This is the best deal you can get.
- buty Icebug z kolcami - nie mają sobie równych, jeśli chodzi o przyczepność, do tego jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby mi w nich przemokła albo przemarzła stopa. W połączeniu ze stuptutami - na najgorsze nawet warunki.
http://www.icebug.pl/produkty/running/run,pytho-bugrip,page,1,article,518.html
- skarpety - race prosoc od inov - świetnie oddychają, odprowadzają wilgoć i utrzymują ciepło
http://sklepnapieraj.pl/product-pol-1330-skarpety-inov-8-prosoc-high-niebiesko-rozowe-czarno-niebieskie-dwupak-.html
- odkryciem dla mnie było zastosowanie w czasie największych mrozów wodoodpornych spodni biegowych inov-8 ultrapant. Założyłam je na zwykłe, lekko ocieplane legginsy Kalenji i przy -19 st. C, przy bardzo spokojnym i długim biegu - miałam wielki komfort. Spodnie oddychają, a jednocześnie zatrzymują ciepło wytworzone przez ciało. Są leciutkie. Mój rozmiar wazy 85 gram.
http://sklepnapieraj.pl/product-pol-1892-Spodnie-inov-8-Race-Ultra-AT-C-Ultrapant.html
Reszta to zwykłe ciuchy biegowe. Ważne, żeby były przylegające. Zimą najlepiej sprawdza mi się koszulka termoaktywna z decathlonu, bluza też stamtąd. Kurtkę mam Nike element shield max - i też jestem z niej bardzo zadowolona.
Na największy mróz zakładam 2 pary rękawiczek - cieniutkie + takie grube wełniane z obciętymi palcami. Takie połączenie sprawdza mi się najlepiej. Okulary z jak największymi szkłami - żeby choć trochę ochronić oczy przed mrozem. Jak wieje lub pada - obowiązkowo czapka z dużym daszkiem.
I ot - wiele rzeczy to niedrogie sieciówki, tylko kilka to jest droższych.
Jeśli zaś chodzi o gadżety: nie zmieniam zbyt często, szkoda mi kasy. Jak coś mam to długo, więc nie bardzo mam z czym porównywać. Ale - bardzo bardzo sobie chwale czołówkę Petzl Nao2. Bardzo silne światło, przy tym potrafi bardzo długo świecić.
Plecak ten sam od kilku lat - camelbac ultra vest.. Plecak jak plecak. Ważne, żeby był dopasowany, nie podskakiwał na plecach, nie obcierał. Mój jest tak skonstruowany, że główny ciężar opiera się na lędźwiach - dlatego plecy dłużej pozostają niezmęczone.
Zmieniony przez - rbn_run w dniu 2017-01-10 09:33:39
1) 12 maj 2017 - górski maraton KTM 43 km - 2 miejsce K
1) 18 czerwiec 2017 BDDW, 66 km - 3 miejsce K
2) 7-8 wrzesień 2017 - NIL, 54 km, Beskid Wyspowy - 2 miejsce K
3) 6 październik 2017 - SOG-U, 164 km - Jura Krakowsko-Częstochowska - 1 miejsce K
Powiedz, czy jest sens przewidywać tempo na taki bieg? Trasa 65 km, 2000 m przewyższenia, możliwy śnieg. Obawiam się, że spędzę na trasie między 8 a 10 godzin, a to chyba nie jest najlepszy czas ;)
This is the best deal you can get.
Tempo można szacować - ale to tak tylko z grubsza. Możesz np. zaplanować sobie, w jakim czasie chcesz być na poszczególnych PK. Taki plan (ja często mam przy sobie rozpiskę planowanych międzyczasów) pomaga utrzymać dyscyplinę na trasie.
Twoja najdłuższa wycieczka biegowa - ile miała km, ile trwała, jakie przewyższenia i w jakich warunkach?
1) 12 maj 2017 - górski maraton KTM 43 km - 2 miejsce K
1) 18 czerwiec 2017 BDDW, 66 km - 3 miejsce K
2) 7-8 wrzesień 2017 - NIL, 54 km, Beskid Wyspowy - 2 miejsce K
3) 6 październik 2017 - SOG-U, 164 km - Jura Krakowsko-Częstochowska - 1 miejsce K
Postaram się wziąć sobie do łba Twoje rady o tym, że to nie wycieczka krajoznawcza ;) Mało fotek krajobrazu, mało piknikowania. Najdłuższe wycieczki biegowe dopiero przede mną - pewnie okolice 40 km po górkach. Jak będę po, dam znać :)
This is the best deal you can get.
15.01– 26 km BW w terenie + 10 x przebieżki (jak tydzień temu wałem wzdłuż Warty; tym razem cieplej, za to pod nogami niefajnie), razem 27 km
16.01 – elektryk + siłownia 3x 15 powt. + sauna sucha
17.01 – 10 km BW + seria przebieżek, razem 12 km
18.01 – 8 km BW – lekki teren
19.01 – 11 km wycieczki biegowej w Sudetach; strome oblodzone podejścia pod Czarną Górę. Szlaki zasypane totalnie – zostało mi zbieganie bokiem tras FIS-owskich, a i tak zapadałam się co chwila w śniegu; ok. 800mD+; później jeszcze 4 godziny szusowania. Pod koniec dnia byłam totalnie zrypana.
20.01 – 26 km wycieczki biegowej, 1100 mD+. Podejście pod oblodzoną Czarną Górę (czarną trasą narciarską) daje w kość, więc postanowiłam powtórzyć. W końcu w domu tego nie mam. Tempo w tym miejscu „0”, tętno III zakres, największym wyzwaniem było nie ześlizgnąć się i nie zjechać z powrotem. Ze szczytu w dół najpierw trasami FIS-oswkimi, a następnie jakąś zapomnianą ścieżką na której założono wprawdzie ślad dla biegówek, ale chyba tylko ja tam byłam w ciągu ostatnich dni. Śnieg bardzo wysoki, przy każdym kroku zapadałam się pow. kostek, czasami do kolana, na zbiegach bałam się, że uszkodzę przez to stawy kolanowe. Zmęczyłam się solidnie. Niechcący zeszłam z trasy i zamiast skręcić przy pętli Makowskiej na lewo, poleciałam na południe na samą granicę z Czechami aż do Przełęczy Głęboka Jama. Dobrze, że miałam kompas i mapę. Ludzi zero. Mimo wszystko bardzo mi się to podobało.
21.01 – wolne ^^ co z tego, skoro wszystko boli ;)
22.01 – BW 15 km w lekkim terenie + 12 x przebieżki, razem 12,5 km; wszystko boli jeszcze bardziej. Do południa modliłam się o jakiś kataklizm, który uniemożliwiłby mi wyjście na trening. Nic takiego nie nastąpiło, więc się wygramoliłam z niechęcią. Nogi jak z ołowiu. Do połowy męczyłam się straszliwie, później jakoś tak zrobiło się lżej. Przebieżki wchodziły wyjątkowo lekko, ale przerwy robiłam w marszu, bo nie chciało mi się już truchtać pomiędzy nimi.
1) 12 maj 2017 - górski maraton KTM 43 km - 2 miejsce K
1) 18 czerwiec 2017 BDDW, 66 km - 3 miejsce K
2) 7-8 wrzesień 2017 - NIL, 54 km, Beskid Wyspowy - 2 miejsce K
3) 6 październik 2017 - SOG-U, 164 km - Jura Krakowsko-Częstochowska - 1 miejsce K
shadow78Dzięki:) Fajnie to brzmi jak piszesz: jak po 45 kilometrach będziesz się czuł dobrze, możesz przycisnąć następne 20 ;)
No tak trzeba, co wcale nie oznacza snucia się. Ma być dobrze relatywnie - do pokonanego dystansu i tego, co jeszcze przed Tobą. Co do wycieczek - latem - to i proszę bardzo jak ktoś lubi właśnie tak - przecież o to chodzi, żeby robić coś, co sprawia satysfakcję. Ale teraz, w warunkach zimowych, byłby to duży błąd ze względu na błyskawiczne wychłodzenie się, zesztywnienie mięśni.
Zmieniony przez - rbn_run w dniu 2017-01-23 13:21:29
1) 12 maj 2017 - górski maraton KTM 43 km - 2 miejsce K
1) 18 czerwiec 2017 BDDW, 66 km - 3 miejsce K
2) 7-8 wrzesień 2017 - NIL, 54 km, Beskid Wyspowy - 2 miejsce K
3) 6 październik 2017 - SOG-U, 164 km - Jura Krakowsko-Częstochowska - 1 miejsce K
Tydzień wypoczynkowy?
23.01 – kwadrans na bieżni + siłownia 2x15 powt. + sauna sucha; zmęczenie po górach jeszcze nie odpuściło, dlatego trenejro zarządził odpuszczenie jednej serii na siłce; sama zaś odpuściłam sobie wykroki w marszu z hantlami - nogi miałam tak miękkie i zmęczone, że przewróciłabym się, gdybym spróbowała,
24.01 - 8 km BW + seria przebieżek, razem 9,5 km,
25.01 - wolne,
26.01 - 6 BW + fartlek + 1,5 km trucht; razem ~12 km,
27.01 - bieżnia + siłownia 3 serie po 15 powt.; czułam się już wypoczęta, więc do niektórych ćwiczeń (MC, wykroki, siady sumo) dorzuciłam ciut więcej ciężaru,
28.01 - wolne
29.01 - 20 km BW w lekkim terenie + seria przebieżek. Razem 22 km.
Wreszcie poprawiła mi się siła chwytu. Dotychczas przy MC miałam problem z utrzymaniem w dłoniach gryfa z talerzykami. Nie biorę dużych obciążeń (ledwo 60% masy ciała), główne partie mięśniowe pracujące się nie męczyły, tylko te dłonie i przedramiona mnie ograniczały... tym bardziej mnie to irytowało. Próbowałam różnych sposobów: magnezja, zmiana chwytu (nachwytem, przechwytem raz z prawej, raz z lewej) a i tak na koniec gryf prawie wymykał mi się z rąk. Przerwą nie mogłam sterować - 20 sekund pomiędzy seriami, bo to "wytrzymka". W piątek wreszcie domknęłam ćwiczenie bez tego rodzaju walki, ale i tak pod koniec miałam tak suchnięte nadgarstki, że musiałam luzować pasek od zegarka.
Tydzień wypoczynkowy, a tyłek boli.
30.01 – bieżnia 15’ na rozgrz. + FBW 3x15 na siłowni + sauna
31.01 – BW 6 km + rozc. dynamiczne + 10x (skipA + skipC + trucht) + 10 x 100m przebieżki + 1 km trucht; siła biegowa na krótkich odcinkach, ale nogi i tak zmęczone jeszcze po niedzielnym przełaju i poniedziałkowej siłowni; razem 11 km
1.02 – wolne
2.02 – 6 km BW + rozc. + fartlek 20’ (90”/30”) + 1 km trucht; razem 11,5 km
3.02 – bieżnia 15’ rozgrz. + FBW 3x15 powt; za bardzo się postarałam z MC, siadami, wykrokami i wspięciami (łydki); na drugi dzień wszystko bolało
4.02 – kros II zakres 12 km + 1 km trucht – jejjj, po piątku bolą dwugłowe, poślady, łydki, a tu trzeba było biegać w II zakresie po krzakach i pośniegowej brei. Nogi się gotowały, choć tempo podobne do spokojnego rozbiegania. Do 8 km myślałam, że się rozpłaczę.
5.02 – 20 km BW + seria przebieżek; spokojne i leniwe z nogi na nogę, razem 22 km
Jakiś taki ciężki tydzień. Niby niewiele kilometrów, ale wszystkie treningi bardzo siłowe – jeśli nie z uwagi na cel, to warunki, w jakich przychodziło mi je robić. Niepotrzebnie dałam się nakręcić i na siłowni za bardzo przypakowałam. Byłoby OK, gdyby to był mój podstawowy trening po którym tylko odpoczywam, a tu nałożyłam więcej do dźwigania, jeszcze bardziej skupiłam się na technice no i w sobotę zero pary, a co dopiero biegać jakieś krosy po brei. Nie chciało mi się jechać w taką pogodę dalej na Jurę – skorzystałam więc z Lasku Aniołowskiego. Żeby nie było zbyt łatwo – poruszałam się nie po ścieżkach, a wzdłuż nich - obok, po głębszym śniegu. Umęczyłam się.
Zmieniony przez - rbn_run w dniu 2017-02-06 19:31:54
1) 12 maj 2017 - górski maraton KTM 43 km - 2 miejsce K
1) 18 czerwiec 2017 BDDW, 66 km - 3 miejsce K
2) 7-8 wrzesień 2017 - NIL, 54 km, Beskid Wyspowy - 2 miejsce K
3) 6 październik 2017 - SOG-U, 164 km - Jura Krakowsko-Częstochowska - 1 miejsce K
Np. na "Andorra Ultra Trail Vallnordy - Ronda del Cims '2018"
Zmieniony przez - rbn_run w dniu 2017-02-06 19:43:09
1) 12 maj 2017 - górski maraton KTM 43 km - 2 miejsce K
1) 18 czerwiec 2017 BDDW, 66 km - 3 miejsce K
2) 7-8 wrzesień 2017 - NIL, 54 km, Beskid Wyspowy - 2 miejsce K
3) 6 październik 2017 - SOG-U, 164 km - Jura Krakowsko-Częstochowska - 1 miejsce K