2 Dni planowanego cheata
I Kontynuacja stylu LCHF
Siemanko
Witam wszystkich, a przede wszystkim stałych bywalców mojego skromnego bloga .
To będzie trochę dłuższy wpis.
Jest to jakiś etap dla mnie i chce pozostawić coś do czego będę mógł wrócić kiedyś z czasem ...
Jaki był cel mojego blogu?
Planowałem wejść w stan ketozy . Na początku starałem się mocno podbijać tłuszcz . Co średnio mi wychodziło a i tak przemycałem nie do końca świadomie jakieś ilości cukrów w postaci sosów czy niepotrzebnych dodatków .
Przez pierwszy miesiąc szukałem zamienników cukru . Co również średnio mi wychodziło . I utrudniało wejście w stan ketozy.
Jednak dni upływały . Pociąg do cukru stawał się łatwiejszy do pokonania .
Psychika coraz silniejsza.
Mniej cukru w diecie i każdy kolejny dzień który kończyłem sukcesem umacniał moją osobę w dalszym działaniu.
Samopoczucie coraz lepsze . Walory smakowe przestawały mieć dla mnie znaczenie jak widziałem inne profity w tym co wrzucam do pieca
Ale nie było do końca tak kolorowo . Przy weekendzie pozwalałem sobie na jakieś cheaty . Na jakieś "co nie co " z węglami. Na jakiś niepotrzebny śmieć, coś słodkiego albo jakieś piwo. Coś na mieście albo coś w trasie , wypad z rodziną gdzie zdjęcia nie robiłem . Typowe incognito . Zazwyczaj była to sobota a w niedzielę wracałem do michy ....
Oczywiście było to złe. Oszukiwałem sam siebie i nie byłem w stanie zrealizować swojego celu .
Każdy taki cheat męczył później moją głowę...
Uświadamiałem sobie że nie muszę robić takich wyskoków . Że czuje się gorzej mentalnie .
6 dni albo 13 trzymam michę lchf później jem batonik co skutkowało z bomby ostrym zamuleniem i mgła mózgową...
Nie było takiej sytuacji jak byłem na węglach. Nie czułem takich wyrzutów insuliny i skoków cukru.
Zamulenie owszem , najczęściej po obiedzie ...
Co się zmieniło w tym czasie
W stylu LCHF poziom energii za dnia się zdecydowanie poprawił .
Mój sen się polepszył i zrobił głębszy.
Uczucie głodu się ustabilizowało.
Samopoczucie i chęć do działania lepsze
2 dni cheata
Postanowiłem że przy weekendzie zrobię sobie parę dni "normalnego jedzenia "
Pozwoliłem sobie na to czego unikałem przez 2 miesiące .
Makarony , białe pieczywo , ziemniaki , buraki itd itp .
Wleciała masa słodkiego : ciasta , lody , batony , słodkie napoje
Nie rzuciłem się na to jak świnia do koryta a raczej jadłem jak typowy Kowalski ...
Czułem się bardzo średnio . Zamulony jak słoik gwoździ.
Spędzałem ten czas z ludźmi , jadłem jak Oni i się zastanawiałem jak tak wogle można ...
Od młodego interesowałem się zdrowym odżywianiem i takim stylem życia .
Większość czasu prowadziłem dietę zbilansowana i nie widzę w tym nic złego .
Nie ma lepszej czy gorszej diety o ile jest dobrze ułożona a produkty uzupełniają nasze niedobory.
Teraz planuje dalej kontynuować lchf .
Tym razem bardziej czysto .
Wiem że moja dieta jest monotematyczna i nudna ale czuję się dobrze a jajka mogę jeść codziennie
Nie wykluczam jakiegoś cheata.
Może to być miska owoców albo spaghetti .
Albo nazwę to ładowaniem
Pożyjemy zobaczymy Ahoj !
Dzień jedzenia