DIDA dla 'FORZA MILAN!'
Jak wchodzi się na szczyt? Jeszcze dwa lata temu postrzegano ciebie jako egzotyczny ozdobnik, później wyszła sprawa z paszportami, aż wreszcie powróciłeś i miałeś przed sobą Abbiatiego.
Nie ma w tym nic z cudów, czy tajemniczości, od dziecka wpajano mi konieczność ciężkiej pracy, przykładania się do tego co robię, poświęcenia, treningu. Wiesz, to nie przypadek, że nasza reprezentacja ma świetnego bramkarza Marcosa: bramkarska szkoła zmieniła się, rozwinęła wraz z nami. Takiego mistrza jak Vecchi, którego mamy w Milanie nie jest łatwo znaleźć, jednak od wielu lat szkoleniu bramkarzy poświęca się wiele uwagi. Dziś brazylijski bramkarz może śmiało przyjechać do Europy i dobrze sobie radzić. Ja zaś mam możliwość zademonstrowania tego całemu światu, gdyż Milan jest zespołem znanym na całym globie i fakt, że ma brazylijskiego bramkarza czyni mnie szczęśliwym.
Nie zawsze jednak twój pobyt w Milanie był usłany różami.
Nie. Na początku nie grałem, do czego nie byłem przyzwyczajony, gdyż do tej pory zawsze byłem pierwszym bramkarzem gdziekolwiek grałem. Było mi ciężko pozostawać poza składem, na ławce rezerwowych, czy co gorsza na trybunach. Poza tym początki nigdy nie są łatwe kiedy zmieniasz kraj, czy przyzwyczajenia kontynentalne. Trzeba to robić w taki sposób, by zrozumieć całą sytuację, by przekonać się, że to nowe doświadczenie i skoncentrować się na poznawaniu języka, tutejszych obyczajów, dostosować się do panującej kultury; myśląc, a wręcz będąc przekonanym, że twój dzień w końcu nadejdzie. W głębi to jest właśnie mój sekret i sekret rotacji składu.
Czyli?
Zawsze wiedziałem, że mój dzień kiedyś nadejdzie. Moim kolegom, którzy z powodu rotacji, albo innego przebywają poza składem powtarzam jedną rzecz: trzeba być w stanie to zrozumieć. Wiem dobrze czego się próbuje i że nie jest łatwo zaakceptować taką sytuację.
Podoba ci się Mediolan?
Bardzo, szalenie. Podoba mi się sposób w jaki traktują mnie ludzie, ciepło Włochów. My Brazylijczycy mamy dużą potrzebę przyjaźni, a tu nie jest o nią trudno wśród tylu nowych twarzy, różnych charakterów, co jest normalne przy różnych narodowościach, ale nie tylko wśród ludzi uprawiających ten sam fach co ja. Cierpię trochę z powodu zimna i złej pogody, ale pogodziłem się z tym i teraz znoszą ją dobrze i przyzwyczaiłem się do niej.
Tak więc żadnej tęsknoty?
Nie, nie tęsknię. Chociaż w Brazylii zostawiłem rodziców, piątkę braci i dwie siostry. Ale zawsze mogę wsiąść w samolot i polecieć do nich, tak jak na święta.
Powiedz kilka słów o Villiamie Vecchim odpowiedzialnym za przygotowanie bramkarzy.
To wielki człowiek. Wiele ze mną rozmawia, opisuje mi cechy rywali z jakimi przyjdzie mi zagrać, wskazuje moje błędy, ale nigdy nie podnosi głosu. W telewizji śledzę wykonawców jedenastek, choć muszę przyznać, że jeszcze nie jestem ekspertem.
Miałeś w młodości idoli?
O tak, dwóch, wielkich: Brazylijczyka Taffarela i Rosjanina Dasajeva. Uczyłem się od nich przez wiele czasu.
Mówiłeś o brazylijskim sposobie postrzegania piłki. Odnajdujesz go w Milanie?
Tak. Sytuacja bardzo zmieniła się od pierwszego roku mojego pobytu tutaj. Postrzegam ligę włoską bardziej twardą niż piękną, przesiąkniętą współzawodnictwem i myślą taktyczną. Także tu dwa lata temu myślało się przede wszystkim o bieganiu, mniej o grze piłką. Teraz Milan odwrócił tą tendencję i stał się wzorem do naśladowania, to piękna sprawa, bardzo ciesząca. To wielki czas Milanu, mamy wielu piłkarzy znakomicie wyszkolonych technicznie: wystarczy chwila, jedno podanie, zagranie, by rozstrzygnąć losy meczu. To przemienia się w wadę, kiedy grasz egoistycznie, myślisz, że wszystko jest łatwe, ale to nie nasz przypadek.
Rivaldo przyczynił się do tego zjawiska?
Tak, w decydującym stopniu. Podajesz mu piłkę i wiesz, że coś się zdarzy.
Czujesz się graczem kompletnym?
Absolutnie nie. Zawsze jest miejsce na poprawę, trzeba się rozwijać. Nie można przekreślać doświadczenia, tego pozytywnego, ale przede wszystkim negatywnego. Wszystko musi służyć rozwojowi, to pogląd, który mam jasno postawiony w głowie.
Co jeszcze masz tam w głowie? Marzenia, plany, pewniaki?
Każdego dnia przekonuję się, że Milan może wygrać wszystko i każdego dnia zespół myśli i pracuje pod tym kątem. Marzenia? Wziąłem udział w dwóch mundialach nie grając ani minuty, chciałbym w jednym wystąpić jako zawodnik pierwszego składu i wygrać go.
Scudetto czy Liga Mistrzów, ktoś już dokonał jakiegoś wyboru?
My nie, ja też nie. Już mówiłem, Milan może wygrać wszystko.
Jak spędzasz wolny czas?
Rzecz, którą kocham najbardziej obok mojej rodziny to spędzanie czasu z przyjaciółmi. Najpiękniejsze wieczory to te spędzone w ich towarzystwie, jedząc bądź pijąc cokolwiek. Ponadto słucham muzyki, przede wszystkim Ara Ketu, zespołu który gra brazylijski pop z bardzo sugestywną elektroniczną perkusją, a co ciekawe najpierw dali się poznać w Europie, a dopiero później w Brazylii.