Waga: 54kg
Wzrost: 178cm
Wiek: 14 lat
Cel: Masa, siła
Staż: 2 lata
Aktywność: Średnia (ćwiczę 6 razy w tygodniu, trening dzienny zajmuje mi 30 - 60 min).
Od dawna ~ pół roku - rok. Trzymałem diete (mało słodyczy (zdażały się, ale bardzo niewiele)), dobre makro, kalorie pod kontrolą itd. Dzisiaj jednak (20.12.19) zrobiłem planowany od dawna cheat day połączony z planowym dniem regeneracji. Wyglądało to tak:
Od 08:00 do 12:00
Konsekwetnie OPYCHAŁEM się słodyczami i dobrym jedzonkiem, coś takiego:
- 20 pierniczków z lukrem i czekoladą (3cm x 5cm)
- 5 kawałków piernika staropolskiego
- 8 ciastek z marmoladą i czekoladą
- 1.5 kawałka sernika
- 1 kawałek makowca
- 16 uszek z grzybami
- 450 ml barszczu czerwonego
-ciastko zbożowe z czekoladą (4cm x 6 cm)
Potem nastąpiła przerwa w której byłem na basenie (800m kraulem, 500m motylkiem)
I o 19:20
- miska lecza z kiełbasą
-bułka pszenna
-pół bułki pszennej z kiełbasą, masłem i musztardą
- 2 kromi chleba pszennego (40g) z masłem i kiełbasą
-bułka z serem topionym i ogórkiem
- pół bułki pszennej z masłem, twarogiem półtustym i miodem.
Wyszło tego dużo, więcej niż bym chciał ale - mam na sobie mało tkanki tłuszczowej (3 - 4%) i lekką niedowagę. Jak myślicie, czy przez taki dzień bez ćwiczeń połączony z taką ilością niezrdowego żarcia może mi zaszkodzić? I czy jutro delikatnie przyciąć kalorie i zwiększyć treningi? Czy też trzymać się normalnej diety i treningów? (Dodam, że przez 2 - 3 dni przed cheat day trzymałem ujemny bilans kaloryczny (300 - 600 kcal)).