No cóż. Jeszcze o kwestii noża. Otóż zdarzyło mi się być zaatakowanym przez gościa z nożem. Takim do krojenia chleba. Zrobił to mój ex-teść (jestem już po rozwodzie). I złapałem go za rękę, i przytrzymałem za tą rękę w stójce, następnie go obaliłem, próba wykręcenia łba za usta nie powiodła się, nawet jak mu pękły, więc złapałem mocniej za nos i wtedy puścił kosę i się generalnie uspokoił. Teraz zrobiłbym to innaczej. Wardzyłem wtedy 75 kg, on podobnie.
Wtedy byłem oczywiście nieco młodszy i po jakichś tam doświadczeniach z SW, ale w żadnej z nich z obroną przed uzbrojonym przeciwnikiem nie miałem nic wspólnego.
Teraz ćwiczę KM w SKMP (zielony pas) i na własnym przykładzie wiem, ze można. Tyle, że w tej dyskusji popełniamy pewien błąd. Nie ma obrony przed nożem. Jest obrona przed człowiekiem uzbrojonym w nóż. A to inna bajka. Obrona 360 jest obroną spóźnioną, taką "ostatnią deską ratunku" bo wcześniej powinno się delikwenta od kosy kopnąć. I za wszelką cenę nie dać mu się zbliżyć. Nawet jeśli musimy uciekać. Uczono mnie również, że w sytuacji zagrożenia należy działać prewencyjnie, Jeśli widzimy że facet może coś trzymać w reku albo atak i dystans, albo ucieczka.
Poza tym myślę, że na ulicy będziemy mieli do czynienia z nożownikami typu "Z Krupówek" gdzie zaatakowany dostał 20 cięć i po opatrzeniu ran udał się do domu.
Prawdziwy nożownik nie zajmuje się napadaniem na ludzi na ulicy. Albo jest przestępcą na większą skalę, albo sportowcem. Tak samo jak uliczni "
fighterzy" są zwykle "miszczuniami" po 3 treningach SW.