Na początek dziękuję wszystkim którzy odezwali się na Instagramie czy FB i życzyli zdrowia. Dziękuję, to bardzo miłe i budujące.
Nie ma co też jednak przesadzać, nie umieram, było to jedynie podejrzenie, wielu z Was ma o wiele gorsze problemy.
A teraz do rzeczy.
Jestem już pobadany. I wszystko jest ok. A dokładniej - klatka piersiowa, prawa dolna kończyna, łydka która już przestała całkowicie boleć, są czyste. Serce pracuje równo, ładnie, wszystko się domyka. Oczywiście przerost lewej komory, ale to wiadomo. Samo serce większe nieco niż u innych ludzi, ale ja sam jestem większy, także jest ok. Przy okazji zrobiłem USG jamy brzusznej, które staram się robić aż w roku, jest w porządku.
No i co, konsultacja z naczyniowcem była. Żona mówiła, że spoko, tak też było. Na początku normalny, miły gość. Na saa jakoś nie psioczyl, nie umoralniał. Natomiast jak pokazałem mu moje archiwum badań i zobaczył ile tego zrobiłem w ostatnich 5 latach (a nie jestem maniakiem, badam się jak my wszyscy, tyle, ile należy) to w ogóle zmienił podejście. Zobaczył, że coś tam wiem, więc finalnie siedziałem tam ponad godzinę, wyjaśnił mi wszystko trochę dokładniej niż innemu pacjentowi. A przy okazji co ciekawe sporo pytał o środki, tu szacun. Jasno powiedział, że on pojęcie o tym ma nikłe, przychodzi nieraz ktoś na saa, on nie hejtuje, wie, że dobre to nie jest, wpływ na krew, układ naczyniowo krwionośny ma, więc odradza i tyle, ale bez tam jakiegoś demonizowania. Także ja pytałem jego, on pytał mnie o środki, o profilaktykę, suplementację też, no szczerze, to nawet jakbym nie przyszedł że względu na zdrowie, to chętnie bym poszedł pogadać w taki sposób hehe.
A co do mojej osoby konkretnie, według słów Pana doktora.
D dimery nisko wykluczają zakrzepicę. Wysokie dają wskazania ku diagnostyce, mówią, że coś mogło się dziać niedawno lub dzieje się aktualnie. Terapia hormonalna, tym bardziej używanie saa zwiększa ryzyko, wiadomo. Zakrzepica w rodzinie jeszcze bardziej. Objawy pasują jednocześnie świadczą o wielu innych rzeczach, pierdołach także. Badania z tego tygodnia wskazuja jasno - teraz nic mi nie jest. Nie wiadomo, co było 3tyg temu. Mógł rzeczywiście być skrzep, organizm ogarnął i tyle. Był jeden, może być kolejny.
Doradził badania genetyczne o których mówiłem. Oczywiście wykonam je. No i w zależności od wyniku będą 2 opcje, to mówiłem tydzień temu, on potwierdził domysly.
1. Pozytywny, jestem obciążony genetycznie. Wtedy leki profilaktycznie do końca życia. Na temat saa w tym wypadku powiedział tak - ja wiem lepiej niż on co jak działa, ale na moim miejscu uważałby. Leki zabezpiecza mnie, ale trzeba o tym pamiętać, że mam wrodzona trombofilie. Sam na podstawie swojej wiedzy będę musiał podjąć decyzję na ile sobie pozwolę, bo nie sądzi, że się położę na kanapie (dobrze sądzi;D)
2. Negatywny. Nie mam wrodzonej trombofilii. I wtedy powiedział tak - teoretycznie, to mógłbym wrócić do wszystkiego, bo byly jakieś przesłanki, które mogły świadczyć o epizodzie zakrzepicy, ale nic ich jasno nie potwierdziło. Ale on jednak, tak podchodząc odpowiedzialnie, dokładnie do tematu, kilka miesięcy kontrolowany 2 parametry, podał mi je, badania z krwi, wyjaśnił. Jeśli te kilka miesięcy nic nie będzie się tam zmieniało, wtedy z czystym sumieniem mogę wracac. I tak też zrobię, jeśli będę negatywny, to już postanowione. Decyzja i od siebie i wspólnie z żoną.
Czyli tak czy siak robię przerwę. Za 2-3tyg będę miał wyniki badania, wtedy będzie wiadomo czy leki, czy kontrola, czy i na ile będę mógł ruszyć za jakiś czas.
Przerwę planuje do końca lipca, czyli daje to praktycznie 5 miesięcy mostka.
Psychicznie trochę jeszcze jestem zły, we wtorek przyszły mi gacie startowe, a tu zonk. Ale jednocześnie już tak w 70-80% mentalnie przestawiłem się na to, że no jest lekka przeszkodą, trzeba to przeskoczyć i tyle. A zawsze mogło być gorzej i to o wiele, jest to w sumie pikuś. Jak mówię, wielu z Was ma, miało o wiele gorsze problemy, ja mam i tak farta.
Tych 5 miesięcy nie zamierzam w żaden sposób zmarnować, jasne, bez przerwy moglbym wiecej, ale w te 20-22 tygodnie nie zamierzam robić żadnego kroku w tył, ba, kilka małych kroczków wprzód, na kilku płaszczyznach.
1. Postaram się poprawić lipidogram, warunki będą temu sprzyjały, te parametry kuleja u nas wszystkich, koksów.
2. Może nie, że udowodnię, bo nie muszę tego robić, ale pokaże, że schodząc z saa do małych ilości powietrze z mięśni nie ucieka, nie flaczeja, nie zwisają, nie leci z człowieka 20kg. Tu jest chyba mało osób tak myślących, ale ogólnie to istnieje takich niemało;)
3. Cały okres postaram się trzymać niezły BF, na koniec lipca będzie on niski, tak, żeby być gotowym na dobry progres. Póki co na luzie, jak cokolwiek fatu wleci, skoryguje kcal, zleci. Co przytyje, to zrzucę, końcówkę przycisnę
4. Najlepsza masę życia zdecydowanie zrobiłem po magicznej "1 fali" gdy na paskudnego wirusa chorowało 200 osób w kraju dziennie, do sklepu łazilo się w rękawiczkach, a w Bytomiu mohery chodziły z reklamówkami na głowie, natomiast żule pod sklepem waliły jabola z oddzielnych kubków, stojąc 2m od siebie. A tak na poważnie - wtedy suple były podtrzymane w miarę, ale były ograniczenia treningowe, krzesła, półka z szafy, 2 hantle. Gdy wróciłem do normalnych treningów ciało zachowało się trochę jak u osoby, która idzie na siłownię pierwszy raz, tylko podzielone przez 5. Niemniej była to moja najlepsza masa, wcześniej pleców nie miałem, wtedy urosły mi jakieś w 16-18tyg, niżej foto jak ktoś nie czyta od początku. Teraz schodzę z suplementacji do małych ilości (dla mnie), treningowo tez zluzuje, celowo. I mam nadzieję, że po powrocie to się po prostu powtórzy, taki test, eksperyment.
5. Odpocznę trochę psychicznie. Mnie
kulturystyka nie męczy, wręcz przeciwnie, ale po prostu czasem czegos nie policzę, czasem wyjdę i nie zjem posiłku, czasem wrzucę produkt rekreacyjny, a czasem zrobię w domu obiad dla wszystkich. Nigdy nie czułem, że tego potrzebuje, ale jak już tak wyszło, to może się okaze to potrzebne
Makro, cardio podałem tydzień temu.
Suplementację na razie podtrzymuje, jeszcze z miesiąc, później zmniejsze. Jedynie wywalam betainę. Suplementacja pozasklepowa nisko. 300ew + 5ui. I lek dla cukrzyków okolotreningowo.
Czyli:
DT
1. B-kompleks, Magnez, 1x Cystone, 1x Abana, chrom, 20mg GW
2. Chrom, 2x Magnez, Niacyna 500mg
3. Chrom, Berberyna 250mg, Niacyna 500mg
4. Chrom, Berberyna 250mg, Niacyna 500mg
5. 2x ADAM, D3 10kui, 4x Omega, Astragalus 1500mg, Acard, 1x Cystone, 1x Abana, Berberyna 500mg, NAC 1200mg, q10 200mg
DNT
1. B-kompleks, 2x Magnez, 1x Cystone, 1x Abana, 20mg GW
2. Chrom, Niacyna 500mg
3. Chrom, Berberyna 250mg, Niacyna 500mg
4. Chrom, Berberyna 250mg, Niacyna 500mg
5. 2x ADAM, D3 10kui, 4x Omega, Astragalus 1500mg, Acard, 1x Cystone, 1x Abana, Berberyna 500mg, NAC 1200mg, q10 200mg
Trening natomiast jak niżej. Nigdy nie trenowałem od góry do dołu na zasadzie 1 robocza i backoff, mała objętość, duża intensywność. Zawsze było to gdzieś t pokombinowane, połączone. Chciałem spróbować na najbliższej masie, zacznę już teraz. Jedynie ta intensywność nie będzie taka turbo 100%. Celowo, dalej ciężko, ale nie na maxa, żeby spróbować osiągnąć podobny efekt jak na wspomnianej masie po lockdownie nr 1.
https://i.postimg.cc/rwGgR2jG/Screenshot-20220307-135905-Adobe-Acrobat.jpg