Przeglądam forum dłuższy czas i zawsze znajdowałem odpowiedzi na wszystko swoje pytania, natomiast sprawa jest bardziej złożona niż mi się wydawało. Od dłuższego czasu jestem zwyczajnie ulany – efekt diety składającej się z pizzy i coli w połączeniu z kompletnym brakiem ruchu po pandemii. Mięśnie, które kiedyś były (dzięki ruchowi i pracy fizycznej) i pozwalały mi trenować z wyższą intensywnością zanikły, co wiąże się z paskudnym samopoczuciem – standardowe „psychozy” ludzi puszystych. Aktualnie mam pracę siedzącą, natomiast wdrażam siłownie (1.5 msc treningów).
ANKIETA:
Płeć :M
Wiek : 26
Waga : 92
Wzrost : 180
Cel treningowy : poprawa sylwetki
Staż treningowy na siłowni : Łącznie zbierze się 6 lat (do 21 lat regularna, później za długie przerwy)
Uprawiane inne sporty : rekreacyjne rzucanie do kosza (2 razy po ok.1h)
Dostęp do sprzętu (np. full osprzęt siłownia, sztanga/sztangielki) : siłownia
Dieta : 2000-2300 kcal, ok. 60%W 30%B 10%T
Przeciwskazania medyczne : brak
Zażywane suplementy : białko
Ostatnio przerabiany plan: FBW
Ciężary w podstawowych ćwiczeniach (przysiad, klasyczny martwy ciąg, wyciskanie na ławce leżąc):
Maxy: Ławka – 60kg; Przysiad – 80kg; MC – 90 kg
Plan treningowy podpatrzyłem na forum:
1: Siady 4x10
Wyciskanie żołnierskie 4x10
Wiosłowanie z podparciem klatki 4x10
Biceps młotki 3x14
Triceps francuskie 3x14
Shrugsy 3x14
2: Ławka 4x10
Martwy 4x10
Wykroki 4x10
Łydki 3x14
Wznosy ramion boczne aktony 3x14
3:Modlitewnik 4x12
Triceps wyciąg górny 4x12
Wyciąg górny (plecy) 4x12
Wyciąg dolny (plecy) 4x12
Rozpiętki 4x12
Shrugsy 4x12
Podnoszenie sztangi nadgarstkami (przedramię) 4x12
Po każdym treningu 25-30 minut bieżni w systemie 5 min. Chodu – 5 truchtu -5 chodu.
Pracuję z małymi ciężarami, a skupiam się chwilowo na poprawnej technice. Nie zależy mi też na dźwiganiu wielkich ciężarów, bardziej chce czerpać radość z samego treningu.
Co do diety to sprawa chyba na osobny temat i w inny dział. Od kilku lat dziennie przyjmuję około 1600-2000 kcal, gdzie moje zapotrzebowanie wynosi ok. 3000. Problem w tym, że żyje tak kilka ładnych lat i nigdy nie czuję się głodny ani nie mam napadów że zjem wszystko co wpadnie w ręke. Od dłuższego czasu odżywiam się po prostu normalnie, bardzo sporadycznie zjem coś „gotowego”, dużo ryb, mało smażenia na głębokim oleju, dużo jogurtów. Ot zwykłe zdrowe odżywianie
Moje pytanie brzmi: czy jest to dobry kierunek ? czy należy wszystko wywalić i jeszcze raz zacząć rozpisać od nowa wszystko? Wiem, że cuda pt. rób tak to ci urosną mięśnie i zniknie tłuszcz nie istnieją. Jednak progresu nie ma żadnego, a jednak po 1.5 miesiąca ćwiczeń już powinno być cokolwiek widać.