Ci to się tam nie przemęczają - zauważyłem ze siłownia hotelowa jest czynna do 18.00. pomyślałem więc ze wpadnę tak o 17.20, zrobię szybki trening i przed 18 spokojnie wyjdę.
Okazało sie ze Pani Recepcjonistka nie wpuszcza już od 17.20 bo musi posprzątać, ogarnąć i o punkt 18 wychodzi i zamyka siłownie.
I tak mają ze wszystkim - w restauracji 5 osób na krzyż ale czekasz na kelnera 30 min, bo musiał każdego obsłużyć, pogadać, uśmiechnąć się pięc razy.
Jak przyszedł do mnie (oczywiście promiennie uśmiechnięty) to ja byłem juz tak po prostu po słowiańsku wku..ony ze odechciało mi się jeść
No ale w końcu się przystosowałem i udało mi sie dotrzeć na siłownię na czas.
Musze powiedzieć ze byłem miło zaskoczony - jestem przyzwyczajony do siłowni hotelowych w Polsce.
Najczęściej jest to zestaw hantli do 10kg, jakiś bezsensowny multi-atlas do wszystkiego i ławeczka (ale bez jakiejkolwiek sztangi na horyzoncie)
Jednak w wielu zachodnich hotelach standard jest zupełnie inny - w Danii mieli w cholerę ciężarów, kettle do 32kg, super bieżnie (takie powyginane jak banan), bardzo fajne drabinki i inne ustrojstwa i minimalnie mało maszyn. Te które były - były dobrej jakości i fajnie się na nich ćwiczyło.
Podobne doświadczenia miałem z hoteli w UK.
Za to w południowej Europie siłownie w hotelach wyglądają troszkę jak u nas - czyli słabo.
Dziennik Treningowy --> https://www.sfd.pl/Blog_treningowy__motywacja_do_pracy-t1221538.html#post-20043764