[Dziennik treningowy] Aleksander Sobierajski

Ty to jesteś niesamowity

dziś oprócz swojego treningu asystowałem jeszcze przy treningu brata (z ciężarami dopiero zaczyna), także coś tam przy każdym ćwiczeniu trzeba powiedzieć no i przy klateczne poasekurować potem mój trening nóg więć na ''siłowni'' siedziałem dzisiaj wsm ze 4 godziny jak nie lepiej.
I wymyśliłem jak robić zwykłe siady choć moja sztanga jest za krótka bym mógł ją dobrze dla siebie złapać (będzie widać na filmiku)
Zacząłem od zercher squatów - 30kg x6, 40kg x5, 50kg x5, 70kg x5, 90kg x3



później wdrożyłem w życie swój plan udoskonalenia gryfu pod siady, no ale co do samych siadów to tak: 30kg x5, 50kg x5, a potem założyłem 70, wstałem z nimi i stwierdziłem że nie będę w stanie tego utrzymać na plecach. tak długo nie robiłem zwykłych siadów na ciężarze większym niż 20-30 kg że teraz mój zercher squat jest od nich silniejszy

Postanowiłem wrócić na 50kg i wykonać serię z większą ilością powtórzeń (ale nie do odciny ofc) i pykło 50kg x15



gdy schodze w dół widać co zrobiłem z gryfem - łapię tam gdzie normalnie leżałoby obciążenie a za dłonie nakręciłem dodatkową parę zacisków które zatrzymują obciążenie przed moimi dłońmi :)

ogl mimo że ciężary malutkie to jestem trochę zadowolony z tych siadów, bo poprawiłem głębokość

To nie wina krótkiego gryfu a brak mobilności u ciebie skoro nie jesteś w stanie chwycić wąska, spokojnie powinieneś chwycić na takim rozstawie jak robisz wyciskanie na barki

A nawet wezej

Wiem, że brak mobilności ale wymiarowe gryfy i tak są dłuższe, więc tam nie byłoby problemu

A jesteś wstanie zrobić wyciskanie na barki zza głowy opuszczając gryf na barki?

robię tak czasem podczas rozgrzewki na małym ciężarze, ale cały ruch muszę kontrolować sztangę bo jakbym chciał ją odłożyć na barki to by była za wysoko, na szyji

Wczortaj trening nie poszedł mi zbyt dobrze... utwierdziłem się jakoś mocno w tym, że ''nowa, niezwykła technika'' pozwoli mi automatycznie dodać niezliczoną ilość kilogramów do mojego uginania ramion w ścisłej formie i po rozgrzewce podszedłem po 68,5kg... dociągnąłem do połowy, potem spróbowałem jeszcze raz i to samo, odłożyłem sztangę na stojaki, ale po chwili odpoczynku spróbowałem znów. Znów dwa razy do połowy... Zszedłem na 66 kg i dwa razy do połowy, a potem na 64,5kg i to samo, do połowy, po tylu próbach już się wymęczyłem, gdyby nie to może ten jeden kilogram udałoby się dodać. Wkurzyłem się troche po nieudanej próbie na 64,5, odszedłem od ściany i ugiąłem to w cheat curl. Potem założyłem jeszcze 46kg i zrobiłem seryjke na 4 powtórzenia ale dość ciężko. Później chyba uszła ze mnie energia, dosłownie i w przenośni, bo w pendlay row 90kg zrobiłem ledwo na 3 ruchy, gdzie 2 tygodnie temu robiłem to na 9 ruchów