Pierwszy dziennik http://www.sfd.pl/Gałązka_redukcja,_hashimoto-t1110660.html
Trening domatorki http://www.sfd.pl/[BLOG]_Gałązki__Domatorki_się_siłują-t1116283.html
paawogalazka
Ferrytyna 18,9, czyli sporo zmalała,
Czemu mówisz że to sporo za mało?
A sprawdzałaś poziom prohepcydyny?
Paawo, ja powtarzam za dietetyczką, że przy Hashimoto ferrytyna powinna być 60-70. Dół normy laboaratoryjnej to 13. Nie wiem co to jest prohepcydyna i nie wiem, czy chcę wiedzieć, bo już jestem zmęczona tymi badaniami.
Pierwszy dziennik http://www.sfd.pl/Gałązka_redukcja,_hashimoto-t1110660.html
Trening domatorki http://www.sfd.pl/[BLOG]_Gałązki__Domatorki_się_siłują-t1116283.html
Przez ostatnie trzy miesiące z suplementów zdrowotnych brałam, w różnych okresach już nie będę tego rozpisywać:
wit d3, omega3, B-50, Floradix (na żelazo), olej z czarnuszki (na podniesienie ft3), acerolę (wit C), super Enzymes, probiotyki - z zalecenia dietetyczki
Glutaminę, Tyrozynę, korzeń Maca, Ashwaghande, forskolinę, Pepsynę HCl - z własnej inicjatywy
Żeby się lepiej regenerować i mieć więcej siły na treningach brałam:
jabłczan kreatyny, beta-alaninę, okołotreningowo BCAA,
a w ostatnim miesiącu też przedtreningówkę od ON a jak mi się skończyła to generyczny fat-burner z SFD (byle kofeina była )
W wakacje, czyli za dwa tygodnie, na pewno odpuszczę wszystkie specyfiki związane z dietą i ćwiczeniem, bo nie będę ćwiczyć. Zostawię pewnie witaminę D3, omega, ashwaghandę. Więcej nie będę ze sobą wozić
TRENING
Jak się okazuje, 50 kg talerzy leżących na co dzień pod moim telewizorem nie starczyło jako odpowiednia dawka motywacji do ćwiczeń. Ostatni raz regularnie (przez jakieś 4miesiące) ćwiczyłam dwa lata temu, prowadząc tu dziennik.
Rok temu nie planowałam wakacji na plaży, plus zajmowałam się rozwojem zawodowym. Wydawało mi się, że moja sylwetka wygląda mniej więcej tak samo, bez względu na to, czy ćwiczę czy nie, czy jem więcej czy mniej. O, jakże się myliłam! W sierpniu ubiegłego roku pojechaliśmy na spontaniczne wakacje, a kiedy wbijałam się w kostium, wypełniłam go po brzegi samokceptacją i pozytywnym podejściem do ciała. Dopiero dziś, oglądając te zdjęcia z wakacji w porównaniu ze zdjęciami z dziś, odkryłam, że moje ciało jednak nie wyglądało rok temu tak, jak teraz. Dowód poniżej.
W lutym tego roku, zmotywowana 3 z przodu w dowodzie, pchana przez poczucie, że teraz albo już nigdy, wróciłam wreszcie do klubu fitness. Zajęcia grupowe również nie dawały mi takiej motywacji jak kiedyś, więc nadszedł czas na treningi personalne. Trafiłam na bardzo fajną dziewczynę, której postanowiłam zaufać i dobrze na tym wyszłam. Ja chciałam ciężkie martwe ciągi przysiady, a ona dawała mi planki i małe obciążenia Teraz widzę, że nie widziałam obiektywnie swojego poziomu wytrenowania a ona po mały poprawiła mi kondycję.
Wychodzi na to, że ćwiczyłam z nią prawie 5 miesięcy (czyli o 2 dłużej, niż planowałam), po 2-3 treningi w miesiącu. Wydałam fortunę, ale uważam, że było warto. Poznałam wiele nowych ćwiczeń, które może i widziałam w filmikach w internecie, ale pewnie sama nigdy bym ich nie spróbowała. Nauczyłam się, że ciężej niekoniecznie znaczy lepiej i że np. tempo wykonywania ćwiczeń może zmęczyć bardziej iż dokładanie ciężaru.
Ciężko mi jest ocenić jakiś swój progres.
Patrząc na same ciężary, w ćwiczeniach z trenerką nie poprawiłam w ogóle swoich wyników siłowych, o ile tak to w ogóle można określić tzn. dwa lata temu w martwym ciągu brałam pod koniec kresu treningów 50 kg, obecnie chyba 45. Ale nie wiem, czy powinnam na to patrzeć, skoro na pewno przy trenerce robię je teraz z lepszą techniką. Znaczenie ma tu też to, że tak naprawdę teraz każdy trening jest inny i ćwiczenia powtarzają się raz na dwa tygodnie, a nie dwa razy w tygodniu, więc ciężko zapamiętać i porównać ciężary
Jeśli chodzi o sylwetkę, to tak, jak mogliście się przekonać po zdjęciu z plaży, nie jestem najlepsza w obiektywnej ocenie.
Poniżej zamieszczam zdjęcia sprzed dwóch lat, kiedy po ćwiczeniach w domu wydawało mi się, że widzę jakieś mięśnie (w bielźnie) oraz zdjęcia z dziś (w kostiumie), gdzie w podobnych pozach widzę, że za wiele tych mięśni nie ma Widzę tyle, że chudłam. Chyba trochę tłuszczu, ale też chyba sporo wody i jakiejś takiej opuchlizny.
Teraz zaczyna się dla mnie okres wyjazdowy, za regularne treningi będę mogła wziąć się pewnie we wrześniu. Niezbyt wiem, co ze sobą zrobić. Najwygodniej byłoby pewnie wrócić do trenerki, ale zastanawiam się, czy to nie jest jakaś oznaka słabości. Może jestem w stanie sama się pilnować?
a, te dziwne spazmy na zdjęciach to próby napięcia mięśni
Zmieniony przez - galazka w dniu 2018-06-30 17:37:06
Pierwszy dziennik http://www.sfd.pl/Gałązka_redukcja,_hashimoto-t1110660.html
Trening domatorki http://www.sfd.pl/[BLOG]_Gałązki__Domatorki_się_siłują-t1116283.html
Pierwszy dziennik http://www.sfd.pl/Gałązka_redukcja,_hashimoto-t1110660.html
Trening domatorki http://www.sfd.pl/[BLOG]_Gałązki__Domatorki_się_siłują-t1116283.html
Pierwszy dziennik http://www.sfd.pl/Gałązka_redukcja,_hashimoto-t1110660.html
Trening domatorki http://www.sfd.pl/[BLOG]_Gałązki__Domatorki_się_siłują-t1116283.html
BEZ BÓLU NIE MA EFEKTÓW !!!
Moim celem w ostatnim czasie było poprawić stan zdrowia i schudnąć. Te cele zostały osiągnięte, nie chcę już dalej chudnąć, więc po wakacjach obiorę jakąś większą kaloryczność i wtedy będę progresować z ciężarem.
Co do systemu ćwiczenia z trenerką- wyglądało to inaczej, niż trening a i trening b dwa razy w tygodniu, bardziej a,b,c,d , więc trening a wypadał co dwa tygodnie, ale generalnie i w a i c były różne formy martwych ciągów (np. w a z na jednej nodze z kettlem, w c ze sztangą), przysiadów itd. Myślałam, że to po prostu inny sposobu programowania treningu. A Wy myślicie, że to błąd w sztuce i "skakanie"?
Night, ja tej techniki ćwiczeń to się już te dwa lata temu nauczyłam więc myślę, że jestem w stanie ćwiczyć sama. Myślisz, że po wakacjach mogę np. wrócić do tego planu, który ułożyłeś nam domatorkom dwa lata temu?
Pierwszy dziennik http://www.sfd.pl/Gałązka_redukcja,_hashimoto-t1110660.html
Trening domatorki http://www.sfd.pl/[BLOG]_Gałązki__Domatorki_się_siłują-t1116283.html
BEZ BÓLU NIE MA EFEKTÓW !!!