mleko nie zawiera żelaza i wielu cennych witamin oraz minerałów niezbędnych do prawidłowego rozwoju. Mleko krowie zawiera 3% białka, a kobiece ok.1% Oznacza to, że na pokarmie krowim człowiek spożywa, co najmniej 4 razy za dużo białka. Kolki, wzdęcia, zaparcia, powiększona wątroba (nadmiar tłuszczu i białka), ujemny metabolizm, zakwaszenie organizmu, wzrost stężenia amoniaku we krwi (uszkodzenia mózgu), naruszenie równowagi elektrolitycznej, itp. Nie bez kozery, dr Sharma nazwał mleko ,,cichym mordercą”. Jako efekt uboczny mamy wydalanie z organizmu witaminę D, magnezu, co sprzyja bardzo niebezpiecznym dolegliwościom.
Zawartość białka w mleku ludzkim:
1 tydzień - 2%
8 tydzień - 1,2%
od 9 tyg. - 1%
od 1roku - 0,8%
Widzimy ile rzeczywiście dziecko potrzebuje białka. W okresie największego rozwoju ok.1%. Tyle mają właśnie owoce, najlepszy pokarm dla człowieka. Dorosły człowiek potrzebuje jeszcze mniej białka, tymczasem spożywa go jeszcze więcej.
Mleko matki zawiera nie tylko antyciała, ale i stosowne enzymy i hormony wzrostu. Człowiek w porównaniu ze zwierzętami ma szybciej rozwijający się mózg, w proporcji do innych części ciała. U zwierząt mózg wolniej się rozwija, stosownie do zawartych w mleku składników, w tym hormonów wzrostu. Hormony różnych gatunków różnią się od siebie. Duża konsumpcja mleka w USA powoduje, że Amerykanie są wysocy, otyli, ale zdrowiem się nie cieszą. Jednym z winowajców jest obficie konsumowane mleko krowie. Obce hormony w mleku dodane do hormonów dziecka, powodują nierównowagę i zaburzenia rozwoju. Dziecko szybciej się rozwija, ale to nie znaczy, że jest zdrowsze. Wytworzył się kult dużego, grubego dziecka, a potem dorosłego. Ale takie dzieci i tacy dorośli mają więcej problemów ze zdrowiem od ludzi szczupłych, czy też chudych. To jest tylko kwestia nieprawidłowej umowy (za wyjątkiem skrajnego wychudzenia) Mały człowiek z natury rozwija się powoli. Krowa osiąga dojrzałość w wieku 2 lat, człowiek ok.20 lat. Im szybszy rozwój tym więcej problemów natury zdrowotnej, psychicznych, jak i fizycznych. Coś jak z szybkim tuczem gęsi czy trzody. Robienie z człowieka krowy nie sprzyja sprawności intelektualnej, dlatego między innymi nasza rasa ulega szybkiej degeneracji. Młody organizm radzi sobie z mlekiem krowim, ale z powodu nieadekwatności tego pokarmu, szybko następuje rozwój chorób, które w wieku późniejszym dają o sobie znać. Przeciążony organizm w końcu odmawia posłuszeństwa. Od narodzin rozpoczyna się proces degeneracji, szczególnie widoczny w wieku średnim (30-50), a u niektórych już wcześniej. Gdy dziecko zbyt szybko przybiera na wadze, organizm reaguje infekcjami (grypa, kaszel, zapalenia, przeziębienia). Sto lat temu dzieci w Anglii osiągały szczyt wzrostu w wieku 25 lat, dziś w wieku 16 lat, a w Afryce ok.20 lat. Dla dorosłego hormony w mleku są jeszcze większym problemem. Stymulują przysadkę mózgową i inne gruczoły, powodują burzę hormonalną w organizmie.
W codziennej sprzedaży człowiek otrzymuje mleko o wysokim stopniu przetworzenia. Najczęściej jest to mleko pasteryzowane czy też UHT. Staje się martwym płynem degenerującym nasz organizm. Mleka nie można podgrzewać powyżej temp. krwi (ok.37 st.) Enzymy tracą życie w temp. 54 st. Mleko od krowy jeszcze jest żywe, ale te sprzedawane jest już martwe. Pasteryzacja to obróbka w ok. 80-90 st. a proces UHT to ok.130 st. W procesie pasteryzacji ginie 99% bakterii, dobrych i złych. Są niewidoczne, ale stają się pożywką dla innych bakterii lawinowo się rozrastających. Następuje też produkcja substancji toksycznych przez nie. Pasteryzacja nie niszczy zarazków niektórych chorób, np. gruźlicy, rozwijają się lawinowo paciorkowce. Mleko naturalne po pewnym czasie kwaśnieje, i to jest lepsze. A pasteryzowane gnije a nie kwaśnieje. To poważna różnica.
Pod wpływem obróbki cieplnej zmienia się struktura mleka. Giną witaminy, wapń traci przyswajalność, laktoza ulega rozbiciu, pokarm staje się ciężej strawny, białko ulega degeneracji, albumina i globulina są niszczone. Enzymy ulegają dezaktywacji. Kompleks soli wapniowo-magnezowo-weglanono-fosforanowych, służący budowie kości, ulega rozbiciu. Sole stają się nierozpuszczalne i ich użyteczność staje się bliska zeru. Następuje ogromna utrata wapnia, a także witamin C,A,B (ok. 38%).
Cukier i owoce w połączeniu z mlekiem dają poważną fermentację. Połączenie z innymi produktami powoduje, że wątroba w obliczu różnorodności składników zaczyna mieć problemy z produkcją soków. Dochodzi do wzdęć, gazów, powstają toksyczne substancje (fenol, skatol, kwas moczowy, itd.), które poprzez dyfuzję mogą przedostawać się do płynu rdzeniowo- kręgowego.
Nabiał jako pochodne z mleka, dziedziczy wady prasurowca. Sery to silnie skoncentrowane produkty, wybitnie kwasotwórcze, wysokobiałkowe, tłuste (40-50%). Sery i masło to produkty silnie zdenaturyzowane. Zaparcia, nadwaga, nowotwory, udary serca, choroby układu krążenia, to główne niebezpieczeństwa wynikające z konsumpcji tych produktów. Jedyny w miarę strawny produkt mleczny to kefir czy kwaśne mleko z surowego, świeżego mleka, ale czegoś takiego się nie produkuje. Mleko takie staje się lekkostrawne, ale pozostałe wady mleka pozostają.
Reklamowane obecnie zalety jogurtów i kefirów to tylko chwyty producentów. Organizm sam modyfikuje skład flory bakteryjnej, lepiej więc mu w tym nie przeszkadzać. Sugerowanie, że kefir to długowieczność, to wyrywanie z kontekstu pewnych zjawisk. Długowieczność mieszkańców Kaukazu, to efekt ciężkiej pracy, świeże wiejskie powietrze, bezstresowe życie, a nie zbawienny wpływ jogurtu czy kumysu.
Odmienna historia to lody. Zabójcza mieszanina mleka, cukru, sztucznych dodatków. W lodach znajdziemy cały chemiczny arsenał. Substancje barwiące, smakowe, bakteriobójcze, owadobójcze, rozpuszczalniki, stabilizatory, emulgatory, przeciw - utleniacze. Lody czekoladowe mają aldehyd c-18, octan amylofenylowy, inne lody mają aldehyd masłowy, octan amylu, octan benzylu, itp. Już same nazwy brzmią obco i złowrogo. Zimne smakołyki to straszliwe trucizny. Im szybciej zapomnimy o nich, tym lepiej.
70% wszystkich alergii powstaje z powodu konsumpcji mleka. Już ta dana wyraźnie pokazuje nam szkodliwość mleka. Alergie obecnie są powszechne, występują u ponad 50% populacji. Podstawowe alergeny to Laktoglobulina (ok.70%) i kazeina (ok. 30%). Do tego dochodzą choroby nerek, skóry, pleśniawki, cały kompleks dolegliwości trawiennych i jelitowych, pokrzywka, przeziębienia, kaszel, koklusz, egzemy, płonica, odra, rumień, świnka, bezsenność, zapalenia oskrzeli, płuc, migdałów, angina, to także solidne fundamenty pod otyłość, artretyzm, nadciśnienie, nowotwory, alergie, choroby układu nerwowego, zaburzenia emocjonalne, migreny, agresja, zachowania patologiczne, przemoc. (Zwłaszcza przy nietolerancji mleka). Wystarczy tej wyliczanki?
Mleko należy skreślić z naszej diety. Czy są potrzebne substytuty? Nie, trucizny nie potrzebują substytutów. Każde inne mleko nie jest dla nas dobre, gdyż człowiek powinien jeść pokarmy stałe. Czy to mleko roślinne, orzechowe, sojowe, nie jest wskazane. Możemy jeść orzechy, soję, rośliny w postaci stałej, wtedy to jest dobre. A dzieci? Najlepsze jest dla nich mleko matki. W zasadzie każda matka może karmić piersią. Wszystko zależy od jej wiedzy i mądrości. W nielicznych wyjątkach, należy podawać wtedy dziecku inne mleko, ale najlepiej roślinne. Jest najlepiej tolerowane.
Mleko ludzkie - 1,4% białka, 9% węglowodanów, 4% tłuszczu, 87% wody.
Mleko krowie - 3,5% białka, 5% węglowodanów, 3,5% tłuszczu, 87% wody.
Mleko sojowe – 40% białka, 33% węglowodanów, 20% tłuszczu, 10% wody.
Widać wyraźnie dysproporcje. Soja jest pokarmem tak bogatym w białko, że jej spożycie powinno być bardzo oszczędne. Ponadto soja, jest także alergotwórcza (mleko krowie 70%, jaja 20%, pszenica 5%, soja 3%, reszta 2%). Nic nie jest w stanie zastąpić mleka matki. Jeśli już trzeba, to najlepsze jest mleko orzechowe (migdałowe i kokosowe).
Nie wspomnieliśmy o chorobach serca jako konsekwencji spożywania mleka. O kamieniach nerkowych i żółciowych, o nowotworach. O nadkwasocie, toksemii. O sterydach i hormonach dodawanych do mleka. O antybiotykach i innych lekarstwach podawanych chorym krowom. O licznych chorobach zwierząt, w tym gruźlicy i białaczce, tak powszechnych obecnie. O chorobie BSE i jej odmianach. Wtedy ta książka przyjęłaby znacznie większe rozmiary. Nie jest naszym celem by straszyć czytelnika. Niech każdy sam rozważa to, co robi i to, co mógłby czynić lepiej w swym życiu.